Więcej

    Wilno w cieniu imperium. Międzynarodowa konferencja w Tuskulanach

    „Tematy wrażliwe są w naszej przestrzeni publicznej tykającymi bombami. Trzeba je rozbrajać i dobrze, byśmy robili to sami, we własnym zakresie, żeby nie »pomagał« nam nikt z zewnątrz” – mówi dr Barbara Jundo-Kaliszewska, inicjatorka konferencji „Wilno w cieniu imperium”.

    Czytaj również...

    Konferencja, w której wzięli udział historycy, politolodzy, prawnicy, antropolodzy, socjolodzy, oraz specjaliści zajmujący się polityką pamięci z Polski i Litwy, odbyła się w parku Pamięci w Tuskulanach w rocznicę wybuchu II wojny światowej. Inspiracją dla wydarzenia była myśl Jerzego Giedroycia, który już w połowie ub.w. wskazywał, że trwałe bezpieczeństwo Polski wymaga uznania suwerenności jej wschodnich sąsiadów oraz budowania relacji opartych na partnerstwie i wzajemnym szacunku.

    Budowanie odporności

    – W latach 2022–2024 realizowałam stypendium naukowe Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego w Warszawie, którego tematem były straty wojenne Wileńszczyzny – mówi Barbara Jundo-Kaliszewska. – W ramach projektu udało mi się przeprowadzić szeroko zakrojone badania, obejmujące nie tylko kwerendę archiwalną, lecz także badania terenowe, spotkania ze świadkami historii oraz rozmowy z ekspertami. Celem przedsięwzięcia było określenie współczesnego litewskiego dyskursu dotyczącego strat wojennych Wileńszczyzny – zagadnienia niezwykle wrażliwego. Widzimy bowiem, że Rosja instrumentalizuje animozje i spory historyczne dla własnych celów politycznych, osłabiając jedność regionu. W obecnych realiach geopolitycznych jak nigdy wcześniej potrzebujemy solidarności i mówienia jednym głosem, aby wzmacniać naszą odporność społeczną. Jesteśmy demokracjami, w których społeczeństwa mają bardzo wiele do powiedzenia. Aby jednak mogły skutecznie wspierać działania rządów, muszą dysponować rzetelną wiedzą – także na tematy trudne, nieustannie wykorzystywane w trwającej wojnie informacyjnej.

    Jako przykład takiego wrażliwego tematu dr Jundo-Kaliszewska podała sprawę tragicznych wydarzeń na Wołyniu w okresie II wojny światowej. W ostatnim czasie bardzo mocno podzieliła ona Polaków i Ukraińców. – Chcemy zapobiegać tego typu wydarzeniom, a do tego niezbędne są otwarte debaty. My również postanowiliśmy otworzyć się na społeczeństwo – każdy zarejestrowany uczestnik mógł przyjść i wysłuchać dyskusji – mówi. – Nasza debata miała charakter interdyscyplinarny, a jej siłą był wielogłos przedstawicieli różnych środowisk naukowych. Tego rodzaju rozmowy są potrzebne, aby spojrzeć zarówno na kwestie wciąż dzielące, jak i na te, które udało się przez ostatnie lata przezwyciężyć. Udało się bowiem przepracować wiele traum, które wcześniej stanowiły barierę porozumienia. Dobrym przykładem jest zmiana w litewskim spojrzeniu na działalność Armii Krajowej na Wileńszczyźnie – formacji, którą niegdyś oceniano na Litwie jako ludobójczą.

    Uczestnicy konferencji podkreślili, że zawsze są wątki, które mogą „potencjalnie lub realnie dzielić”
    | Fot. Rajmund Klonowski

    Zagrożenie łączy

    W szerokim rozumieniu konferencja była nie tylko wydarzeniem naukowym, lecz także wyrazem wspólnego przeciwstawiania się manipulacjom historycznym, które od dekad różnią nasze społeczeństwa i podważają fundamenty demokratycznego porządku. Gdy Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie, propaganda i dezinformacja też są jej narzędziami. Wspólne zrozumienie przeszłości nabiera charakteru działania strategicznego.

