Więcej

    Valotka „żałuje”, ale nie przeprasza. Powołuje się na traktat polsko-litewski i „zaprasza do bezpośredniej dyskusji”

    Szef Państwowej Inspekcji językowej Audrius Valotka, który ostatnio zasłynął kolejnymi skandalicznymi wypowiedziami o zamykaniu polskich szkół na Litwie, żałuje swoich słów. Nie przeprasza jednak, zaprasza „przedstawicieli mniejszości narodowych do bezpośredniej dyskusji”.

    Czytaj również...

    Tymczasem w Ministerstwie Kultury w piątek, 25 lipca, powołano komisję, która ma zbadać, czy Audrius Valotka, pełniący funkcję szefa Państwowej Inspekcji Języka, nie dopuścił się wykroczenia służbowego, twierdząc, że cała oświata na Litwie powinna odbywać się wyłącznie w języku państwowym.

    Przewodniczącą komisji została kanclerz resortu Regina Jaskelevičienė.

    „Komisja ma obowiązek przeprowadzić dochodzenie w sprawie wykroczenia służbowego i przedstawić ministrowi kultury uzasadnione wnioski dotyczące wyników dochodzenia do dnia 25 sierpnia 2025 r.” — poinformowało ministerstwo w komunikacie.

    Wniosek o powołanie komisji złożył Związek Polaków na Litwie, a dodatkowo do ministra Šarūnasa Birutisa zwrócił się także chargé d‘affaires Polski na Litwie Grzegorz Poznański.

    Wypowiedzi Valotki

    Kierownik Państwowej Inspekcji Językowej Audrius Valotka, w programie alfa.lt wypowiedział się na temat polskich szkół.

    Oświadczył, że oświata w językach mniejszości narodowych nie powinna się odbywać. Opublikował na swoim profilu w mediach społecznościowych opatrzone swoim zdjęciem oświadczenie, w którym stwierdza, że „żałuje pochopnych słów”. Jednak nie przeprasza za swoje wypowiedzi.

    Poprzedni minister kultury nazwał Valotkę „prowokatorem”, a w komentarzach rozpętała się burza, w której padały stwierdzenia przez litewskich historyków uznawane za nieodpowiadające rzeczywistości — o tym, że Polacy na Litwie to „wynarodowieni Litwini”.

    Swoje oświadczenie Valotka rozpoczął od „żalu”, podkreślił, że jego „stanowisko w sprawie ochrony języka litewskiego nigdy nie przekształca się w pogardę lub stygmatyzację grup narodowościowych”.

    „Kwestie narodowe zawsze budzą emocje, bo swoją tożsamość narodową cenimy sercem, a nie pieniędzmi. 9 lipca tego roku, uczestnicząc w rozmowie na stronie alfa.lt na temat wyzwań związanych z integracją, powiedziałem, że należy zamknąć szkoły w Litwie, w których nauczanie odbywa się w języku rosyjskim i polskim. Żałuję pochopnych słów pod adresem szkół polskich i zapewniam, że nie odzwierciedlają one mojego zdania. Moje stanowisko w sprawie ochrony języka litewskiego jest zdecydowane i konserwatywne, ale nigdy nie przekształca się w pogardę lub stygmatyzację grup narodowościowych. Bez wahania twierdzę, że nie jest to również opinia instytucji, którą reprezentuję” — czytamy w oświadczeniu Audriusa Valotki.

    Przywołanie traktatu

    W dalszym ciągu kierownik instytucji odwołuje się nawet do Traktatu między Polską a Litwą o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z 1994 r. Tłumaczy się, że słowa były wypowiedziane pod wpływem emocji, „bez rzeczywistego zamiaru zamknięcia tych szkół”.

