Więcej

    80 lat temu Amerykanie bez mrugnięcia okiem oddali nas Stalinowi

    W 1945 r. prezydent USA F.D. Roosevelt wykazał się wyjątkową ignorancją w sprawach państw Europy Środkowo-Wschodniej. Tymczasem wydarzenia historyczne, takie jak konferencja jałtańska, można zrozumieć, gdy przeprowadzi się dogłębną ocenę ówczesnej sytuacji geopolitycznej, jak twierdzi historyk Algimantas Kasparavičius z Instytutu Historii Litwy.

    Czytaj również...

    Przed 80 laty, w dniach 4–11 lutego 1945 r., w Jałcie odbyła się konferencja z udziałem prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta, premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla oraz przywódcy ZSRS Józefa Stalina, na której nakreślono powojenne granice Europy.

    W ramach postanowień „wielkiej trójki” Europa Środkowo-Wschodnia została albo bezpośrednio włączona do ZSRS (np. kraje bałtyckie), albo powstały państwa zależne od Moskwy (Polska, Czechosłowacja, Węgry). Przypadek Litwy i krajów bałtyckich w ogóle nie był poruszany na konferencji. Polska doczekała się nieco więcej uwagi. W myśl postanowień jałtańskich Polska miała pozostać krajem silnym, niepodległym i demokratycznym. Niestety, postulowane wolne wybory w Polsce po wojnie się nie odbyły.

    Zdrada aliantów?

    W polskich środowiskach niepodległościowych po II wojnie światowej powstał termin „zdrada jałtańska”, który był stosowany wobec uległości aliantów zachodnich względem stanowiska Stalina.  „Mitem jest sąd, że Zachód zgodził się w Jałcie na podział Europy. Faktem jest, że Roosevelt i Churchill w praktyce oddali wschodnią Europę Stalinowi już na konferencji w Teheranie, w Jałcie natomiast przywódcy brytyjski i amerykański poniewczasie się w tej sprawie zawahali. Zdobyli się w ostatniej chwili na bezskuteczny wysiłek, by osiągnąć przynajmniej minimalne warunki wolności dla wschodniej Europy” – pisał w książce „Myśl i działanie w polityce międzynarodowej” Zbigniew Brzeziński.

    Jak możemy teraz ocenić postanowienia konferencji jałtańskiej i czy termin „zdrada jałtańska” jest sprawiedliwy? – Historycy, politycy, ludzie myślący politycznie i obywatelsko zawsze muszą patrzeć na wszelkie wydarzenia racjonalnie, kierując się rozsądkiem. Wychodząc z tych założeń, trzeba patrzeć na konferencję jałtańską oraz na późniejszą poczdamską, że to były zjawiska, które odzwierciadlały realia geopolityczne w ówczesnym świecie. Tak rozłożyły się ówcześnie siły. Czy to dobrze, czy źle? Tak postawione pytanie jest tak samo zasadne jak postawienie pytania: czy podoba nam się zima lub zamieć? Kwestia gustu. Niemniej duże, globalne wydarzenia historyczne, z pewną dozą umowności, może przyrównać do zjawisk przyrody – opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” Algimantas Kasparavičius z Instytutu Historii Litwy.

    Działania wojenne i przedwojenne

    Historyk sądzi, że na układ powojenny w dużym stopniu miały wpływ działania Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych w trakcie wojny. – Jednak dużego pola manewru nie było. Największe mocarstwa zachodnie, jak Zjednoczone Królestwo i Stany Zjednoczone, mimo że dosyć szybko włączyły się w działania wojenne – mam na myśli sojusz ze Związkiem Sowieckim – de facto front zachodni w Europie otworzyły dopiero 6 czerwca 1944 r. To był czas, kiedy Armia Czerwona zbliżała się do swoich przedwojennych granic. Niebawem miała wkroczyć na terytoria Litwy, Polski i innych krajów Europy Środkowej. Właśnie realizacja takiego scenariusza miała bezpośredni wpływ na wyniki konferencji w Jałcie i Poczdamie. Według mnie zachodni alianci zbyt późno włączyli się w walki II wojny światowej na terytorium Europy – ocenia nasz rozmówca.

    Dodaje, że Zachód miał mnóstwo powodów do podjęcia takich, a nie innych decyzji. Zachodnie mocarstwa skrupulatnie obliczały swoje możliwości techniczne, wojskowe lub humanitarne. Zachodowi zależało na jak najmniejszej liczbie ofiar w ludziach. Chcieli zasiąść do negocjacji pokojowych jako mocne, niezniszczone walką z nazistami państwa. Niemniej dzięki takiej taktyce ZSRS udało się przejąć inicjatywę w naszej części Europy.

