― Szlak Bałtycki to droga naszej wolności. Jest to obudzona w ludzkich sercach wiara w niepodległość narodów i odrodzenie, to droga naszej jedności i wywyższenie nadziei ― stwierdziła we wtorek prezydent Dalia Grybauskaitė, wspominając znaczenie Dnia Czarnej Wstęgi.
1989 rok, 23 sierpnia, godz. 19.00. Plakaty z napisami „Swobodę dla trzech braci!”, dzieci, trzymające po trzy maleńkie flagi — Litwy, Łotwy i Estonii, łzy i uśmiechy na twarzach, pieśni patriotyczne i, nareszcie, 650-kilometrowy łańcuch z ludzkich rąk.
Tak przed 22 laty wyglądały obchody 50. rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow, który faktycznie oznaczał odebranie niepodległości krajom bałtyckim. Wyrażając protest i przeprowadzając symboliczną granicę ze Związkiem Radzieckim, około 2 mln obywateli Litwy, Łotwy i Estonii wzięło się za ręce i utworzyło żywy łańcuch od Wilna do Tallina. Łańcuch ten trafił następnie do Księgi Rekordów Guinnessa.
― Dzisiaj wszyscy powinniśmy od nowa uczyć się tych lekcji, które wtedy skupiły nas razem. Powinniśmy zrozumieć, że prawdziwa wolność jest niemożliwa bez wkładu każdego z nas. Każdego dnia należy wstępować na osobisty Szlak Bałtycki, na którym wspólnie pokonamy wszelkie trudności ― mówiła przewodnicząca Sejmu RL Irena Degutienė.
Jednak pomimo dźwięcznych publicznych wypowiedzi 22. rocznica Szlaku Bałtyckiego była obchodzona w stolicy dosyć skromnie. Przed kilku dniami z Wilna do Tallina wystartowała tradycyjna sztafeta „Szlak Bałtycki”, mająca pokonać 600 km. Z kolei w Tuskulańskim Kompleksie Memorialnym została otwarta wystawa, poświęcona ofiarom reżimu stalinowskiego i nazistowskiego.
― Najważniejsze jest to, że w tym „ludzkim łańcuchu” wszystkich łączyła wspólna wiara w lepszą przyszłość. Na pytanie, czy sprawdziły się te nadzieje, czy nie, każdy chyba odpowie osobiście ― mówi 34-letni Kazys Šablinskas, który przed 22 laty właśnie był tym dzieckiem, które wymachiwało litewską flagą, będąc maleńką częścią Szlaku Bałtyckiego.
Był wtedy jeszcze dzieckiem, jednak pamięta rozpierające uczucie entuzjazmu, jakie odczuwał będąc w tłumie.
― Byłem dumny z siebie, chociaż nie bardzo rozumiałem, dlaczego. Rodzice mówili, że ten dzień wejdzie do historii. No i wszedł. Tam też i pozostał. Dzień był naprawdę szczególny, jednak sądzę, że dzisiaj jego znaczenie jest zapomniane. Słyszymy wiele dźwięcznych słów, ale mamy zbyt dużo problemów, więc żadnej egzaltacji one nie wywołują ― stwierdził nasz rozmówca.