Więcej

    Czarna seria w polskim lotnictwie

    28 sierpnia br., podczas ćwiczeń przed pokazami Air Show w Radomiu, rozbił się samolot F-16. Śmierć poniósł pilot mjr Maciej „Slab” Krakowian. To jedna z wielu katastrof polskiego samolotu wojskowego.

    Czytaj również...

    W ubiegłym roku, 12 lipca w Gdyni-Kosakowie, podczas przygotowań do pokazu doszło do katastrofy samolotu wojskowego M-346 Master. Samolot uderzył w płytę lotniska, na miejscu zginął pilot mjr Robert Jeł.

    W poprzednich latach głośno było m.in. o wypadku w Mińsku Mazowieckim samolotu MiG-29, który 4 marca 2019 r. rozbił się podczas oblotu technicznego. Pilot szczęśliwie katapultował się i wylądował na spadochronie.

    6 lipca 2018 r. rozbił się pod Pasłękiem (woj. warmińsko-mazurskie) pilot Krzysztof Sobański, który leciał MiG-29 z bazy w Malborku. Polska Grupa Zbrojeniowa przyznała, że powodem śmierci pilota było wadliwe wykonanie elementu fotela katapultowego, co uniemożliwiło rozwinięcie spadochronu.

    18 grudnia 2017 r. przy podejściu do lądowania po locie szkoleniowym w okolicach Kałuszyna k. Mińska Mazowieckiego rozbił się MiG-29. Pilot przeżył.

    19 czerwca 2014 r. MiG-21, wykonując lot szkoleniowy, rozbił się pod Kozienicami. Pilot katapultował się i przeżył.

    Nie można nie wspomnieć o najtragiczniejszej w skutkach katastrofie, 10 kwietnia 2010 r. Rządowy samolot Tu-154M rozbił się przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku w Smoleńsku. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. To była największa katastrofa w historii Polski i polskiego lotnictwa.

    Jeszcze wcześniej, w latach 90. i na początku XX w., również dochodziło do wypadków w lotnictwie wojskowym, które korzystało jeszcze ze sprzętu sowieckiego. Mimo tych nieszczęśliwych zdarzeń, wkalkulowanych niejako w ryzyko latania i testowania maszyn, sprzęt lotniczo-wojskowy wzbudza ogromne zainteresowanie wśród zwykłych ludzi. Na pokazy lotnicze ciągną tłumy.

    O radomskim Air Show

    Radom zasłynął jako miasto Międzynarodowych Pokazów Lotniczych „Air Show” i od lat przyciąga tysiące miłośników lotnictwa z Polski i zagranicy. To prestiżowe wydarzenie, odbywające się co dwa lata, prezentuje widowiskowe akrobacje lotnicze i najnowocześniejsze maszyny. Ostatni raz impreza odbyła się w 2023 r., a wcześniej w 2018 r. Pięcioletnia przerwa związana była z pandemią i rozbudową lotniska Warszawa-Radom. Organizatorami pokazów są Agencja Mienia Wojskowego RP oraz Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych RP.

    Pokazy są także istotnym elementem szkolenia – zarówno dla pilotów, jak i całych załóg zaangażowanych w ich przygotowanie i zabezpieczenie. „To okazja do doskonalenia procedur, pracy zespołowej i koordynacji działań w warunkach zbliżonych do operacyjnych. Jednocześnie są one sposobem prezentacji zdolności naszych Sił Powietrznych – świadectwem profesjonalizmu i nowoczesności. To także moment, w którym młodzi ludzie mogą dostrzec w lotnictwie swoją przyszłość i poczuć inspirację do wyboru tej wyjątkowej drogi” – można przeczytać na stronie internetowej Wojska Polskiego.

    „Chcemy podkreślić, że w pokazach lotniczych biorą udział wyłącznie piloci o najwyższych kwalifikacjach – doświadczeni instruktorzy, którzy od lat szkolą kolejne pokolenia adeptów lotnictwa. To osoby obdarzone pełnym zaufaniem, pasjonaci i profesjonaliści, dla których bezpieczeństwo zawsze było priorytetem” – napisano.

