W wileńskich przedszkolach, szkołach i szpitalach już wystartował sezon grzewczy. Jednak kiedy kaloryfery zaczną grzać we wszystkich mieszkaniach stolicy ― na razie nie wiadomo.
W poniedziałek mer Artūras Zuokas stwierdził, że w blokach mieszkalnych planuje się włączyć ogrzewanie w przyszły weekend. Tradycyjnie sezon grzewczy rozpoczyna się, gdy w ciągu trzech dób średnia temperatura powietrza nie sięga 10 stopni ciepła. Jednak synoptycy prognozują, że przynajmniej do końca tego tygodnia średnia temperatura za oknem będzie wyższa niż tego spodziewano się ― czyli ponad 10 stopni powyżej zera.
― Stołeczne władze postanowiły, że skoro tegoroczny październik jest cieplejszy niż zwykle, nie ma też powodów, aby w ciągu najbliższych dni włączać ogrzewanie w całym mieście ― powiedziała w rozmowie z „Kurierem” rzeczniczka prasowa samorządu miasta Wilna Sandra Trinkūnaitė-Rimkienė. ― Mieszkańcy jednak mogą sami zadecydować o rozpoczęciu ogrzewania, jeżeli nie chcą czekać, aż średnia temperatura na zewnątrz w ciągu trzech dób spadnie do określonej granicy. W tej sprawie właściciele mieszkań mają zwrócić się do administratora, który o prośbie włączenia ogrzewania ma poinformować dostawcę ciepła.
Rozmówczyni zaznaczyła też, że samorząd proponuje wcześniej rozpocząć sezon grzewczy w blokach starej budowy, w których zbiera się wilgoć. Natomiast lokatorzy bloków nowych i po renowacji mogą zaczekać, aż samorząd zadecyduje o włączeniu ogrzewania we wszystkich stołecznych pomieszczeniach.
W Kownie oficjalny sezon grzewczy rozpocznie się w przyszłą sobotę. Zaś w Poniewieżu i Szawlach gorąca woda już popłynęła po wszystkich kaloryferach. Także w niektórych dzielnicach Wilna w mieszkaniach jest ciepło już od wtorku.
― Mam dwójkę małych dzieci i nie chcę, aby się przeziębiły we własnym domu. W dodatku są przecież normy sanitarne, według których w pomieszczeniu nie może być chłodniej niż 18 stopni ― stwierdziła 36-letnia Jūratė z wileńskich Karolinek. ― Większość mieszkańców naszego bloku jest tego samego zdania co ja, więc wraz z naszym administratorem szybko załatwiliśmy tę sprawę.
Nieco inaczej do sprawy podchodzi 60-letnia Jadwiga, mieszkanka stołecznej dzielnicy Antokol.
― Lekko mówiąc, nie jest zbyt komfortowo, gdy w pokoju jest prawie tak samo „ciepło” jak za oknem. W moim mieszkaniu temperatura wynosi zaledwie 14-15 stopni ― tyle samo w dzień pokazuje termometr na zewnątrz ― skarżyła się rozmówczyni. ― Oczywiście, chciałabym już teraz włączyć ogrzewanie. Jednak owinę się w ciepłą chustę, będę piła dużo gorącej herbaty i zaczekam, aż zaczną grzać wszędzie. Dlaczego? Bo wczesny początek sezonu będzie zbyt drogo kosztował…
Różne opinie na temat początku sezonu grzewczego są dobrze widoczne z wyników sondażu przeprowadzonego przez portal internetowy delfi.lt. Prawie 30 proc. internautów chce, aby ogrzewanie zostało włączone jak najszybciej. Jednak prawie tyle samo ― około 26 proc. ― sądzą, że z włączeniem ogrzewania można zaczekać aż do listopada. Prawie 16 proc. chciałoby ciepłych kaloryferów w mieszkaniach od następnego tygodnia. Z kolei około 14 proc. użytkowników są zdania, że sezon grzewczy musiał wystartować jeszcze w ubiegłym tygodniu.