Rok, w którym Polska obchodziła 1050-lecie swojego chrztu, niedługo się już zakończy. Nie brakowało w nim ważnych wydarzeń religijnych. Nie mniej istotne są także realizacje idei od wielu pokoleń obecnych w polskiej historii, jak choćby budowa Świątyni Opatrzności Bożej, która została uroczyście otwarta 11 listopada.
— Odczytałem to przede wszystkim jako realizację historycznego zobowiązania, które było dane w imieniu całego narodu przed Bogiem — mówi „Kurierowi” ks. prałat Wacław Wołodkowicz, uczestnik uroczystości na Polach Wilanowskich.
— Po 225 latach od ślubowania złożonego przez Sejm Czteroletni, w Dniu Niepodległości uczestniczyliśmy w uroczystym otwarciu Świątyni Opatrzności Bożej. To wydarzenie miało dla mnie nie tylko wymiar religijny. Świadczyło też o wierności wobec powziętych zobowiązań — podkreśla proboszcz z Solecznik.
Jednym z ostatnich akcentów będzie Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Będzie on odczytany w łagiewnickim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia 19 listopada 2016 r., w przededniu uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.
Idea intronizacji Chrystusa Króla sięga czasów międzywojennych. W latach trzydziestych krakowska pielęgniarka i mistyczka Rozalia Celakówna miała mieć wizje, w których Jezus domaga się m. in. aktu intronizacyjnego od narodu polskiego. W prywatnych objawieniach miał mówić: „Jest ratunek dla Polski: jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga”.
Objawienia mówiły także o bliskości wielkiej wojny, która przyjdzie, jeśli wezwanie nie zostanie zrealizowane. Polski Kościół badał treści, jaki głosiła Celakówna, w 1938 roku powołano w tym celu specjalną komisję. Idea nie została jednak zrealizowana. Sama Rozalia zmarła we wrześniu 1944 r. w Krakowie i na długi czas zamilkły głosy o jej przeżyciach.
Zapiski mistyczki ujrzały światło dzienne dopiero po otwarciu w archidiecezji krakowskiej w 1996 roku jej procesu beatyfikacyjnego. Bardzo szybko rozeszła się też wiadomość o idei intronizacji, mimo że polski Kościół nie zajmował się jej propagowaniem. Pojawiło się wiele inicjatyw oddolnych, których celem było doprowadzenie do aktu intronizacyjnego. Wychodziły one również ze środowiska polityków. 18 grudnia 2006 roku poseł Artur Górski zgłosił w parlamencie w Warszawie wniosek uchwały o nadanie Jezusowi Chrystusowi tytułu Króla Polski. Projekt uchwały wsparło wówczas 46 posłów.
Tymczasem w realizacji przesłania Polskę wyprzedzała Wileńszczyzna, a ściślej mówiąc — rejon wileński. Już 12 czerwca 2009 Rada samorządu rejonu wileńskiego postanowiła ogłosić Akt Intronizacji Chrystusa Króla w rejonie wileńskim oraz zaprosiła Rady samorządów Litwy do poparcia tej inicjatywy. Podczas posiedzenia Rady ks. Tadeusz Jasiński poświęcił także specjalnie wykonany na tę okazję obraz Chrystusa Króla.
— Przesłanie Celakówny było znane na Wileńszczyźnie, zresztą ja sam chętnie się dzieliłem wiadomościami na ten temat — mówi ks. Tadeusz Jasiński. — Idea intronizacji spotkała się z dużym zainteresowaniem władz rejonu. Decyzja nie była powierzchowna. Pytałem też o zdanie władz kościelnych. Nie było zastrzeżeń — opowiada kapłan.
Inicjatorzy aktu uzasadniali, że kierują nimi szacunek do wiary przodków, chrześcijańskie wartości oraz tradycje rejonu wileńskiego. Okazją do ogłoszenia aktu był natomiast obchodzony w 2009 r. Jubileusz 1000-lecia imienia Litwy. Proboszcz wileńskiego kościoła pw. Ducha Świętego podkreśla, że podobne wydarzenie miało miejsce na Litwie u progu odzyskania niepodległości. Na Placu Katedralnym, w obecności przedstawicieli Kościoła i władz, cała Litwa została oddana Najświętszemu Sercu Jezusa — mówi ks. Jasiński.
Jak się jednak okazało, nie wszyscy łatwo dostrzegali analogię pomiędzy wydarzeniami.
— Niedługo potem pojawiło się bardzo wiele krytycznych głosów, oskarżeń. Skierowano nawet skargę do prokuratury, ponieważ — według autorów — naruszony został interes publiczny. Sprawa była badana, proszono nawet o opinię władze kościelne. Ostatecznie nie znaleziono w tej działalności żadnego przestępstwa — opowiada ks. Jasiński.
Idea intronizacji miała wielu przeciwników nie tylko na Litwie, ale także w polskim Kościele. Biskupi jeszcze w październiku 2012 r. w liście pasterskim „O królowaniu Jezusa Chrystusa” przekonywali, że Chrystus jest Królem i nie trzeba Go intronizować, a myślenie, iż wystarczy obwołać Chrystusa Królem Polski, a wszystko zmieni się na lepsze, jest iluzoryczne czy wręcz szkodliwe. Ostatecznie jednak zwyciężyły oddolne inicjatywy.
— W tego rodzaju wydarzeniach bardzo ważny jest element katechezy. To nie może być jednorazowy akt, oparty na emocjach — mówi ks. Wacław Wołodkowicz.
— Byłem proboszczem w Nowej Wilejce, gdy taka uroczystość odbywała się w szkole w Egliszkach. Ludzie byli przejęci, bardzo chcieli, żeby odbyła się jak najprędzej. Postawiliśmy jednak na długie przygotowanie. Takie wydarzenia mają sens dopiero wtedy, gdy każdy dogłębnie zrozumie, o co chodzi i przejmie się tą sprawą osobiście — podkreśla kapłan.