Więcej

    Czy to patodeweloperka?

    Gruchnęła niedawno wieść o tym, że zburzony ma zostać pierwszy wieżowiec, który stanął w Wilnie w 2001 r. Czyli zaledwie 23 lata temu. Jak twierdzi jego właściciel – budynek się zestarzał, jego systemy inżynieryjne są niewydajne, więc bardziej opłaca się go wyburzyć i postawić nowy.

    Wilno w XXI w. nie ma szczęścia do deweloperów, podobnie jak do architektów i urbanistów. Jak nie projektują duszących ludzkie pojęcie piękna betonowych maszkaronów, to budują dzielnice „budynków typu bursowego”, bez żadnej zieleni i infrastruktury socjalnej czy nawet miejsc do parkowania, byle jak najdrożej sprzedać każdy centymetr kwadratowy, najlepiej jeszcze na dzierżawionej od państwa ziemi (niech się potem mieszkańcy prawami własności, podatkami i opłatami martwią, a co!). A jak już budują, to czasem jest to taka jakość, że po parunastu latach trzeba wyburzać, bo naprawiać braków się nie opłaca. Nic dziwnego, że tacy jeden z drugim chcą budować stadion narodowy – bo to niekończący się interes: za lat dziesięć rozebrać, potem kolejne dwadzieścia budować, ażeby i kolejnym pokoleniom zapewnić zajęcie.

    Przecież nie trzeba sięgać do egipskich piramid, by mieć przykład „wiecznego” budownictwa. Przykładowo, rzymski kościół pw. Najświętszej Marii Panny od Męczenników, zwany też Panteonem, został wybudowany w roku 125 naszej ery – ma 43,5 metra wysokości, zaś jego kopuła jest największą na świecie kopułą z betonu niezbrojonego. Charakterystyczny, powstały na planie trójkąta nowojorski Budynek Fullera (Fuller Building), zwany też „Żelazkiem”, powstał w roku 1903 – ma 22 piętra i 86,9 metra wysokości. Są to budynki z czasów, gdy nie było ani tak zaawansowanych technologii budowlanych, jak w roku 2001, ani narzędzi obliczeniowych – architekci i inżynierowie pracowali „głową”, bez komputerów.

    Jest jeszcze jeden aspekt: ekologia. Wiadomo, że im coś jest trwalsze, tym mniejszy wytwarza ślad węglowy i tym bardziej jest to korzystne dla równowagi klimatu. Jak zatem nazwać zjawisko takiego budownictwa? Przywykliśmy – niesłusznie, bo trzeba się na to oburzać nieustannie – do sprzętów elektrycznych, które są projektowane tak, by nie być długowiecznymi i wymuszać na klientach kupowanie nowych. Tolerujemy takie praktyki u producentów samochodów, a urzędnicy zmuszają ludzi do kupowania nowszych modeli.

    Czytaj więcej: Kto zarobi na pustym stadionie?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (94) 24-30/08/2024