Za oknem lato, być może dlatego nikt nie przejmuje się problemem, że już od 1 lipca wzrosną ceny za ogrzewanie i ciepłą wodę. A wzrosną na pewno i to od razu aż o 12 proc. 1 lipca kończy się bowiem termin ulgowej, 9-procentowej taryfy VAT na energię cieplną.
Sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby Sejm przegłosował odpowiednią poprawkę do ustawy VAT. Jeszcze w kwietniu taką poprawkę złożył opozycyjny Ruch Liberałów (RL), jednak po pierwszym czytaniu większość rządząca postanowiła skierować ją do poprawy. Do dziś dokument ten leży w szufladach sejmowych, a czasu brakuje już nie tylko na jego uchwalenie, ale nawet na poprawienie.
— Nie zamierzamy odpuścić tej sprawy, ale jest zmowa partii rządzących, żeby nie przyjmować tej poprawki. Planowane przychody z podwyżki VAT rządzący widocznie już założyli w plan budżetowych wydatków — mówi w rozmowie z „Kurierem” szef frakcji RL, poseł Eligijus Masiulis. I przyznaje, że nie ma większej nadziei, iż dokument z kwietnia zostanie uchwalony do 1 lipca.
Na to też nie liczą dostawcy energii cieplnej, którzy jeszcze na początku czerwca apelowali do Sejmu, żeby termin taryfy ulgowej został prolongowany co najmniej do końca roku.
„Przypominając, że ten problem sam się nie rozwiąże, proponujemy Sejmowi przedłużyć termin ulgowej taryfy VAT na energię cieplną” — apelował w komunikacie zrzeszenia ciepłowników jego prezes Vytautas Stasiūnas.
Rzecznik prasowy Zrzeszenia Dostawców Energii Cieplnej Nerijus Mikalajūnas powiedział „Kurierowi”, że dotychczas apel ten pozostaje bez odzewu.
Według ciepłowników, 12-procentowa podwyżka cen za ciepło i ciepłą wodę uderzy przede wszystkim w nisko uposażone rodziny, a takie — ich zdaniem — głównie są lokatorami wielkopłytowych domów bez renowacji.
— Są to rodziny, które, kolokwialnie mówiąc, żyją od pierwszego do pierwszego, mimo to regularnie płacą wysokie rachunki za ogrzewanie i wciąż jeszcze nie wyjechały z kraju. W mniejszym stopniu ta podwyżka będzie dotyczyła rodzin socjalnie wspieranych, ale ich zwiększone rachunki będzie musiało opłacać państwo. Czyli z jednej strony będą większe przychody z tytułu podatku VAT, ale też zwiększą się wydatki państwa. To jak przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej —zauważa poseł Masiulis. Obawia się też, że decyzja o nieprzedłużeniu taryfy ulgowej VAT przez rządzących może być tłumaczona potrzebą zwiększenia wydatków na obronność kraju, czy też na rewaloryzację rent i emerytur zmniejszonych w okresie kryzysu.
Przypominamy, że rząd poszukuje 150 mln euro na zwiększenie przyszłorocznego budżetu obronnego kraju oraz potrzebuje kolejnych dziesiątków milionów euro na rewaloryzację rent i emerytur. W sumie potrzeby mogą być szacowane na ponad 200 mln euro.
— Takie tłumaczenie skłóci społeczeństwo i nie ma nic do rzeczy, bo wcześniejsze plany zwiększenia budżetu obronnego do 2 proc. PKB w roku 2020 oraz program rewaloryzacji rent były przyjęte przy założeniu 9-procentowej taryfy VAT — tłumaczy Eligijus Masiulis. Jego zdaniem, przykrywając się potrzebami obronności, czy emerytami, rząd chce zamaskować swoje błędy, które kosztowały budżet miliony niepotrzebnie wydanych i tyle też niepozyskanych z innych źródeł środków.
Zdaniem Masiulisa, kwotę, jaką rządzący chcą ściągnąć do łatania potrzeb budżetowych, można pozyskać w bardziej racjonalny sposób.
— Po pierwsze, trzeba zmniejszyć niepotrzebne wydatki państwowe, ale jeszcze większe są rezerwy w postaci zysków spółek państwowych — mówi parlamentarzysta. I zauważa, że nawet w okresie ostatniego kryzysu ze spółek skarbu państwa do budżetu krajowego trafiało około 500 mln litów (około 145 mln euro), gdy tymczasem w ubiegłych latach dywidendy spółek skarbu państwa wynosiły zaledwie około 150 mln litów (około 43 mln euro).
— Rządowi właśnie tu należy szukać dodatkowych wpływów do budżetu — mówi poseł.
Według naszych obliczeń, usprawnienie ściągania dywidend ze spółek państwowych pozwoliłoby rządowi otrzymać ponad 100 mln euro dodatkowych wpływów do budżetu. Tymczasem z tytułu ujednoliconej do 21 proc. taryfy VAT na energię cieplną rząd może liczyć najwyżej na około 40 mln euro.
W ubiegłym roku, z tytułu 9-procentowej taryfy podatku VAT, do budżetu państwa wpłynęło 30,4 mln euro. Według obliczeń zrzeszenia ciepłowników, ta kwota byłaby większa o niespełna 41 mln euro, gdyby VAT wynosił 21 proc.