Dwukrotna dewastacja pomnika Polaków zamordowanych w 1944 r. we wsi Huta Pieniacka na Ukrainie. Zablokowana trasa Lwów-Rawa Ruska w pobliżu polskiej granicy na Ukrainie. Polski konsulat w Łucku ostrzelany z granatnika. Próba zorganizowania rozmowy przez osobę podszywającą się pod prezydenta Ukrainy z prezydentem Polski.
Prowokacje – co do których eksperci nie mają wątpliwości – to część wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie i Polsce, ale również innym państwom wschodniej flanki NATO.
─ Czy to jest wojna hybrydowa? Do końca tego jeszcze nie wiemy. Rosja tę sytuację na pewno wykorzystuje. To jest dla niej korzystne. Na pewno jest tak, że mamy do czynienia z destabilizowaniem sytuacji. Na tym korzysta w ogromnej mierze właśnie Rosja. Natomiast nie ma jeszcze twardych dowodów na to, że wykonawcą tego zamachu była grupa lub osoba bezpośrednio związana z Kremlem czy też inspirowana radykalną ideologią prawego sektora. Rosja wykorzystała radykalizację nastrojów na zachodniej Ukrainie, a ta radykalizacja jest spowodowana tą inspiracją, tym szowinizmem okresu wojny i okresu międzywojennego. Konsekwencją tego rzeczywiście może być jeszcze bardziej zradykalizowany sposób działania. Jeśli możemy sobie wyobrazić, mało brakowało, aby były ofiary śmiertelne ─ powiedział „Kurierowi” prof. Mieczysław Ryba, politolog Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Na temat konsulatu na Ukrainie prezydent Polski Andrzej Duda rozmawiał przez telefon z prezydentem Ukrainy, Petro Poroszenko. Później ktoś próbował zorganizować kolejną rozmowę, podszywając się pod Poroszenko. Prowokacja wyszła na jaw. Władze Ukrainy nie mają wątpliwości, kto stoi za tymi wydarzeniami.
─ To prowokacja. Na Ukrainie nikt nie jest nastawiony antypolsko. Za pomocą tej prowokacji chcą zepsuć stosunki polsko-ukraińskie. My doskonale wiemy, kto na tym wszystkim wygrywa. Kreml. Oczywiście trudno jest udowodnić, że za tym wszystkim stoi Rosja. Ona prowadzi wojnę hybrydową przeciwko Ukrainie. I ta wojna jest prowadzona na różne sposoby. U nas na Ukrainie wszyscy jednoznacznie twierdzą, że to prowokacja i nic innego. Ludzie bardzo dużo rozmawiają na temat polskiego konsulatu, demonstracji i wszyscy wspólnie twierdzą, że to praca Rosji. Nikt nie popiera tego. Rosja chce skłócić Polskę z Litwą, Ukrainą. Im na tym zależy ─ powiedział „Kurierowi” politolog Oleksij Harania z Ukrainy
W środę ok. 150 osób podszywających się pod mniejszość polską zablokowało trasę Lwów- Rawa Ruska. Do zdarzenia doszło we wsi Grzęda w obwodzie lwowskim. Część osób została zatrzymana. Na transparentach demonstranci mieli między innymi hasło „Stop ludobójstwu Polaków”. Według władz akcja została zainicjowana przez rosyjskie służby specjalne i miała na celu pogorszenie stosunków polsko-ukraińskich. Władze Ukrainy zatrzymały m. in. dwóch mieszkańców Kijowa, którzy pod hasłami obrony praw polskiej mniejszości w tym kraju zorganizowali w środę blokadę trasy do granicy z Polską.
Około 150, przeważnie młodych, ludzi w sportowych ubraniach podpaliło opony samochodowe i uniemożliwiało przejazd samochodów. Na transparentach mieli hasła sugerujące, że są przedstawicielami mniejszości polskiej. Wśród haseł można było przeczytać m.in. „Polacy, łączcie się”, „Wołyń w sercach”, czy też „Stop ludobójstwu Polaków”. Kilkudziesięciu uczestników blokady zatrzymano. Były wśród nich osoby nieletnie.
Według informacji policji wśród zatrzymanych nie było przedstawicieli mniejszości polskiej, a uczestnicy blokady dostali wynagrodzenie za udział w akcji. Zdaniem Służby Bezpieczeństwa zorganizowano ją z inspiracji rosyjskich służb po to, by zdestabilizować sytuację i rozpalić konflikt między obu narodami.
Niedawno ukraińska policja udaremniła podobną blokadę rzekomych przedstawicieli polskiej mniejszości. Miało do niej dojść 12 marca w pobliżu przejścia granicznego.
To tylko jedna z kilku prowokacji w ciągu ostatnich dni. W Łucku z wtorku na środę ktoś z granatnika ostrzelał polski konsulat. Było o krok od tragedii. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy i MSW nie wykluczają, że ostrzał budynku polskiego konsulatu w Łucku może być atakiem terrorystycznym, a przy tym dopatrują się w zdarzeniu rosyjskiego śladu.
„W odniesieniu do tego incydentu, to obecnie sprawę przejęła SBU, gdyż jest to ich odpowiedzialność. Mówimy o prawdopodobnym ataku terrorystycznym. Wszystkie jednostki narodowej policji pomagają we wszystkim. Na miejscu pracuje zespół śledczych” – powiedział w środę doradca szefa MSW Ukrainy, Zorian Szkiriak, w komentarzu dla stacji telewizyjnej 112. Ukraina.
Oświadczył, że bezpośredni sprawcy tego przestępstwa zostaną znalezieni.
„Nie mam żadnych wątpliwości, że jest to kolejna brudna prowokacja rosyjskich służb specjalnych w celu maksymalnego rozłamu w stosunkach między Polską a Ukrainą” – powiedział doradca szefa ukraińskiego MSW.
Służba prasowa SBU poinformowała, że służby specjalne rozważają wersję ataku terrorystycznego.
„Prowokacje przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, które od czasu do czasu zdarzają się na Ukrainie, są korzystne tylko dla jednej strony – Federacji Rosyjskiej” – czytamy w oświadczeniu.
Prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko, „zdecydowanie potępił” ostrzał Konsulatu Generalnego RP w Łucku.