Więcej

    Zbrodnia bez kary

    Niedawno przeszła u nas niezauważona pewna znamienna rocznica. Minęło mianowicie 50 lat, od kiedy w czerwcu 1974 r. w Etiopii rozpoczęła się rewolucja komunistyczna, która pochłonęła życie 2 mln ofiar. Najpierw rządy przejęła tam 108-osobowa junta wojskowa, zwana Derg, która obaliła 82-letniego cesarza Hajle Selasje. Potem rządy skupiły się w ręku jednego człowieka – majora Mengystu Hajle Marjama, który rozpętał w całym kraju czerwony terror. Oficer z plemienia Oromów nie krył, że wzoruje się na bolszewikach. W jego gabinecie na biurku stało nawet popiersie Lenina. Szybko znacjonalizował fabryki, banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, które przekazał członkom swego klanu. Przeprowadził też kolektywizację rolnictwa, obciążając wieś wysokimi podatkami i obowiązkowymi kontyngentami żywności. Stworzył niewydolny system gospodarczy, który charakteryzował się ciągłym niedoborem towarów i zubożeniem ludności. Większość produktów spożywczych dostępna była jedynie na kartki. Doszło do tego, że w ojczyźnie kawy brakowało nawet kawy.

    Gdy nachodziła susza, jak np. w latach 1982–1985, ludzie masowo umierali z głodu. Życie straciło wówczas z tego powodu około miliona Etiopczyków. Mengystu, jako wzorowy komunista, mógł liczyć na pomoc bratnich państw socjalistycznych. Ponieważ toczył wojny z Somalijczykami, Erytrejczykami i Tigrajczykami, potrzebował broni i amunicji.

    Najwięcej ciężkiego sprzętu wojskowego dostarczały Moskwa i Hawana. Fidel Castro przysyłał mu nawet tysiące swoich żołnierzy. Czarnoskórzy wojskowi z Kuby w odróżnieniu od Słowian nie wyglądali bowiem w Afryce na neokolonialistów. Mimo popełnionych zbrodni dyktatorowi udało się utrzymać pozytywny wizerunek na arenie międzynarodowej.

    W 1988 r. Światowa Federacja Związków Zawodowych przyznała mu nawet złoty medal za „wkład w walkę o pokój i bezpieczeństwo narodów, ich niezależność narodową i gospodarczą”. Jego reżim upadł ostatecznie, gdy pogrążony w kryzysie Związek Sowiecki nie był już w stanie dłużej wspierać swojego wasala.

    W maju 1991 r. satrapa uciekł do Zimbabwe, gdzie azylu udzielił mu inny afrykański tyran, Robert Mugabe. W 2008 r. sąd w Etiopii skazał zaocznie Mengystu Hajle Marjama i jego 17 współpracowników na karę śmierci za zbrodnie ludobójstwa. Władze w Harare odmówiły jednak ekstradycji zbrodniarza. Ludobójca żyje więc do dziś na wolności, ma 87 lat i tylko czasami narzeka na zdrowie.  

    Czytaj więcej: A Lenin wciąż martwy…


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (73) 29/06-05/07/2024