    „Szkoły z językiem polskim jako językiem nauczania nie są w żadnym wypadku zagrożone, ponieważ możliwość nauki w tym języku gwarantują artykuły 14 i 15 umowy o przyjaznych stosunkach i dobrej współpracy sąsiedzkiej między Litwą a Polską. Analogiczne gwarancje zapewnia ta umowa szkołom litewskim działającym w Rzeczypospolitej Polskiej. Moje słowa w tej sprawie zostały wypowiedziane pod wpływem emocji, bez rzeczywistego zamiaru zamknięcia tych szkół lub jakiegokolwiek ograniczenia ich działalności” — widnieje w oświadczeniu.

    Jednak dodaje wyjaśnienie swoich „pochopnych słów”.

    „Nie możemy jednak zapominać o kontekście wspomnianej rozmowy – integracji. Język litewski i ochrona jego statusu konstytucyjnego nie są dla mnie, jako szefa Inspekcji Języka, jedynie biurokratyczną pracą. Jest to dla mnie misja całego życia. Dlatego niepokoi mnie i naprawdę martwi, że w połowie czwartej dekady niepodległości, po ukończeniu szkoły średniej przez już trzy pokolenia uczniów, około połowa uczniów, którzy nie zdali państwowego egzaminu z języka litewskiego na poziomie B, ukończyła szkoły, w których nauczanie odbywa się w językach mniejszości narodowych (chociaż Polacy i Rosjanie stanowią mniej niż jedną ósmą ludności Litwy). Czy naprawdę wszystkie szkoły prowadzące nauczanie w językach mniejszości narodowych realizują art. 12 ustawy o języku państwowym, który stanowi, że wszystkie szkoły średnie ogólnokształcące muszą nauczyć języka państwowego w sposób określony przez państwo? A przecież w części tych szkół żaden maturzysta nie przystępuje do państwowego egzaminu z języka litewskiego” — tłumaczy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    „Czy naprawdę młodzi ludzie, którzy kończą takie szkoły, są w stanie uczestniczyć w rynku pracy wymagającym wyższych kwalifikacji, budować swoją karierę, aktywnie włączać się w życie społeczne i funkcjonować w litewskiej przestrzeni informacyjnej? Czy słabe wyniki uczniów na egzaminach lub całkowity brak egzaminu z języka państwowego są jedynie skutkiem nieefektywnego nauczania, czy też wynika to z powszechnego przekonania w rodzinach wielojęzycznych, że nie należy zachęcać dzieci do nauki najważniejszego i unikalnego języka naszego państwa?” — retorycznie pyta.

    „Nie dziwi już, że mieszkańcy wschodniej Litwy, którzy całe życie mieszkają na Litwie, przed kamerą telewizyjną wybierają język rosyjski. Że w rejonie wileńskim trasy autobusów są zapisane po polsku, że po przyjeździe do miasteczka Sužioniai witają nas napisami w języku polskim, na dworcu autobusowym w Solecznikach widnieje napis „Dworzec autobusowy”, a przed dworcem stoi pomnik żołnierzy radzieckich z rosyjskim napisem »Amżinam rusų kareivių atminimui« (Wieczna pamięć żołnierzom rosyjskim). Że 40% wyborców rejonu solecznickiego w ostatnich wyborach prezydenckich głosowało na kandydata prokremlowskiego. Że ktoś uważa, że jest to odpowiednie miejsce dla »wysp« obcokrajowców” — czytamy.

    „Zaczęto poruszać kwestie imigrantów…”

    W dalszym ciągu mówi o „obywatelach Litwy, którzy przez kilka dziesięcioleci nie nauczyli się języka państwowego”.

    „Ostatnio zaczęto otwarcie poruszać kwestie integracji imigrantów, więc dlaczego nie mielibyśmy odważnie dyskutować o obywatelach Litwy, którzy przez kilka dziesięcioleci nie nauczyli się języka państwowego, nieustannie naruszają ustawę o języku państwowym, stosując nielegalne napisy publiczne, i pozostają zamknięci kulturowo i wartościowo na nowoczesną Litwę. Przegapiliśmy jakieś ważne sprawy. Nie możemy odwracać się od tych ludzi i udawać, że wszystko jest w porządku. Porozmawiajmy o tym. Zapraszam przedstawicieli mniejszości narodowych do rozmów przy stole, a nie do oświadczeń i apeli w mediach. Widzę tu również pozytywną rolę Departamentu Mniejszości Narodowych” — czytamy.