    Niestety, historia radomskich pokazów jest naznaczona tragicznymi wydarzeniami, które zyskały miano klątwy Radomia. Katastrofa z 28 sierpnia to już trzeci wypadek lotniczy w czasie Air Show w tym mieście. W dwóch poprzednich, 18 i 16 lat temu, zginęło czterech pilotów.

    Mjr Maciej „Slab” Krakowian był jednym z najbardziej doświadczonych i rozpoznawalnych polskich lotników
    | Fot. materiały prasowe European Airshows

    Zderzenie dwóch samolotów i katastrofa Su-27

    Do pierwszego tragicznego wypadku doszło 1 września 2007 r. Podczas trwającego już Air Show dwa samoloty z liczącej sześć maszyn grupy akrobatycznej „Żelazny” z Zielonej Góry zderzyły się, wykonując manewr mijania (jest to element figury zwanej rozetą). Każda z maszyn rozwijała w tej akrobacji prędkość ok. 300 km/h.

    W wypadku zginęli 62-letni ppłk rez. Lech Marchelewski, lider i założyciel grupy „Żelazny”, oraz 24-letni inż. Piotr Banachowicz, członek Aeroklubu Ziemi Lubuskiej. W raporcie po wypadku Ministerstwo Infrastruktury ujawniło, że przyczyniły się do niego błędy w wykonaniu manewru przez lidera formacji oraz zły stan jego zdrowia.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Drugi wypadek wydarzył się dwa lata później, 30 sierpnia 2009 r. o godz. 13.17 białoruski samolot Su-27 uderzył o ziemię. Spadł w pobliżu miejsca pokazu, ok. 100 m od zabudowań. Jako przyczynę katastrofy wskazywano błąd pilota. Z kolei Ministerstwo Obrony Białorusi informowało, że piloci mieli problemy techniczne.

    Inna wersja mówi, że do jednego z silników miały dostać się ptaki, jednak oficjalny raport polsko-białoruskiej komisji nie został upubliczniony na wniosek strony białoruskiej.

    W wyniku tego wypadku zginęło dwóch pilotów: płk Alaksandr Marficki i płk Alaksandr Żurawlewicz. Mieszkańcy okolicznych miejscowości wierzą, że piloci świadomie się nie katapultowali, by ich maszyny nie spadły na tereny zamieszkane. Z wdzięczności wzniesiono im pomnik.

    Pokaz na Air Show 2023. To prestiżowe wydarzenie, odbywające się co dwa lata, prezentuje widowiskowe akrobacje lotnicze i najnowocześniejsze maszyny
    | Fot. Sławek „Hesja” Krajniewski

    Klątwa Radomia powraca

    I choć to jest raczej medialne określenie niż rzeczywiste zjawisko, to kolejne wypadki tylko wzmacniają ten mit. Każdy kolejny Air Show budzi wśród organizatorów i widzów obawy, bowiem mimo rygorystycznych procedur bezpieczeństwa i wysokich kwalifikacji pilotów pokazy akrobacyjne niosą ze sobą ryzyko tragedii, zwłaszcza przy wykonywaniu skomplikowanych manewrów na granicy możliwości maszyn.

    Ostatnia tragedia znów wstrząsnęła Radomiem i całą Polską. Podczas prób do XVIII Międzynarodowych Pokazów Lotniczych „Air Show 2025” rozbił się polski myśliwiec F-16 (Jastrząb), należący do zespołu akrobacyjnego F-16 Tiger Demo Team Poland. Do wypadku doszło ok. godz. 19.25, gdy samolot lecący z ogromną szybkością, pilotowany przez mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana, zaczął zmierzać w kierunku ziemi i uderzył w pas startowy, stając w płomieniach. Pilot nie zdążył się katapultować, zginął na miejscu.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    To pierwsza w historii katastrofa F-16 w Polsce, co dodatkowo podkreśla jej tragizm. Polska straciła bowiem cenionego i doskonale wyszkolonego pilota, jak i wspaniałą maszynę. Obecnie Polskie Siły Zbrojne posiadają 47 tego rodzaju statków powietrznych.

