Według kowieńskiego mera, do wypadku doszło z powodu braku odpowiedniego oznakowania na drodze, ale przyznał również, że sam nie był wystarczająco uważny.
„O wiele bezpieczniej jest jechać z kierowcą”
Sytuację dla „Kuriera Wileńskiego” skomentował były mer Wilna Artūras Zuokas.
— Kiedy byłem merem Wilna, czasami prowadziłem samochód i miałem przydzielonego kierowcę. Bywało różnie, ale dzięki Bogu nie spotkała mnie taka przykra sytuacja, jak mera Kowna. Oczywiście zawsze wygodniej jest mieć kierowcę, gdy jesteś w pracy, dzięki czemu można w pełni skoncentrować się na pracy i uniknąć błędów. Osobiście zawsze korzystałem z usług szoferów. O wiele wygodniej i bezpieczniej jest jechać z kierowcą. Ale, o ile wiem, mer Kowna jeździł swoim prywatnym samochodem, więc to już inna historia — powiedział Artūras Zuokas.
Jurgis Razma, członek sejmowego komitetu ds. etyki i procedur w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, poinformował, że zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze, więc na razie od komentarzy należy się powstrzymać.
— Merom jest przydzielony kierowca, ale nie wszyscy merowie korzystają z ich usług. Nie ma takiej ustawy, że mer w czasie pracy może jeździć tylko z kierowcą. To już prywatna sprawa — powiedział Razma.
Jak wynika z raportu kowieńskiej policji, dochodzenie zostało wszczęte po otrzymaniu wniosków dotyczących zakresu obrażeń ofiary, które okazały się niewielkie.
Mer nie zauważył pieszego podczas zmiany pasa
30 czerwca około godziny 12:00 kierujący samochodem marki Rolls-Royce mer Matijošaitis potrącił 30-latka, który przechodził przez przejście dla pieszych na prospekcie Pramonės. Po wypadku mężczyzna został przewieziony do szpitala. Mer przeprosił poszkodowanego, mówiąc, że przyczyną zdarzenia była nieuwaga oraz brak oznakowania poziomego na drodze. Polityk twierdził, że jechał wystarczająco wolno, ale nie zauważył pieszego podczas zmiany pasa.
— Wszczęto postępowanie przygotowawcze na podstawie art. 281 ust. 1 kodeksu karnego Republiki Litewskiej za naruszenie zasad bezpieczeństwa drogowego lub eksploatacji pojazdów. Grozi za to kara prac społecznych, grzywny, ograniczenia wolności, aresztu lub pozbawienia wolności do dwóch lat. Za przebieg postępowania odpowiadają prokuratorzy z II Wydziału Prokuratury Okręgowej w Kownie — poinformowała „Kurier Wileński” Odeta Vaitkevičienė, kierowniczka wydziału komunikacji Komendy Głównej Policji Okręgu Kowieńskiego.
To nie pierwszy wypadek z udziałem mera Kowna
To nie pierwszy wypadek z udziałem mera Kowna. Zimą 2018 r. Matijošaitis potrącił osiemdziesięcioletniego mężczyznę na przejściu dla pieszych przy ulicy św. Gertrudy. Mężczyzna wówczas nie doznał poważnych obrażeń. Wtedy mer Kowna obiecał, że nie będzie prowadził samochodu w godzinach pracy.
Do kolejnego wypadku z udziałem mera Kowna doszło jesienią 2016 r. Wówczas Matijošaitis prawdopodobnie nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu przez przejście.
Czytaj więcej: Bądźmy odpowiedzialni na drogach