Po stłumieniu powstania styczniowego carat rozpoczął na Litwie intensywną rusyfikację, której jednym z najdotkliwszych narzędzi był tzw. zakaz prasy. Nie chodziło jednak o całkowity zakaz druku w języku litewskim, lecz o zakaz używania łacińskiego alfabetu, co miało mieć znacznie poważniejsze konsekwencje kulturowe – odrywało Litwinów od własnej tradycji pisma i wiązało ich z cyrylicą oraz rosyjską kulturą. Taki sam krok poczyniono wobec języka polskiego. Nawet wydano elementarz do języka polskiego w cyrylicy, ostatecznie jednak z tego zrezygnowano.
Formalnie zakazu nie ogłoszono nigdy w formie aktu prawnego. Po zniesieniu stanu wojennego na terenach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego w 1871 r. carskie władze nie odnowiły oficjalnych przepisów cenzorskich, lecz mimo to kontynuowano represje.
Działano wyłącznie na podstawie decyzji administracyjnych – bez sądów, z wykorzystaniem prawa gubernatorów do nakładania kar. Kary obejmowały nie tylko przemytników książek, tzw. księgonoszy (lit. knygnešiai), ale także czytelników zakazanych druków.
Zakazany był druk w języku litewskim zapisanym alfabetem łacińskim. Carat dopuszczał wyłącznie cyrylicę. Oficjalnym uzasadnieniem było rzekome… przeciwdziałanie polonizacji. Litwini mieli wejść w świat rosyjskiego świata. Gubernator Murawjow nie ukrywał, że język litewski „i tak wymrze, trzeba mu dać czas”. Z kolei rosyjski minister wojny Dmitrij Miłutin mówił wprost: „Czego nie dokonał rosyjski miecz, dokończy rosyjska litera”. To było XIX-wieczne wydanie „miękkiej siły”.
Jednocześnie carat prowadził agresywną kampanię rusyfikacji miast i społeczeństwa. W czasach Murawjowa w „siewierno-zapadnym kraju” (w kraju północno-zachodnim, nazwa „Litwa” była zakazana) powstało 98 nowych cerkwi, a 14 kościołów przekształcono w świątynie prawosławne. W Wilnie zbudowano cerkiew św. Paraskiewy (tzw. Piatnicka), a w Kownie monumentalny sobór prawosławny przy alei Wolności. Nad miastami dominowały symbole nowej władzy, zgodnie z ideologią słowianofilstwa: Litwini mieli zostać włączeni do wspólnoty „odwiecznie rosyjskich” ziem. Poeta Fiodor Tiutczew (popularny w Rosji do dzisiaj) pisał: „Nad starym rosyjskim Wilnem,/Żarzą się rodzime krzyże,/I brzęk prawosławnej miedzi/Na wszystkie wysokości dzwonią”.
W Małej Litwie (Prusy) w ciągu 40 lat wydano 2687 litewskich publikacji z łącznym nakładem ok. 5 mln egzemplarzy. Pojawiły się pierwsze litewskie czasopisma, w tym słynna „Auszra”.
Równie ważnym ośrodkiem emigracyjnego wydawnictwa były Stany Zjednoczone – w latach 1875–1904 ukazało się tam 721 publikacji, które następnie różnymi kanałami trafiały do Litwy.
Przeciwnicy zakazu, jak Wołonczewski, przekonywali, że pozwolenie na druk choćby modlitewników łaciną byłoby kompromisem. Carat jednak nie ustępował, jak ujął to jeden z jego ekspertów: „Rosji wcale nie będzie lżej od tego, że jej nowi zatwardziali wrogowie nie będą mówić po polsku, za to będą gotować spiski i wydawać proklamacje w żmudzkim narzeczu”.
Zakaz został zniesiony w 1904 r. Okazał się jednym z najbardziej kontrproduktywnych pomysłów Imperium Rosyjskiego. Ten okres wspominamy 7 maja – w Dzień Odzyskania Prasy i Druku. To nieformalne święto dziennikarzy – zatem pozwolimy sobie przyjąć od Czytelników życzenia. Dziękujemy!
Czytaj więcej: Dzień Odrodzenia Prasy. Valatka: „Jakościowa treść musi kosztować”
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 19 (52) 10-16/05/2025