Do 25 lipca w warszawskiej kawiarni Szpilka można obejrzeć wystawę fotograficzną młodej artystki z Białej Waki, Gabrieli Szatrowskiej.
„Ciało a przestrzeń” – to akty artystyczne ukazujące małego człowieka w cywilizacji i w tworach technologicznych, jakimi są budynki, dźwignie czy wyhodowany kwiat. Autorka chciała pokazać zależność, jaka występuje między twórcą a owocem, jaki został przez niego stworzony. Seria piętnastu zdjęć przedstawia postacie wpasowane w otaczającą przestrzeń.
Gabriela jest studentką Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku dziennikarstwo ze specjalnością fotografia prasowa, reklamowa i wydawnicza. Jednym z etapów obrony licencjatu na wspomnianym kierunku jest zorganizowanie wystawy zdjęć. Nie był to jednak jedyny powód, dla którego fotografka z Litwy odważyła się podjąć wyzwania, jakim jest organizacja wystawy.
Zdaniem autorki, dojrzała ona do tego, żeby pokazać światu album schowany w szulfadzie i tym samym zacząć karierę artystyczną. Przygotowanie wystawy w Warszawie było nie lada wyzwaniem, ponieważ ze względu na ograniczony czas, Gabrieli pomógł tylko jej chłopak Darek. Młoda artystka, ze zwojami wydrukowanych prac, chodziła po warszawskich galeriach i kawiarniach, szukając idealnego miejsca do pierwszej wystawy. Po autoprezentacji i po przedstawieniu portfolio, właściciele galerii artystycznych proponowali autorce wystawienie zdjęć za pół roku. Trzeba było wywalczyć sobie miejsce, szukać tak długo, aż się osiągnie sukces. W ten sposób Gabriela poznała managera Szpilki, który przychylnie odniósł się do prac autorki. Mimo ograniczonej przestrzeni, na ścianach znalazły się prace artystki.
„Lubię fotografie, na których jest ukryta nagość. Te zdjęcia są częściowo zasłonięte i mają jakiś artystyczny dodatek. Najbardziej podziwiam ujęcie, na którym strzała rozcina kręgosłup. Znakomicie dopasowane są tu linie i forma. Zdjęcia nie są w żaden sposób wulgarne” – komentuje obecny na wystawie Rafał.
Największą uwagę oglądających przykuło zdjęcie, które przedstawia samą autorkę. Jest ona skulona, a jej ciało wpisane jest w fioletowy tulipan.
„To mój pierwszy autoportret związany z aktem. Na zdjęciu jest tulipan po mocnej burzy, z opuszczoną łodygą. Nie wszystko, co stworzył człowiek, powinno być piękne i idealne. Może to być żółta trawa czy zwiędły kwiat. Na zdjęciu jestem skurczona, ponieważ się boję, ukrywam” – tłumaczy Gabriela. Do pracy z ciałem, autorka musiała się przełamać, nabrać odwagi. Była to zażarta walka z własnymi kompleksami, jak też z fobiami.
Wielu mężczyzn odmówiło współpracy, tłumacząc się mało wysportowanym ciałem oraz nasuwających się kojarzeń z erotyką. Okazało się, że koledzy mają więcej kompleksów niż kobiety.
„Musiałam być profesjonalistką, a osoby, z którymi pracowałam, musiały mi zaufać. Chciałam być tą, która udowodni im, że są piękne, nawet kiedy same tego nie widzą i są niepewne swojej urody. Nie dobierałam modelek i to jest raczej przypadek, że większość kobiet, które się zgodziły pozować, są szczupłe. Nie miały to być tylko kobiety, chciałam, żeby to byli ludzie, którzy się będą razem ze mną uczyli aktów” – opowiada fotografka.
„Nie mam problemu z własnym ciałem, które można traktować jako tworzywo. Jestem zachwycona sobą na zdjęciu i mogłabym je powiesić u siebie w sypialni” – dzieli się wrażeniami jedna z modelek.
Mimo że erotyzm w zdjęciach przebija się w bardzo delikatnej formie, nasunęło się wiele refleksji na temat relacji kobieta-mężczyzna. „Od wieków ludzie budują i w większości przypadków byli to mężczyźni. Te zdjęcia naprowadziły mnie na myśl, że prekursor koła na pewno inspirował się ciałem kobiety” – zauważa oglądający fotografie Maciek.
Wiele osób podziwiało autorkę za skrupulatne dobranie form i kształtów, za geometrię, płynnie przechodzącą w sylwetkę. Odważny pomysł znalazł swoich zwolenników i choć nie wszystkie zdjęcia były czytelne, oglądający wystawę zgodzili się, że czysta forma, jaką zaproponowała autorka, jest nieprzeciętna i przykuwa uwagę.