    F-16 – obrońca wolnego świata

    Na świecie jest ponad 4 tys. egzemplarzy F-16. Obecnie jest to najpopularniejszy wielozadaniowy samolot bojowy na świecie, mimo że nie jest to najmłodsza konstrukcja. Maszyny były produkowane w USA jeszcze w latach 70. ub.w.

    F-16 jest użytkowany przez siły powietrzne 26 krajów, w tym Polski (do której pierwsza para trafiła 8 listopada 2006 r.). W Polsce, wbrew dosłownemu tłumaczeniu, przyjęto dla tego modelu nazwę Jastrząb, wśród amerykańskich pilotów znany jest pod nazwą Viper.

    Polska zamówiła 48 takich maszyn. Jak podaje „Business Insider”, łączna wartość kontraktu dla Polski kilkanaście lat temu wyniosła 3,25 mld dolarów, co według ówczesnych kursów dawało kwotę ok. 14 mld zł.

    Ile więc kosztuje F-16? Kwota robi wrażenie: średni koszt jednego samolotu to ok. 67 mln dolarów, tj. 240–250 mln zł. Do tego dochodzi astronomiczny koszt utrzymania takich maszyn. Katastrofa myśliwca F-16 jest więc też ogromną stratą materialną dla Polski.

    Niepowetowaną stratą, której w żaden sposób wycenić nie można, jest życie znakomicie wyszkolonego pilota, mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana.

    F-16 to najpopularniejszy wielozadaniowy samolot bojowy na świecie, mimo że nie jest to najmłodsza konstrukcja
    | Fot. Adobe Stock

    Co wiadomo o pilocie?

    Mjr Maciej „Slab” Krakowian był jednym z najbardziej doświadczonych i rozpoznawalnych polskich lotników. O lataniu marzył od dziecka. W ponadgodzinnym filmie, który można obejrzeć na YouTubie, rozmowie z Adamem Pietrzakiem, opowiadał, że miał trzy lata, kiedy pierwszy raz wzniósł się w powietrze. Było to w Poznaniu, na wycieczce zorganizowanej przez jego mamę, dyrektorkę domu dziecka. Tam podopieczni otrzymali atrakcję – przelot śmigłowcem. Tak mu się to wówczas spodobało, że do końca dnia nie chciał opuścić maszyny.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    I te dziecięce marzenia o lataniu realizował w dalszym życiu. W roku 2005 r. skończył w Warszawie gimnazjum i zastanawiał się nad przyszłością. Rozważał elitarne liceum im. Stefana Batorego w Warszawie, ale najbardziej kusiło go liceum lotnicze w Dęblinie, które wybrał.

    Potem były studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a w 2008 r. szczęśliwie dla niego został wybrany spośród wielu kandydatów i wysłany do prestiżowej Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Colorado Springs. Spędził tam cztery lata. Dyplom jej ukończenia wręczał mu prezydent USA Barack Obama. W Ameryce przeszedł zaawansowane szkolenie lotnicze, co udaje się tylko nielicznym absolwentom, którzy marzą o lataniu myśliwcami. Od tego momentu miał przywiej noszenia przy mundurze skrzydełek amerykańskich, nie tylko polskich.

    Po powrocie do kraju, w sierpniu 2014 r., Maciej Krakowian rozpoczął szkolenie na myśliwcu F-16. Związał się z 6. Eskadrą Lotniczą wchodzącą w skład 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach. Oprócz tego był pilotem pokazowym i liderem F-16 Tiger Demo Team.

