Daniel Obajtek, prezes Polskiego Koncernu Naftowego Orlen, odpowiedział na kilka pytań dziennikarza „Kuriera Wileńskiego”.
W sobotę 15 lutego z Możejek wyruszył pierwszy od lat pociąg do Reņģe. Jakie ma to znaczenie dla zwykłego mieszkańca Litwy?
To ma ważny wymiar dla wszystkich. Dzisiaj w logistykę wlicza się cenę paliwa. Jeżeli logistyka będzie tańsza, będziemy jeździli krótszymi odcinkami, to automatycznie nie będzie to generowało dodatkowych kosztów. Drugi wymiar istotny dla wszystkich polega na tym, że w momencie gdy są otwarte tory, to zyskujemy inne możliwości finansowania. A przecież widzimy sens inwestowania na Litwie. W połowie roku zostanie wyłoniona firma, która zacznie remontować i usprawniać rafinerię i która będzie tam budowała instalację hydrokrakingu do pogłębionego przerobu. Chodzi o to, byśmy produkowali coraz lepsze paliwa, które są w stanie zaspokoić nie tylko rynek litewski, łotewski i estoński, lecz także rynek polski. Rozbudowa oraz modernizacja rafinerii wpłynie na zatrudnienie, co będzie korzystne dla miejscowej ludności, i wpłynie na stabilizację rynku oraz przełoży się pośrednio na inne firmy. Sama rafineria jest największą firmą w tej części Europy, ale są również firmy pośrednie, które ją obsługują. Podsumowują, jeśli jest klimat polityczny, to można wspólnie robić interesy i można wspólnie się rozwijać.
A jak to teraz wygląda ze strony Kolei Litewskich?
Chciałbym też podkreślić, że na skróceniu odcinka do Reņģe nie stracą wcale Koleje Litewskie. Rok temu uruchomiliśmy dodatkowe połączenie w kierunku granicy polskiej, w kierunku Mockavy. W związku z tym coraz bardziej obciążamy litewskie koleje naszymi dostawami i Koleje Litewskie będą zarabiały na tym sto razy więcej. Obecny rząd Litwy rozumie potrzeby biznesu, widzi, że ten biznes się rozwija, widzi, że my jako polska firma gramy fair na litewskim rynku. Nie tylko robimy biznes, lecz także realizujemy zadania społeczne. To wszystko buduje dobre relacje, buduje dobry biznes. Co więcej, dzięki temu rozwojowi wpływy do budżetu litewskiego będą większe. Wszyscy na tym skorzystają.
Kiedy mają zostać zakończone remont i usprawnianie rafinerii?
Do połowy roku wyłonimy firmę budującą instalację do pogłębionego przerobu ropy, co będzie stabilizowało dochody z rafinerii. Ta inwestycja skończy się w 2023 r. i pochłonie ponad miliard złotych. To jest bardzo duży wydatek. Ale to będzie gwarantowało odpowiednią jakość paliw i stabilność rafinerii. I to będzie gwarantowało przede wszystkim żywotność rafinerii. Dzisiejszy świat dąży do tego, aby jak najszybciej wyprodukować jak największą ilość paliwa wysokomarżowego, a nie odpadowego. Te inwestycje wpłyną pozytywnie na wszystkich.
Nadal można usłyszeć, że kupno rafinerii w Możejkach to był bardziej gest polityczny niż biznesowy. Jak Pan skomentowałby te uwagi?
To było jedno i drugie. To była decyzja biznesowa, ponieważ jesteśmy spółką akcyjną, notowaną na warszawskiej giełdzie. Była to też decyzja strategiczna. To była wspaniała, dalekowzroczna decyzja prezydenta, śp. prof. Lecha Kaczyńskiego, który był wizjonerem. Dzisiaj rafineria robi dobry biznes. Nie jest deficytowa. Staramy się tak zarządzać rafinerią, żeby przynosiła zyski. Oprócz tego, że robi biznes, to również stabilizuje sytuację paliwową na Litwie, Łotwie i Estonii. To są rynki, w których mamy blisko 80-procentowy udział. Część produkcji jest też wysyłana w kierunku granicy polskiej, co również stabilizuje sytuację na polskim rynku. Paliwo to nie tylko produkt, to również bezpieczeństwo. Dlatego to jest projekt biznesowy, polityczny i strategiczny.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 8(22) 22-29/02/ 2020