Lider „Świtu Niemna” poinformował, że projekt budżetu nie jest tożsamy z wcześniejszymi ustaleniami wewnątrz koalicji. „Liczby różnią się prawie o 300 mln euro. Naturalnie, że taka decyzja nie pasuje naszej frakcji” — oświadczył dziennikarzom Žemaitaitis. Polityk zaznaczył, że jego frakcja jest za większym finansowaniem sektora bezpieczeństwa (policja, straż graniczna). Poseł zaproponował zwiększyć finansowanie na tym odcinku kosztem budżetu obronnego. Nie wykluczył, że jeśli koalicjanci nie uwzględnią ich żądań, to jego partia nie zagłosuje za budżetem.
„Nam nie po drodze”
Lider socjaldemokratów Mindaugas Sinkevičius oświadczył, że brak poparcia dla budżetu faktycznie oznacza koniec koalicji. Zaznaczył, że jeśli koalicja nie jest w stanie podjąć odpowiednich decyzji, to znaczy koalicja nie działa. „Jeśli nie działamy, to znaczy koalicja jest niezdolna do działania, jest niepełnosprawna i przestaje istnieć” — oświadczył socjaldemokrata.
Premier również nie wyklucza takiej możliwości. „Nie martwię się tym teraz. Wydaje mi się, że dla mnie najważniejsze jest orientowanie się na konkretne prace. Od pierwszych chwil, kiedy przyszłam na to stanowisko, zawsze to podkreślałam. Program i prace — są właśnie tym, dlaczego tutaj jestem. Nie chcę uczestniczyć w zakulisowych gierkach, tylko pracować” — powiedziała dla LRT Inga Ruginienė. „Ci którzy przyszli dla konkretnych prac skierowanych na dobrobyt obywateli Litwy pójdą z nami ramię w ramię. Natomiast z tymi, dla których są ważniejsze sprawy, chyba jest nam nie po drodze” — dodała premier.
Wykruszanie się frakcji
Matas Baltrukevičius, analityk powiązany z Wileńskim Instytutem Analizy Politycznej, zgadza się z liderami socjaldemokratów, że koalicja nie ma sensu, jeśli jeden z partnerów sabotuje głosowanie nad budżetem.
— Wówczas mielibyśmy do czynienia tylko z udawaniem, że koalicja istnieje. Tym niemniej wydaje mi się, na podstawie tego, co oświadczył Mindaugas Sinkevičius, że socjaldemokraci raczej nie biorą na poważnie takiego scenariusza. Traktują to raczej jako pewien styl uprawiania polityki przez „Świt Niemna”. Ich retoryka często zawiera rzeczy, które nie przekładają się na dobre relacje między partnerami. Moim zdaniem Sinkevičius nie wierzy, że „Świt Niemna” może coś takiego zrobić. Sądzę, że ma rację. Žemaitaitis zdaje sobie sprawę, że niepoparcie budżetu nie może przejść dla niego bez żadnych konsekwencji — podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” politolog.
Rozmówca nie sądzi, aby „Świtowi Niemna” opłacało się wyjść z koalicji.
— Scenariusz wykruszania się frakcji jest bardzo realny. Žemaitaitis, podobnie jak większość polityków podczas omawiania budżetu, próbuje skierować większą uwagę na swoją osobę. Chce również wywalczyć większe finansowanie na odcinki, za które jest odpowiedzialny „Świt Niemna” albo dostrzega tam interes. Sądzę, że pod względem politycznym Žemaitaitisowi opłaca się walczyć o konkretne sprawy. Sądzę, że on zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli nie poprze budżetu, to nie będzie mógł dalej pracować w koalicji — oświadcza Matas Baltrukevičius.
Wcześniej Žemaitaitis krytykował również ministra spraw zagranicznych. Jego zdaniem Kęstutis Budrys prowadzi niezależną od rządu politykę. „Uważam, że dziś Budrys nieefektywnie i niewłaściwie wykonuje swoje obowiązki; prowadzi solową grę, nie uzgadniając działań z koalicją” — oświadczył przed kilkoma dniami polityk.
Premier reagując na słowa koalicjanta zapewniła, że ma pełne zaufanie do szefa litewskiej dyplomacji.
W przyszłorocznym budżecie na obronę kraju ma być przeznaczonych 5,38 proc. PKB, czyli 4,8 mld euro. To jest największe zobowiązanie Litwy względem obrony.

