Jak wskazuje Wielka Księga Imion, kobiety noszące to imię często wyróżniają się silnym charakterem i naturalnym przywództwem. Mają wrodzoną charyzmę, która przyciąga innych ludzi. Anie to panie o wysokiej inteligencji emocjonalnej, potrafiące doskonale odczytywać potrzeby innych, reagować adekwatnie do sytuacji i świetnie sprawdzają się w zawodach wymagających kontaktu z ludźmi. Charakteryzuje je empatia, odpowiedzialność, kreatywność i sumienność i posiadają naturalne zdolności kierownicze i organizatorskie.
W historii świata istnieje wiele znanych kobiet noszących to imię. Anny to muzy poetów i malarzy, święte i królowe, wybitne postaci z historii, jak i współczesne bohaterki.
Ważne imieniny 26 lipca
W Polsce Anny najczęściej obchodzą swoje imieniny 26 lipca. W ten też dzień przypada wspomnienie pierwszej ważnej Anny – św. Anny, matki Maryi i babci Jezusa. Według starego podania urodziła się ona w Judei i w wieku 24 lat poślubiła swojego oblubieńca, Joachima.
Anna była osobą dobrą, wrażliwą na potrzeby innych, gospodarną. Jedynym zakłóceniem tej harmonii małżeńskiej był brak dziecka. Para przez 20 lat bezowocnie się o nie starała, a małżonek był wyszydzany – bo według żydowskich zwyczajów to była kara od Boga. Jednak Anna nie ustawała w modlitwach i została wysłuchana. Po latach bezpłodności przyszła niespodziewanie ciąża: i rodzi się Maryja. Co było dalej, to każdy wie, jak wielki dar w postaci dziecka wniosła św. Anna w życie każdego katolika. Dlatego też staje się ona patronką matek, kobiet rodzących, wdów. Jest również opiekunką małżeństw i przywódczynią rodzin. I ciekawostka: imię Anna pochodzi z hebrajskiego, oznacza „łaska” lub „pełna łaski”. I taką była św. Anna.
W każdym niemal kraju jest jakaś czczona Anna. W gronie świętych nie może zabraknąć Anny Katarzyny Emmerich, córki ubogich rolników w Westfalii, niemieckiej mistyczki i stygmatyczki ze zgromadzenia augustianek. W 2004 r. została ona beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II. Na podstawie jej wizji Mel Gibson nakręcił film „Pasja”.
Anny to znaczące królowe, a nawet król!
Słynne były nasze Anny Jagiellonki. Pierwszą była Anna Jagiellonka – polska królewna, córka Zygmunta Starego i jego pierwszej żony Barbary Zapolya, zmarła w wieku pięciu lat. Drugą, Anna Jagiellonka – córka Władysława II Jagiellończyka, późniejsza królowa czeska i węgierska.
Trzecią była Anna Jagiellonka – córka Zygmunta Starego i Bony Sforzy. I tu ważne zastrzeżenie: trzeba o niej mówić jako o królu Polski, bo tak zdecydowała polska szlachta po ucieczce do Francji Henryka Walezjusza. Ta trzecia Anna została m.in. żoną Stefana Batorego.
Ze źródeł historycznych wiemy, że nie była urodziwa i długo trwały poszukiwania kandydata, mimo usilnych starań dworu i szlachty. Po śmierci jej brata, Zygmunta Augusta, który nie pozostawił syna, konieczne było przeprowadzenie elekcji nowego króla Rzeczypospolitej. Znaleziono w końcu francuskiego księcia, Henryka Walezego. Jednak ten, krótko po przybyciu na królewski dwór, gdy tylko po śmierci brata nadarzyła się okazja objęcia tronu w swoim kraju, szybko wyjechał. Niektórzy mówią, że nawet uciekł, sugerując, że panna Jagiellonka nie przypadła mu do gustu.
Kolejnym wybranym dla Anny mężem był wojewoda siedmiogrodzki Stefan Batory. Tu ciekawostka historyczna – to dzięki temu małżeństwu Batory został królem Polski, a nie odwrotnie, Anna już była bowiem polską monarchinią. Ale faktycznie władzę sprawował jej mąż. Małżeństwo było stricte polityczne, para miała bardzo ograniczone relacje, a Batory wręcz unikał kontaktów z żoną. Anna Jagiellonka uważana jest za ostatnią polską monarchinię z dynastii Jagiellonów.

