„Chcę być artystką”
„Do teatru ciągnęło mnie praktycznie od dzieciństwa. Mając 14 lat zadzwoniłam do studia filmowego w Moskwie i powiedziałam, że chcę być artystką. Odpowiedziano mi, że trzeba poczekać, bo dzieci im nie trzeba. Popłakałam się gorzko, ale nadal ubierałam się w garderobę mamy — kapelusz z piórkami, pantofle na wysokich obcasach” — pisała w swych wspomnieniach Irena Rymowicz (1915-2000).
Dziecięce marzenia spełniły się. W 1934 r. dziewiętnastoletnia Irena zaczęła uczęszczać do studia teatralnego przy Teatrze im. Łesi Ukrainki w Kijowie. W 1938 r. jeszcze jako studentka zaczęła grać w tym teatrze. Grała do 1941 r.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Pierwsza premiera
Pochodziła z rodu wywodzącego się spod Telsz, tam kiedyś miała majątek rodzina jej matki Marianny Rymowicz z Łapińskich.
„Rodzina była duża. W początkach pierwszej wojny światowej znaleźli się na terenie Rosji, zmuszeni byli uciekać od frontu. Ojciec był chory na suchoty, zmarł w Moskwie, gdzie się zatrzymali. Mama, jako wdowa, dość szybko wyszła za mąż za Rosjanina. Był to człowiek majętny, z zawodu kupiec. W domu mama mówiła do mnie po polsku, ojciec naturalnie po rosyjsku. Oddano mnie do rosyjskiej szkoły, chociaż moją pierwszą nauczycielką była Polka, pani o dość dziwnym nazwisku — Bardzobohata” — czytamy w książce „Scena polska nad Wilią” autorstwa Jerzego Surwiły.
W 1923 r. rodzina powróciła do Litwy. Dwa lata później aresztowano ojczyma i cała rodzina została wywieziona do Archangielska. Potem była znowu Moskwa, Kijów, podczas drugiej wojny światowej Saratow, Grozny, a po wojnie Kowno. W 1945 r. Irena Rymowicz z mężem i synem zamieszkała w Wilnie. Tu grała w Rosyjskim Teatrze Dramatycznym.
W 1961 r. przyszła do polskiego teatru dramatycznego, który prowadziła Janina Strużanowska.
„Początkowo pomagałam warsztatowo” — wspominała.
W 1963 r. pod kierownictwem Pani Rymowicz rozpoczęły się próby do komedii Aleksandra Fredry „Damy i huzary”. Przygotowania do widowiska trwały dwa lata i budziły wiele niepokoju. Brakowało przede wszystkim kostiumów i rekwizytów. Na szczęście zgodziły się je udostępnić dyrekcje Pałacu Kultury Kolejarzy oraz Litewski Akademicki Teatr Opery i Baletu. Premiera sztuki miała miejsce 28 stycznia 1965 r. w Wileńskim Pałacu Kultury Kolejarzy, inaugurując pierwszy sezon Teatru Polskiego w Wilnie pod kierownictwem Ireny Rymowicz.
Następczyni Pani Ireny
W 1993 r. kierownictwo teatrem przejęła Irena Litwinowicz, wieloletnia aktorka teatru, zawodowa reżyserka. Jak mówi, wszystko zaczęło się od „Doktorka Muchomorka”.
— Do teatru przyszłam w 1971 r. Byłam wówczas uczennicą piątej klasy Szkoły średniej nr. 11 (obecnie Liceum im. Adama Mickiewicza). O tym, że Pani Irena poszukuje dzieci do spektaklu „Doktorek Muchomorek” przeczytałam w gazecie „Czerwony Sztandar” — opowiada Irena Litwinowicz.
Swoją mentorkę wspomina jako osobę niezwykle perfekcyjną.
— Będąc zawodową aktorką chciała współpracować z prawdziwymi fachowcami. Przy wystawianiu spektakli pomagali więc doświadczeni operatorzy dźwięku, wzięci tancerze, sławni kostiumografowie — dzieli się wspomnieniami kierownik artystyczna Polskiego Teatru w Wilnie.
Zaszczepiła zawodowe podejście do teatru
Mirosław Szejbak przyszedł do teatru w 1978 r. Jako 14-letni chłopak wystąpił w sztuce „Zagłoba swatem”. Mówi, że Pani Irena miała podejście do każdego aktora, w każdym potrafiła odnaleźć artystyczną nutę.
— Pani Irena Rymowicz była osobą silną, władczą, z wielkim autorytetem. Zaszczepiła w nas bardzo zawodowe podejście do teatru. Panowała też w teatrze niezwykła dyscyplina. Pracujemy tak do chwili obecnej. Polscy reżyserzy, z którymi współpracujemy, mówią, że nie czują różnicy, gdy pracują z nami czy z zawodowymi aktorami w teatrach w Polsce. Mamy do sztuki absolutnie takie samo podejście jak za czasów Pani Ireny. Kultywujemy również wprowadzoną przez nią tradycję — co pięć lat teatr wyjeżdża na wspólne wakacje. To łączy zespół, jesteśmy jedną wielką rodziną — opowiada Mirosław Szejbak, prezes Polskiego Teatru w Wilnie.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
„Fircyk w zalotach” — ostatnia w tym sezonie premiera
W dorobku Polskiego Teatru w Wilnie jest 50 premier, ponad 3 tysiące przedstawień. W repertuarze są dramaty, komedie, bajki i farsy autorów polskich, litewskich oraz klasyków światowych, wystawiane w języku polskim. Jako pierwszy na Litwie zaczął prowadzić w języku polskim bożonarodzeniowe zabawy dziecięce. Teatr nie ogranicza swych występów tylko do Wilna i Wileńszczyzny, wielokrotnie gościł poza granicami Litwy, systematycznie gra w Polsce. Jest stałym uczestnikiem i częstym laureatem wielu festiwali teatrów amatorskich na Litwie — „Vilniaus Rampa”, „Juoko sūkurys”, „Atspindžiai”; i w Polsce — Kraków, Bielsko-Biała, Rzeszów, Tychy, Głogów, Bełżyce. Od 2001 r. Polski Teatr w Wilnie ma swoją siedzibę w Domu Kultury Polskiej.
W tym sezonie Polski Teatr w Wilnie wystawił trzy spektakle. Kolejna, ale ostatnia już w tym sezonie premiera odbędzie się 7 grudnia w Centrum Kultury w Nowej Wilejce. Będzie to sztuka „Fircyk w zalotach” na podstawie komedii Franciszka Zabłockiego w reżyserii Inki Dowlasz.