    – Spotkanie pozostawało na wysokim poziomie merytorycznym, temat został przez nas kompleksowo przedyskutowany – ocenia dr Tomasz Lachowski, specjalista w dziedzinie prawa międzynarodowego z Uniwersytetu Łódzkiego, jeden z uczestników konferencji. – Zawsze są wątki, które potencjalnie czy realnie mogą dzielić. Chociażby kwestia przynależności Wilna podczas II wojny światowej. Czy z perspektywy prawa międzynarodowego było de iure okupowaną częścią Rzeczypospolitej, czy też częścią Litwy? To temat, który w mojej ocenie może być bardzo trudno rozwiązać w kontekście kolejnych dekad. Ale równocześnie mam wrażenie, że patrzenie na historię przez współczesność, czyli to, że wówczas Związek Sowiecki, a współcześnie Rosja wciąż chce dominować nad tym regionem, umożliwia zbliżenie polskiej i litewskiej optyki, które obserwuję.

    W swojej prelekcji dr Lachowski spojrzał na Wileńszczyznę w kontekście ścierania się dwóch wizji porządku międzynarodowego. Imperialnego, reprezentowanego przez Związek Sowiecki, III Rzeszę i współczesną Rosję, z antyimperialnym. – Chciałem pokazać paralele, punkty styczne w podejściu naszych państw, intelektualistów, do rozumienia, czym są: porządek międzynarodowy, prawo, poszczególne państwa, niepodległe narody. Sięgnąłem do dorobku Rafała Lemkina, twórcy pojęcia „ludobójstwo”, intensywnie wykorzystywanego w polityce. Związek Sowiecki starał się pokazywać wyłącznie jako państwo, które wyzwoliło Europę od ludobójstwa nazistowskich Niemiec, chowając własną odpowiedzialność. Współczesna Rosja też się tak zachowuje. Państwa naszego regionu mają doświadczenia historyczne, ale i współczesne w kontekście agresji imperiów i zbrodni, które popełniały. To powinno nas łączyć na kanwie politycznej, historycznej, społecznej, i jeśli chodzi o zagrożenie z zewnątrz, w mojej ocenie – łączy.

    Terapie narodowe

    – To kontynuacja długiej współpracy, do której dochodziliśmy przez ostatnie dekady – mówił po zakończeniu konferencji prof. Alvydas Nikžentaitis, dyrektor Instytutu Historii Litwy. – Słuchaliśmy, co mówią nasi koledzy z Polski, a oni słuchali tego, co my mamy do powiedzenia. Kiedy nie ma dialogu między historykami różnych krajów, wówczas inicjatywę, bez większych badań historycznych, przejmują politycy, a stąd już prosta droga do upolitycznienia historii. Lepszym rozwiązaniem jest szukanie wspólnych punktów poprzez dyskusje, nawet gorące i emocjonalne.

    – Cieszę się, że udało się zgromadzić liczną publiczność, która aktywnie włączyła się w dyskusję. Wciąż otrzymujemy pozytywne sygnały zwrotne dotyczące tego wydarzenia. W Tuskulanach rozmawialiśmy o problemach, z jakimi mierzymy się obecnie, ale już planujemy kolejną konferencję – tym razem poświęconą leczeniu traum historycznych. Chcemy debatować nad tym, jakie „terapie narodowe” mogą pomóc nam wychodzić z kryzysów, które tak bardzo nas osłabiają, a na które nie możemy sobie pozwolić jako państwa położone na wschodniej flance NATO – podsumowała konferencję dr Barbara Jundo-Kaliszewska.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 37 (104) 13-19/09/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Dainius Junevičius: „Otwarcie granic było przełomem”

    Jarosław Tomczyk: Był rok 1991. Miał Pan zaledwie 33 lata i wyruszył do Warszawy zakładać placówkę dyplomatyczną rodzącej się niepodległej Litwy. Dla młodych ludzi to musiał być dobry czas,...

    Czy będziemy żyć wiecznie?

    „Forever young I want to be”, czyli „Zawsze chcę być młody”, śpiewał 40 lat temu w swoim wielkim przeboju zespół Alphaville. Wówczas było to jedynie przenośnią, pragnieniem, którego spełnienie...

    Polska gra o wszystko! Wracają eliminacje mundialu 2026

    Po wiosennych spotkaniach sytuacja w grupie G, w której oprócz Polski i Litwy są także Holandia, Finlandia i Malta, z pozoru jest dość zagmatwana, w praktyce zaś bardzo klarowna....