    Ważnym czynnikiem kształtującym powojenną rzeczywistość były procesy, które zachodziły w okresie międzywojennym. – Na konferencji monachijskiej w 1938 r. kraje zachodnie, stawiając podpisy pod dokumentami, legitymizowały całą masę późniejszych decyzji. Inną sprawą jest konflikt terytorialny polsko-litewski, który jak wiemy rozpoczął, się od krwawej wojny. Ten konflikt próbowano rozwiązać przy pomocy ententy lub Ligi Narodów. Do początku II wojny konfliktu nie udało się go faktycznie zakończyć. Przywódcy zachodni, którzy dyrygowali polityką w latach 1939–1945, zastanawiali się nad bezpieczeństwem przyszłej Europy. Nic im jednak nie udało się wymyślić w kwestii zakończenia licznych konfliktów rozpoczętych w latach 1919–1920. Dlatego politycznie i ideologicznie zachodnim przywódcom bardziej opłacało się, aby totalitarny ZSRS przejął te terytoria i odgrodził je od Zachodu żelazną kurtyną – przypomina Kasparavičius.

    Pogląd Reagana i stanowisko Trumpa

    Żelazna kurtyna zapadła nie tylko między bolszewickim Wschodem a demokratycznym Zachodem, jak twierdzi naukowiec, lecz także między poszczególnymi krajami bloku wschodniego. Warto pamiętać, że wyjazd nawet turystyczny z ówczesnej Litwy do Polski, z Polski do Czechosłowacji lub Rumunii nie był łatwy.

    – Powojenną mapę tej części Europy praktycznie narysował Stalin. Wyda się to paradoksalne, ale po zakończeniu zimnej wojny narzucona przez Stalina mapa została w pełni zaakceptowana zarówno przez państwa zachodnie, jak i państwa Europy Środkowej, które toczyły walki między sobą w I połowie XX w. W pewnym sensie więc strategia obrana podczas konferencji jałtańskiej i późniejszej poczdamskiej świadczy o zwycięstwie Zachodu – zauważa historyk.

    – Sądzę, że oceniać postanowienia jałtańskie musimy w ten sam sposób, jak ją oceniali podstawowi uczestnicy i aktorzy tej konferencji. Jak tamte wydarzenia oceniało ZSRS, bardzo dobrze wiemy. Natomiast ważna jest też ocena podstawowej siły zachodniej, Stanów Zjednoczonych. Na początku 1985 r. prezydent Ronald Reagan, w obecności m.in. szczątkowego przedwojennego korpusu dyplomatycznego Litwy, potępił Jałtę. Powiedział, że to był błąd, że jej postanowienia były sprzeczne z wartościami Stanów Zjednoczonych. Zaznaczył, że w przyszłości jego kraj nie powinien więcej popełniać takich błędów. Takie było stanowisko Ameryki sprzed 40 lat. Teraz mamy innego prezydenta USA, który inaczej widzi świat. Jego obraz świata bardziej przypomina pogląd F.D. Roosevelta niż Reagana. Nie można o to winić tylko prezydenta Donalda Trumpa, ponieważ sam świat się zmienił. Niestety, dzisiejszy świat bardziej przypomina epokę Roosevelta, czyli od roku 1933 do 1945, niż epokę chylącego się ZSRS i Reagana. Reagan mógł obiecać, że więcej coś takiego się nie powtórzy. Natomiast Roosevelt wychodził z takich założeń, jakie mu dyktowały ówczesne warunki – konkluduje Algimantas Kasparavičius.

    Czytaj więcej: Litewski historyk o zdradzie jałtańskiej i sytuacji we współczesnej Europie


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 6 (16) 08-14/02/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Autor pisze tylko połowę książki, druga połowa należy do czytelnika

    Wileńskie Targi Książki stały się nieodłącznym elementem literackiego krajobrazu Litwy. W tym roku odbyła się ich jubileuszowa 25. edycja. Organizatorzy targów zorganizowali ponad 500 wydarzeń towarzyszących. Targi odwiedzili m.in.:...

    Wojna ukraińsko-rosyjska: czy mamy pierwszą jaskółkę pokoju?

    Rozmowy między delegacjami Ukrainy i USA w saudyjskiej Dżuddzie trwały dziewięć godzin. „Ukraina wyraziła gotowość przyjęcia propozycji USA dotyczącej wdrożenia natychmiastowego, tymczasowego 30-dniowego zawieszenia broni, które może zostać przedłużone...

    Zmiana retoryki

    Kilka tygodni temu minęła trzecia rocznica rozpoczęcia pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę. Generalnie ostatnie pięć lat dla Litwy, a raczej dla całego regionu, nie było łaskawe. Pandemia, kryzys migracyjny,...