Ostatnio na jednym z portali rozrywkowo-informacyjnych można było trafić na nagłówek o tym, jak para znanych osób „urządziła dla syna magiczny chrzest”, zaś chrzestnymi zostali znani ludzie. Już nagłówek jest dość zaskakujący, a więcej zaskoczeń czeka w samym tekście. Otóż znana para jest rozwiedziona (przy czym wszystkie szczegóły ich związku i zwłaszcza rozwodu z lubością omawiano w mediach), a ich dziecko już dosyć duże i świadome – na tyle, by być inicjatorem wspomnianego chrztu. Chrzestnymi rodzicami zostały osoby, jak można zrozumieć z tekstu, znane z poruszania detali ich życia prywatnego w mediach.
I żeby była jasność, należy to podkreślić: w całej tej sytuacji kuriozalna jest postawa portalu i niekompetencja autora tekstu, zaś rodzicom, chrzestnym oraz ochrzczonemu dziecku należy gratulować i się cieszyć. Postawa portalu polegająca na robieniu sensacji z czyjegoś życia prywatnego i zarabianiu na tym nie wymaga komentarza, natomiast szczęśliwie dla niego, niepodpisany autor materiału, który pisze o „magicznym chrzcie” (według nauczania Kościoła katolickiego coś takiego jak magia nie istnieje) i wykazuje się niezrozumieniem i nieznajomością reszty omawianej przez siebie materii, powinien się po prostu dokształcić.
Wiele rzeczy w dzisiejszej rzeczywistości informacyjnej stawia się na głowie na skutek ich niezrozumienia i niedostatecznych kwalifikacji. Wystarczy przypomnieć, jak do niedawna prowadzona była kampania przeciw elektrowniom atomowym – na tyle skuteczna, że Niemcy wygasili wszystkie swoje reaktory. Jakie argumenty padały? Między innymi takie, że atom to „przestarzała technologia” – i powtarzane to było do bólu przez wszelkiej maści intelektualnych abnegatów, niedopuszczających do siebie myśli, że czerpanie energii z wiatru ma tysiące lat, zaś pierwszy panel fotowoltaiczny został skonstruowany przez amerykańskiego konstruktora Charlesa Frittsa w roku 1883.
Tymczasem jako „ekologiczne” źródła energii promowano spalanie gazu i palenie drewna (tak, na tym właśnie polegają spalarnie biomasy). No ba, gaz uważano nawet za „pokojowy” do czasu, aż się okazało, że jego spalanie finansuje kolejne rosyjskie kolonialne wojny w Europie oraz Afryce. Wiedza bez cnoty może skutkować pychą, ale brak cnoty połączony z niewiedzą nie tylko nie jest niczym lepszym – ale w przestrzeni informacyjnej powoduje także wielkie szkody.
Czytaj więcej: NIE — rosyjskiemu gazowi, NIE — rosyjskiej ropie, NIE —finansowaniu agresora
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (73) 29/06-05/07/2024