Kilka dni po wspomnianym strajku generalnym dziesiątki tysięcy demonstrantów zablokowały na 24 godziny główną arterię komunikacyjną w Belgradzie. Następnego dnia premier i przewodniczący Serbskiej Partii Postępowej (SNS) Miloš Vučević podał się do dymisji. Ale to nie jego głowy żądają od blisko trzech miesięcy demonstranci.
Katastrofa, która wstrząsnęła Serbami
1 listopada ub.r. w Nowym Sadzie zawaliło się betonowe zadaszenie dworca kolejowego. Zginęło 15 osób, w tym dzieci. Runął dach dworca, który był przez kilka lat remontowany w ramach prowadzonej przez Chiny modernizacji serbskiej infrastruktury kolejowej. Prace w Nowym Sadzie ruszyły z wielką pompą (partia rządząca zrobiła z tego wydarzenia motyw kampanii wyborczej) w 2022 r., a zakończyły się w lipcu ub.r., gdy władze ogłosiły, że dworzec został przebudowany „zgodnie z europejskimi standardami”.
Kiedy ludzie wyszli na ulice, żądając ujawnienia pełnej dokumentacji związanej z remontem dworca i późniejszą katastrofą oraz osądzenia winnych, władza zareagowała brutalnie. Tzw. nieznani sprawcy atakowali i bili manifestantów, głównie studentów. To tylko wzmocniło protesty, zwłaszcza że nawet częściowo ujawnione dokumenty pokazują rozległą korupcję.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy masowe protesty odbyły się w ponad 100 miejscowościach Serbii, nie tylko w Belgradzie, Nowym Sadzie i innych dużych miastach, lecz także w tych małych, takich jak Surdulica, Bojnik, Smederevska Palanka czy Krupanj. Studenci okupują przeszło 60 wydziałów uniwersyteckich, dziesiątki szkół nie pracują, ponieważ zarówno uczniowie, jak i nauczyciele – wszyscy lub niektórzy z nich – zawieszają zajęcia dla poparcia żądań studentów.
Demonstracje wspierane są przez zrzeszenia rolników czy adwokatów. 24 stycznia w strajku generalnym wzięli udział głównie mali i średni przedsiębiorcy. W Belgradzie, Nowym Sadzie i innych miastach regularnie odbywają się 15-minutowe milczące protesty upamiętniające ofiary katastrofy.
Strajk rozpoczęli prawnicy. Oznacza to, że cały system wymiaru sprawiedliwości w Serbii aż do 4 marca został zablokowany. Zgromadzenie Adwokatury Serbii będzie też dążyć do dymisji ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, prezesów Sądu Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, prokuratora generalnego, a także przewodniczących Najwyższej Rady Sądownictwa i Najwyższej Rady Prokuratury.
Protestujący żądają opublikowania wszystkich dokumentów dotyczących remontu dworca kolejowego w Nowym Sadzie, ścigania wszystkich osób zaangażowanych w atakowanie studentów i profesorów podczas ich protestów, wstrzymania represji prawnych wobec studentów aresztowanych podczas protestów oraz wzrostu wydatków na szkolnictwo wyższe. Ale tak naprawdę jest to już masowy protest przeciwko skorumpowanym rządom – od 13 lat już – partii SNS i prawdziwej głowie tego systemu, czyli prezydentowi Vučiciowi.
Vučić ma poważny problem
Dotychczasowe próby rozbicia protestów prowadzą tylko do ich nasilenia. Początkowo Aleksandar Vučić próbował zbagatelizować liczbę uczestników. Następnie starał się zdyskredytować ruch, infiltrując tłum osobami szerzącymi nacjonalistyczną retorykę, próbując zastraszyć protestujących i ich rodziny poprzez tzw. rozmowy informacyjne prowadzone przez służbę bezpieczeństwa BIA.
Wreszcie prezydent Vučić podjął strategiczną decyzję o poświęceniu premiera Miloša Vučevicia. Oficjalną przyczyną rezygnacji było pobicie studentów w Nowym Sadzie przez osoby blisko powiązane z SNS i synem szefa rządu. Vučić przedstawił dymisję jako początek przetasowań w rządzie, obiecując, że wymieni połowę członków administracji.
Poświęcając Vučevicia, serbski prezydent wydaje się prowadzić wyrachowaną grę. Wykorzystuje dymisje i restrukturyzację rządu jako strategię łagodzenia presji publicznej, jednocześnie kupując sobie więcej czasu. Vučić, jak wielu autokratycznych przywódców przed nim, liczy, że zmianami kadrowymi obroni władzę.
Oprócz dymisji premiera ustąpił też burmistrz Nowego Sadu. Zapowiedziano reformę samej SNS i rozszerzenie jej bazy społecznej. Prezydent deklaruje chęć dialogu z protestującymi, ale jednocześnie oskarża ich, że są inspirowani z zagranicy oraz dążą do destabilizacji państwa i obalenia legalnie wybranej władzy.
Jednak dymisja premiera – w pełni podporządkowanego prezydentowi – nie przyniosła uspokojenia nastrojów społecznych. Demonstracje są kontynuowane i zapowiedziano też kolejne akcje. W ostateczności prezydent zdecyduje się na przedterminowe wybory, licząc, że dzięki kontroli mediów aparatowi administracyjnemu i służbom SNS znów wygra.
Teraz prezydent musi zaproponować kandydata na stanowisko premiera. Jeśli nowy rząd nie zostanie zatwierdzony przez Zgromadzenie Narodowe do końca lutego, w kraju powinny odbyć się nowe wybory parlamentarne. W tych warunkach opozycja prawdopodobnie je zbojkotuje, zamiast tego opowiadając się za rządem przejściowym, który da gwarancje zapewnienia wolnych i demokratycznych wyborów.

| Fot. Wikipedia
Serbskie państwo z kartonu
Tymczasem komentatorzy w Moskwie twierdzą, że to próba wywołania kolorowej rewolucji, inspirowana przez USA. Zdaniem Rosjan Serbia znajduje się pod „zewnętrzną presją”, ponieważ Belgrad prowadzi niezależną politykę (czyli przychylną Rosji i Serbii).
Tyle że protesty w Serbii – największe od czasu obalenia Slobodana Miloševicia w 2000 r. – są spowodowane systemowymi błędami obecnego rządu, a ich intensywność i masowa skala są wybuchem energii powszechnego niezadowolenia. Nie mają nic wspólnego z rzekomymi intrygami Zachodu. Zawalenie się dachu dworca kolejowego w Nowym Sadzie obnażyło „wioskę potiomkinowską” Vučicia, rządy oparte na sieci powiązań korupcyjnych, kontroli mediów oraz instytucji państwowych, w tym wymiaru sprawiedliwości.
Problemem dla Vučicia jest to, że są to protesty studenckie, a nie partyjne. Nie ma on z kim negocjować, by je powstrzymać. Studenci nadal protestują, ponieważ ich żądania po prostu nie mogą zostać spełnione przez reżim.
Z drugiej strony serbska opozycja przyjęła mądrą strategię: na razie stoi z boku, choć wyraża poparcie dla protestów. Niewykluczone, że w szczytowym momencie protestów wyjdzie z propozycją powołania tymczasowego rządu jedności narodowej, który stałby się gwarancją uczciwości przedterminowych wyborów.
Czytaj więcej: Złe traktowanie mniejszości narodowej powodem blokady rozmów UE — Serbia
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 7 (19) 15-21/02/2025