Więcej

    Podwójne zabójstwo, Kowno w żałobie. Podejrzany zatrzymany po dwóch dobach obławy

    W piątek 5 grudnia w Kownie, po brutalnym zabójstwie dwóch młodych kobiet, zatrzymano podejrzanego o zbrodnię. Mężczyzna przyznał się do winy, ale wciąż pozostaje wiele pytań.

    Czytaj również...

    Zatrzymanie z pomocą mieszkańców

    Zatrzymania dokonano około godz. 23:50 w rejonie kowieńskich na terytoriach ulic Partizanų i Kalniečių. Według kierownika Komisariatu Policji Okręgu Kowieńskiego, Mindaugasa Akelaitisa, w działaniach kluczową rolę odegrali mieszkańcy.

    „Mogę tylko potwierdzić fakt — dzięki pomocy mieszkańców osoba została zatrzymana, obecnie przebywa w areszcie i czeka na nie mniej intensywne (…), aktywne działania mające na celu zebranie wszystkich dowodów” — stwierdził Akelaitis podczas nocnej konferencji prasowej. Konferencję zaczął od podziękowań mieszkańcom.

    Podejrzany nie stawiał oporu funkcjonariuszom, ale — jak wskazano — próbował uciec, gdy został rozpoznany przez mieszkańców. Przez cały czas ukrywał się w promieniu około jednego kilometra od miejsc zdarzenia.

    Dwie ofiary, dwa miejsca zbrodni

    Do zbrodni doszło w czwartek 4 grudnia. Najpierw, około godziny 10., zamordowana została kobieta urodzona w 2003 r. — jej ciało znaleziono w mieszkaniu przy prospekcie Vincasa Krėvė. Kilka godzin później, między godz.12. a 13., odkryto ciało drugiej kobiety (ur. 2001) przy prospekcie Pramonės.

    Obie ofiary zginęły od ran kłutych i ciętych. Prokurator Naczelny Prokuratury Okręgowej w Kownie, Rimas Bradūnas, powiedział, że młodsza z ofiar była kuzynką podejrzanego i miała wynająć mu mieszkanie.

    W sobotę 6 grudnia Benas Mikutavičius, urodzony w 1996 r., usłyszał zarzuty zabójstwa dwóch kobiet. Prokurator Asta Chramina potwierdziła, że podejrzany nie zaprzecza swojej winie.

    W niedzielę 7 grudnia Sąd Rejonowy w Kownie zdecydował o zastosowaniu wobec podejrzanego najsurowszego środka zapobiegawczego — trzymiesięcznego aresztu.

    „Sąd w pełni uwzględnił wniosek prokuratora i zastosował areszt na trzy miesiące z dwóch powodów, tj. uznając, że sprawca, pozostając na wolności, może uciec, ukrywać się przed śledztwem, prokuratorami, sądem i (może) utrudniać proces” — poinformowała sędzia Jolanta Ramonienė.

    Wczesna faza śledztwa

    Sędzia zaznaczyła również, że podejrzany był małomówny i nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Nie sprzeciwiał się aresztowi, a jego adwokatka Elena Gylienė nie komentowała decyzji sądu.

    Postępowanie znajduje się we wczesnej fazie i — jak zaznaczają śledczy — konieczne są dalsze działania dowodowe. Prokurator Asta Chramina podkreśliła, że sytuacja jest dynamiczna, a na tym etapie nie wiadomo jeszcze, czy podejrzany będzie wnioskował o badania psychiatryczne ani czy prokuratura takie badania zleci. „Jest to prerogatywa prokuratora prowadzącego śledztwo i to on podejmie decyzję” — zaznaczyła.

    W niedzielę wieczorem mieszkańcy Kowna oddali hołd zamordowanym kobietom. Przy Kościele Zmartwychwstania Pańskiego zapalono znicze. Wśród zgromadzonych byli policjanci oraz osoby zaangażowane w poszukiwania. „Chcemy, aby ludzie zrozumieli, jak bardzo Kowno jest zjednoczone” — powiedział 25-letni Dominykas, odpowiadając na pytania dziennikarzy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Styczeń miesiącem oszczędzania? Dane jednego z litewskich banków zdają się potwierdzać ten trend

    Mimo świątecznych wydatków Litwini z początkiem roku nie przestają oszczędzać. Dane jednego z banków wskazują na zachowanie na początku stycznia.

    Litwa chce testować telemedycynę dla regionów. Koniec tradycyjnych telekonsultacji?

    W 24 litewskich szpitalach regionalnych już wkrótce ruszy tzw. telemedycyna. Ministerstwo zapowiada dużo zmian, nie tylko telekonsultacje. Lekarz będzie mógł konsultować się z innym specjalistą bez przewożenia pacjenta.

    „Kupujących więcej niż mieszkań”, ceny będą rosły także w nowym roku

    Wileński rynek mieszkaniowy odzyskuje tempo, ale tym razem nie rządzą nim emocje ani promocje. Deweloperzy twierdzą, że w Wilnie „są dzielnice, które nie mają nic do sprzedania”.