    Widzów przyciągał swoimi spektakularnymi manewrami w powietrzu. Zasłynął widowiskowym stylem pilotażu, określanym jako 3D – dynamicznym, agresywnym, opartym na ciasnych manewrach wykonywanych blisko widowni. Zastosowanie takiej techniki wyróżniało polski zespół na tle innych pokazów F-16 w Europie. Od 2016 r. w zespole Tiger Demo Team pełnił funkcję narratora i safety observera dbającego o bezpieczeństwo i wspieranie pilota wykonującego pokaz.

    W 2023 r. po długim przygotowaniu teoretycznym oraz efektownych 17 lotach praktycznych został liderem. Miał ponad 1200 godzin nalotu na F-16, pilotował także takie maszyny, jak: DA-20, PZL-130, TCII Orlik, T-6 i T-38. Brał udział w ćwiczeniach wojskowych NATO w Grecji, Hiszpanii oraz w Baltic Air Policing, prowadzonych przez NATO, mających na celu ochronę przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii. W takiej misji brał udział na przełomie 2018 i 2019 r., wykonując loty patrolowe nad terytorium tych krajów, jako że kraje te nie posiadają własnych samolotów. Z tego wyjazdu, jak wspominał w rozmowie z Adamem Pietrzakiem, wyniósł istotne doświadczenia, bowiem liczba oraz rodzaje samolotów rosyjskich, z jakimi miał tam do czynienia, była niebotycznie większa niż w Polsce i innych częściach Europy.

    Air Show dla niego to było coś więcej niż pokaz. Zawsze podkreślał to podczas wywiadów. „To również spotkania, rozmowy i wspólne budowanie wspólnoty wokół pasji lotniczej. Zależy nam na tym, żeby każdy widz, niezależnie od tego, czy będzie to dziecko, które marzy o lataniu, czy dorosły, pasjonat lotnictwa, mógł poczuć to, czego my doświadczamy każdego dnia” – mówił.

    Jego kunszt został doceniony w lipcu tego roku podczas Royal International Air Tattoo (RIAT) w Wielkiej Brytanii – największego pokazu lotnictwa wojskowego na świecie. Publiczność przyznała mu nagrodę „As the Crow Flies Trophy”, wyróżniając jego solową prezentację na F-16 jako najbardziej efektowną i zapadającą w pamięć.

    Mjr Maciej „Slab” Krakowian pozostawił żonę i małe dzieci, miał 35 lat. W Siłach Powietrznych służył od 17 lat. Koledzy podkreślają, że był wspaniałym kolegą, genialnym pilotem, który rodzi się raz na epokę. A w życiu prywatnym mówiono o nim, że jest wyjątkowo rodzinnym człowiekiem.

    Spektakularną karierę mjr. Macieja „Slaba” Krakowiana przerwała katastrofa w Radomiu. O tym, co było jej przyczyną, dowiemy się dopiero za kilka miesięcy, po drobiazgowym śledztwie.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 36 (101) 06-12/09/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Blaski i cienie bycia Radziwiłłem

    Brenda Mazur: Czy mogę się do Pana zwracać – Książę? Maciej Radziwiłł: Kiedyś pewna mała dziewczynka, córka mojego kolegi, dowiedziała się, że jestem księciem. Spytała mnie, czy to prawda, bo...

    „Solidarność”. Krótka historia wielkiego ruchu społecznego

    Co więcej, NSZZ „Solidarność” odegrała też kluczową rolę w zapoczątkowaniu przemian w Europie Środkowo-Wschodniej. Jej powstanie i działalność w latach 80. były inspiracją dla innych ruchów opozycyjnych w krajach...

    Jakub Józef Orliński, supergwiazda opery, niebawem zaśpiewa w Wilnie

    Utalentowany kontratenor ma rzesze wielbicieli. Młody, pełny energii, pozytywnie nastawiony do świata, zaraża optymizmem. Jest mieszanką skromności i przebojowości. Nie sposób go nie lubić. Choć dopiero niedawno skończył trzydziestkę, może...