    „Skorzystajmy z wolności posiadania własnych przekonań i swobodnego ich wyrażania, którą gwarantuje nam art. 25 Konstytucji. Póki jeszcze możemy” — oświadcza patetycznie na końcu.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wypowiedź poprzedniego ministra

    W komentarzach wypowiedział się poprzedni minister kultury, Simonas Kairys. „Pan jest prowokatorem” — napisał. Wcześniej, gdy Simonas Kairys jeszcze był członkiem rządu, odrzucił on kandydaturę Audriusa Valotki na kolejną kadencję tłumacząc, że „nie spełnia wymagań, jakie stawia się szefowi instytucji publicznej”. W maju tego roku jednak kandydaturę Valotki w ramach konkursu przyjął obecny minister kultury, Šarūnas Birutis.

    W komentarzach pod oświadczeniem szefa inspekcji rozpętała się burza. Duża część wypowiedzi, często antypolskich, została zamieszczona przez całkowicie anonimowe konta, zatem ze względu na wymogi etyki dziennikarskiej je odnotowujemy, ale nie cytujemy.

    To nie pierwszy skandal

    Przypominamy, że to nie pierwsze skandaliczne słowa Audriusa Valotki. W 2023 r. na antenie LRT porównał sytuację Polaków na Litwie do Rosjan w Donbasie, twierdząc, że polsko-litewskie tablice to „oznaczanie strefy okupacyjnej”.

    Po fali krytyki i interwencji polskiej strony, przeprosił. Kilka miesięcy później, podczas konferencji „Open Books”, użył słowa „cziurka”, co wywołało oburzenie ze względu na rasistowski wydźwięk. „Prawa dzieci są łamane przez wszelkiego rodzaju przewoźników, którzy mówią językiem cziurków” — powiedział Valotka. Mer rejonu wileńskiego Robert Duchniewicz komentował naganę Ministerstwa Kultury wobec urzędnika, że „cieszą decyzje, ale nie są one poważne, są załagodzeniem sytuacji”. Podobną opinię wyrazili w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” ówczesna posłanka Beata Pietkiewicz oraz prof. Jarosław Wołkonowski, który sugerował, że „takich homo sovieticusów musimy ośmieszać”.

    Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen oceniła, że „Valotka świadomie wchodzi w pewną konfrontację swoimi wypowiedziami”. Z kolei dziennikarz „Kuriera Wileńskiego” i komentator Antoni Radczenko oceniał, że „Valotce wyraźnie marzy się dalsza kariera polityczna”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Łapy precz od Rosji!”. Polska w 1920 r. przegrała wojnę informacyjną i niemal przestała istnieć

    Wojna polsko-rosyjska 1920 r. zakończyła się dla Polski obroną niepodległości. Była jednak wielką porażką informacyjną. Polska nie potrafiła przekonać świata, że musi przetrwać. „Łapy precz od Rosji!” – grzmiały...

    Eurojam 3025 dobiegł końca. Zorganizowali go polscy harcerze na Litwie

    – To pokoleniowe wydarzenie naszego związku, taki zlot ma miejsce raz na cztery lata – dzieli się z „Kurierem Wileńskim” wrażeniami komendant Eurojamu 2025 Łukasz Mikielewicz. To znaczy, że...

    Nastolatkowie kontra Big-techy. Czy polskie szkoły na Litwie wezmą przykład z Gdyni?

    Poznajemy też projekt 3CLASS, którego założenia mogą być bardzo ważne dla przeciążonych polskich uczniów i nauczycieli na Litwie. Była to rozmowa dotycząca rzeczy trudnych, bez łatwych rozwiązań: o tym, dlaczego...