| Fot. domena publiczna
Anny królowe – bohaterki filmów
Któż nie słyszał o Annie Stuart, ostatniej monarchini z dynastii Stuartów – królowej Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jej panowanie, choć ważne dla zjednoczenia Anglii i Szkocji w Wielką Brytanię, było również naznaczone politycznymi intrygami i walką o władzę. Droga do tronu, jaką przeszła, była skomplikowana. O tron rywalizowała ze swoją rodzoną siostrą i szwagrem. W jej otoczeniu było wiele zdrad, szantaży, malwersacji i niewierności – druzgocące były praktyki jej najbliższych faworyt.
Nie ominęły jej i ludzkie bolączki. Los ją mocno doświadczył: 18 razy była w ciąży, z czego 12 razy poroniła. Żadne z jej dzieci nie dożyło pełnoletniości – umierały w niemowlęctwie, a najstarszy syn – mając zaledwie 11 lat. Anna Stuart zmarła więc bezpotomnie, a tron Anglii, Szkocji i Irlandii objął Jerzy I z dynastii hanowerskiej.
Niezwykle „głośną” Anną, nazwaną manipulantką, kokietką, a nawet czarownicą swych czasów, była Anna Boleyn – królowa Anglii, druga żona Henryka VIII. Nie cieszyła się ona dobrą sławą, o nie! Jej życie to również świetna fabuła na film. A powstało ich kilka.
A czym sobie Boleyn zasłużyła na taką atencję – niedopuszczalnym skandalem obyczajowym, jakim było wtargnięcie na tron brytyjski!
A wszystko się zaczęło, kiedy to, wraz z siostrą Marią, została damą dworu Katarzyny Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII. Anna Boleyn była bystra, elokwentna i odważna, co odróżniało ją od innych kobiet na dworze, a do tego zwracała uwagę urodą i powabem. Król Henryk nie mógł więc oprzeć się jej urokowi, tym bardziej że zasłynął jako wielbiciel urodziwych i młodych kobiet, podatny na uwodzenie. Jego życie miłosne było bardzo burzliwe. Anna postanowiła to wykorzystać, rozkochać w sobie króla i uwieść go. Ba, poszła w marzeniach dalej, chciała dla siebie więcej, niż sugerowałby jej status – zapragnęła być królową. Potrafiła sprzeciwiać się królowi, co tylko wzmagało jego pożądanie.
Ostatecznie ta strategia doprowadziła do tego, że Henryk VIII zapragnął uczynić ją swoją żoną. Anglia szalała z oburzenia, a on postanowił wbrew wszystkiemu rozwieść się z Katarzyną. I na to potrzebował zgody papieża. Ostatecznie papież Klemens VII nie zgodził się na rozwód. Król Henryk poszedł więc dalej, doprowadził do zerwania Anglii z Kościołem rzymskokatolickim. Małżeństwo zostało zawarte.
Anna jako królowa Anglii nie cieszyła się dobrą sławą. Dwór szeptał, że jest kapryśna, rozrzutna. I zbyt łatwo wpada w furię. Nie o takiej małżonce marzył władca. Król Henryk VIII odkochał się w Annie Boleyn. Zaczęła go irytować, poza tym nie urodziła mu upragnionego syna, co było kluczowe dla sukcesji tronu Anglii. Zaczął szukać pretekstu do pozbycia się Anny. Ostatecznie oskarżył ją o cudzołóstwo, kazirodztwo, czary i zdradę stanu, co doprowadziło do jej egzekucji. Trzecią żoną została oczywiście Jane Seymour. Później miał ich jeszcze trzy…
Tak więc charakterologicznie Anny od zawsze miały cechy przywódcze, nie zawsze idące w dobrym kierunku, ale niewątpliwie były to nietuzinkowe kobiety.
Liczba kobiet o imieniu Anna jest bardzo długa, bo nadawano je dziewczynkom przez wiele pokoleń.

| Fot. Adobe Stock
Współczesne polskie Anny
Polskie współczesne Anny, które spełniają się na różnych polach, to choćby popularne aktorki: Anna Chodakowska, Anna Dereszowska, Anna Milewska (również poetka) czy Anna Nehrebecka, którą pamiętamy przede wszystkim jako pewną siebie Ankę z „Ziemi obiecanej” i uroczą Marynię z „Rodziny Połanieckich”.
