
Dokładniej mówiąc jest to kopia słynnego dzieła Walentego Wańkowicza. Została przekazana na własność Wileńskiemu Muzeum Adama Mickiewicza przy Bibliotece Naukowej Uniwersytetu Wileńskiego w poniedziałek, 15 czerwca, jako dar Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” (FPPnW) .
W związku z tym w muzeum na Bernardyńskiej 11 odbyła się sympatyczna uroczystość. Przybyli honorowi goście: ambasador RP w Wilnie Jarosław Czubiński, rektor Uniwersytetu Wileńskiego prof. Arūnas Žukauskas, dyrektor uniwersyteckiej biblioteki naukowej Irena Krivienė, wykładowcy, dziennikarze.
Z Warszawy portret przywieźli prezes FPPnW, Janusz Skolimowski (były ambasador RP w Wilnie) oraz wiceprezes Ewa Ziółkowska. Dyrektor muzeum Rimantas Šalna zaprosił wszystkich do piwnicy literackiej, podkreślając, że tak ważna chwila powinna nastąpić w tym miejscu, gdzie się odbywają spotkania poetów, pisarzy, muzyków, wszelkie ważne dla muzeum imprezy.
Rimantas Šalna nadmienił, że dzięki pomocy byłej ambasador RP w Wilnie Eufemii Teichmann oraz jej małżonka Jerzego Teichmanna w latach 1997-1998 udało się tę zabytkową piwnicę o gotyckim sklepieniu oczyścić z zalegających tam od lat wszelkich odpadów budowlanych, uporządkować, odnowić i przekształcić w salę imprez literackich. A w roku 1999 r. została otwarta i udostępniona dla zwiedzających Sala Filomatów.
Wiadomo, że do odnowienia wszystkich pomieszczeń obecnego Muzeum Mickiewicza niemało starań i troski dołożył sam dyrektor Šalna, znawca i miłośnik twórczości Wieszcza.
Początkiem uroczystości stała się recytacja inwokacji do „Pana Tadeusza” w języku polskim i litewskim „Litwo! Ojczyzno moja!”, wzruszająca każdego słuchacza i jakby wyrażająca życzenie wielkiego romantyka na przyszłość, aby w tej Ojczyźnie nie działo się nic złego, aby panowało wspólne zrozumienie i wspólna do niej miłość.
Następnie prezes Skolimowski powiedział, że portret Mickiewicza został przywieziony do Wilna na życzenie i prośbę dyrektora Šalny.
W Warszawie w Muzeum Narodowym znajdują się trzy takie same portrety Mickiewicza na Judahu skale, namalowane przez Wańkowicza.
Wiceprezes Ewa Ziółkowska podkreśliła, że za poradą ekspertów wybrano z tych trzech najładniejszy i najlepiej zachowany. Kierownictwo warszawskiej placówki zgodziło się udostępnić go na wykonanie technicznym sposobem kopii na płótnie. Na prośbę dyrektora Šalny prace sfinansowała Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”.
O tym, że przywieziona do Wilna replika obrazu udała się, mogli przekonać się wszyscy obecni podczas wręczenia jej dyrektorowi Šalnie. Przede wszystkim została zachowana kolorystyka, świeżość farb, tak jakby całkiem niedawno, a nie 187 lat temu powstał ten obraz. Był to rok 1828. Współcześni zachwycali się obrazem Wańkowicza, a pamiętnikarz Stanisław Morawski orzekł, że „w tym portrecie udało się artyście upoetyzować, uidealizować, upiększyć twarz naszego wieszcza, a jednocześnie zrobić go najzupełniej podobnym”.
Natomiast Kamil Cyprian Norwid, znający się na malarstwie, wyraził swój zachwyt w słowie wierszowanym : „Jeden portret! …ów w Krymie, na skale oparty, / Między Azją, a niebem, sam! … Ten tylko warty/ Poety i wspomnienia — o reszcie? nie gadam —/ Lub mówię: To jest ładne, to Mickiewicz Adam”.
W tym miejscu warto przypomnieć, że Walenty Wańkowicz (1799-1842), wielki przyjaciel Mickiewicza z czasów studiów na Uniwersytecie Wileńskim, urodził się w rodzinnym majątku w Kałużycach koło Mińska, obecnej stolicy Białorusi. Malarstwo studiował w Europie oraz w Petersburgu w słynnej Cesarskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dużo pracował. Męczyła go gruźlica. Zmarł w Paryżu na rękach Adama Mickiewicza.
Wszystko, co się odbyło w poniedziałkowe popołudnie w muzeum na Bernardyńskiej, zwieńczył miły akcent z muzyką. A mianowicie, obecny na uroczystości wykładowca fizyki na UW Gintaras Labutis, nawiązując do tematu Mikołaja Kleofasa Ogińskiego, którego 250. rocznica jest akurat obchodzona, a rok 2015 został na Litwie ogłoszony rokiem Ogińskiego, znawca i miłośnik skrzypiec, przedstawił zebranym skrzypce, należące niegdyś do Bogdana Ogińskiego, pochodzącego z tego samego wielkiego rodu Ogińskich.
Labutis zadbał o odrestaurowanie zniszczonego instrumentu, którego szlachetne brzmienie usłyszeliśmy, podczas wykonania przez Jonasa Labutisa (syna pana Gintarasa) krótkiego utworu muzycznego.
Na zakończenie właściciel skrzypiec ogłosił, że zostawia instrument w Muzeum Adama Mickiewicza, aby gra na nim uświetniała imprezy, z jakich słynie ta wileńska placówka.
Ambasador RP Jarosław Czubiński m. in. podkreślił, że kultura łączy dwa sąsiadujące narody — litewski i polski, czego potwierdzeniem stała się impreza w Muzeum Adama Mickiewicza.