Drony zadomowiły się już na lądzie i w powietrzu, a teraz przyszedł czas na długo wyczekiwany podbój mórz i oceanów. Manta Ray to pojazd z gatunku UUV (unmanned underwater vehicle), który wciąż skrywa wiele tajemnic.
Nowa technologia
Pierwsze testy zakończyły się pomyślnie — Manta Ray jest gotowa na podwodną eksplorację. Ma odegrać kluczową rolę w przyszłych misjach podmorskich, a to za sprawą sporego zasięgu i długiego czasu funkcjonowania baterii. Ciekawą funkcją ma być możliwość zakotwiczenia na dnie morskim — niczym prawdziwa manta — w celu przejścia w tryb hibernacji i oszczędzania energii.
Dron jest wyposażony w całą masę czujników, pozwalających mu na nawigowanie pod wodą, klasyfikowanie zagrożeń i omijanie przeszkód. Wszystko to przy zerowej lub minimalnej ingerencji personelu kontrolnego.
Oszczędza energię
Wysyłka pojazdu bezpośrednio do zamierzonego obszaru działania pozwala zaoszczędzić energię, którą pojazd w przeciwnym razie zużyłby podczas transportu. Po rozmieszczeniu pojazd wykorzystuje wydajne, napędzane pływalnością ślizganie się po wodzie. Jednostka została zaprojektowana z kilkoma ładowniami różnych rozmiarów i typów, co umożliwia realizację szerokiej gamy zestawów misji morskich.
Manta Ray została już pomyślnie zwodowana, a w trakcie pierwszych testów praktycznych skupiano się na właściwościach hydrodynamicznych. Sprawdzano działanie napędu i układu kierowniczego oraz zdolności do transportowania ładunków. Wykazano, że dron jest w stanie przenosić szeroką gamę ładunków, co czyni go uniwersalną maszyną do działań podwodnych. Twórcy najbardziej zachwalają jednak wspomnianą modułowość i łatwość składania w warunkach terenowych.
US Navy jest zadowolone z wyników wstępnych testów u wybrzeży Kalifornii. Teraz drona czekają kolejne restrykcyjne próby, których zaliczenie jest niezbędnym etapem przed wdrożeniem maszyny na rynek cywilny i wojskowy.
Czytaj więcej: Bezpieczne lato na Bałtykiem: w charakterze ratownika… dron