Widzowie pokochali też Annę Przybylską, którą wspominamy jako Marylkę z komisariatu na Dworcu Centralnym w Warszawie. Ta urocza i bardzo zdolna aktorka, wspaniała żona i matka, w 2014 r. przegrała długą i trudną walkę z rakiem, osieracając trójkę małych dzieci. Taką „swoją” aktorką jest Anna Seniuk – nestorka polskiego aktorstwa i filmowa żona „Czterdziestolatka”. Jako Madzia rozczulała i doprowadzała do łez…
Nie można nie wspomnieć o Annie Dymnej, wielkiej aktorce słynącej z licznych ról w Teatrze Starym w Krakowie oraz w filmach i serialach – np. w kultowej serii „Sami swoi”, „Kochaj albo rzuć”, „Nie ma mocnych”, czy w ckliwym „Znachorze”. Rozkochała w sobie widzów, była urocza, śliczna, zgrabna. Dziś ma 74 lata, i od lat pokazuje nam, jak się godnie starzeć, gdy uroda przemija. Mimo zajęć związanych z zawodem, poświęciła się działalności charytatywnej – prowadzi Fundację „Mimo Wszystko” pomagającą osobom niepełnosprawnym intelektualnie i tym, którzy znajdują się w trudnej sytuacji życiowej.
Ania Dąbrowska i Anna German, Anna Jantar i Anna Maria Jopek to kobiety realizujące się na niwie muzycznej. Wszyscy zapewne pamiętamy, ile słońca wprowadzała nam w nasze dni Anna Jantar, która zginęła w katastrofie lotniczej. Pamiętamy też anielski głos Anny German, której karierę przerwał najpierw tragiczny wypadek samochodowy we Włoszech, a zakończyła definitywnie śmierć w wyniku ciężkiej choroby.
Były też Anny przyczyniające się do rosnącej popularności tego imienia, wykreowane w umysłach pisarzy i reżyserów. Tragiczną Annę Kareninę, która z miłości rzuca się pod koła pociągu, stworzył Lew Tołstoj w powieści pod tym samym tytułem. A Anusia Borzobohata-Krasieńska to jedna z bohaterek „Potopu” Henryka Sienkiewicza zaręczona z Wołodyjowskim; do ślubu jednak nie dochodzi, bo umiera ona w Częstochowie, w drodze na tę uroczystość. Z kolei Ania Shirley została spopularyzowana w cyklu powieści młodzieżowych „Ania z Zielonego Wzgórza”, zaś Anna Andersson stała się bohaterką „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren.
Moje ulubione Anny, które podziwiam
Mam wiele Ann w swoim otoczeniu, moją najbliższą przyjaciółką także jest Anna. Gdy o niej myślę w kontekście osobowości, to można jej przypisać wiele cech z Wielkiej Księgi Imion: empatię, dyplomację, praktyczność, pogodę ducha i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach.
Ja skupię się na charytatywności. Ma ona wrodzoną charyzmę i jest niezwykle wyczulona na potrzeby innych. A pomagając, robi to dyskretnie, aby nie wprawić nikogo w zakłopotanie, i nie czeka na „wielkie halo”. A jak to robi? Mieszka w niewielkiej społeczności i o ludziach wie bardzo dużo: co komu dolega, u kogo się nie przelewa, że ktoś chory i samotny, ktoś potrzebuje pomocy – tam jest moja Anna. Kiedy do niej dzwonię, to często słyszę: „Teraz nie mogę, bo…”.
Niejednokrotnie byłam świadkiem jej działania: a to kogoś zawozi do lekarza, a to robi zakupy, a to komuś coś podrzuci, doradzi, „załatwi sprawę”, niby mimochodem. Działa jak torpeda. A najpiękniejszą rzeczą spośród „jej interwencji” jest „podrzucanie paczek”. Robi to o zmroku, potajemnie. I tak np. już od paru lat „zajmuje się” pewną panią, która pod swymi drzwiami znajduje co jakiś czas pakunek z jedzeniem, pościelą, ręcznikami, ubraniem, kosmetykami, sanitariami, łakociami. Sama często byłam przez nią w te akcje wciągana, gdy u niej gościłam. Moja przyjaciółka jest wielka! Niesamowita ! I ma (niegroźne) zdolności przywódcze.
Tu w Wilnie i na Wileńszczyźnie mamy też wspaniałe kobiety o tym imieniu. Mnie bardzo imponuje Ania Złotkowska, bizneswoman, społeczniczka i założycielka grupy społecznej „Wileńszczyzna jest kobietą”. Nie ustaje ona w działaniach na rzecz wspólnot lokalnych. Obecnie, wraz z panią Aliną Kuźminą, wiceprezeską Fundacji „Polska Gospodyni”, rozwija nowy projekt, rozpowszechnia ideę zrzeszania się w kołach gospodyń wiejskich, co popieram i o tym napiszę wkrótce…
Wszystkim Annom składamy najlepsze życzenia z okazji ich święta.
Czytaj więcej: Joanna Moro dla „Kuriera”: „Jestem szczęściarą!”
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 30 (84) 26/07-01/08/2025