Resort finansów zapewnia, że gospodarka Litwy jest przygotowana na drugą falę koronawirusa. Rząd ciągle zapewnia obywateli, że będzie wspomagał finansowo najbardziej narażone grupy społeczne. Ekonomista Žygimantas Mauricas zgadza się z prognozami ministerstwa finansów, ale w przypadku pomocy finansowej apeluje o zachowanie umiaru.
Minister finansów, Vilius Šapoka, zapewnił, że Litwa jest gotowa pod względem finansowym do kolejnej eskalacji epidemii koronawirusa. Szef resortu dodał poza tym, że lockdownu w kraju raczej nie będzie. „Prognozujemy, że pod koniec roku rezerwy finansowe będą wynosiły ponad miliard euro. Sądzę, że jest to dobry wynik, ponieważ musimy być przygotowani na różne scenariusze, bo nie wiemy, jak i gdzie będzie rozwijała się pandemia” – powiedział minister dla radia LRT.
Ponowna kwarantanna?
Šapoka jest raczej przekonany, że teraz nie trzeba będzie wprowadzać tak drastycznych środków, jak na wiosnę. „Jeśli będzie eskalacja wirusa, to, oczywiście, pod względem finansowym będziemy w stanie temu zaradzić. Jednak jeśli mówimy o takiej samej formie kwarantanny, jaką mieliśmy na wiosnę, to nie sądzę, że coś takiego będzie miało miejsce. Posiadamy znacznie większą wiedzę o samym wirusie i środkach zapobiegawczych. Mam sporą nadzieję, że takiej kwarantanny nie będzie” – dodał minister.
Podobnego zdania jest premier. Aczkolwiek Saulius Skvernelis nie wykluczył, że jeśli sytuacja będzie się ciągle pogarszała i liczba dziennych zachorowań będzie na poziomie 600-800 osób, to wówczas nie będzie raczej innej możliwości, niż ponownie ogłosić rygorystyczną kwarantannę.
Šapoka zapewnił, że w przyszłorocznym budżecie nie są przewidziane żadne zmiany podatkowe, ale wyraził też swój sceptycyzm względem tzw. 13 emerytury. Pomysł z 13 emeryturą zgłosiła partia AWPL-ZChR. Pomysł miałby kosztować państwo 120-180 mln euro. Szacuje się, że dodatkowy zastrzyk finansowy otrzymałoby około 600 tys. mieszkańców. Sceptycyzm ministra został skrytykowany przez premiera. „To nie minister finansów decyduje, co ma być, a czego nie powinno. (…) Nie ministerstwo finansów decyduje, tylko rząd, jaki będzie przyszłoroczny budżet” – zapewnił dziennikarzy szef rządu.
Konsumpcja, popyt, podaż
Główny ekonomista banku Luminor zgadza się z ministrem, że Litwa spośród krajów UE jest jednym z najlepiej przygotowanych na eskalację epidemii.
– Tak sądzę, że Litwa, w odróżnieniu od wielu krajów Unii Europejskiej, jest bardziej przygotowana do drugiej fali koronawirusa. Po pierwsze, mamy wystarczające rezerwy, po drugie, po pierwszej fali gospodarka dosyć szybko ożywiła się. Poza tym, skutki pierwszej fali nie były tak dotkliwe, jak początkowo prognozowano. Jeśli spojrzymy, ile osób na Litwie ma przestój w pracy, to u nas sytuacja jest znacznie lepsza niż na przykład w krajach Europy Południowej, dlatego nasz kraj może zaciągać kredyty na rynkach finansowych lub w instytucjach międzynarodowych na dużo lepszych warunkach – tłumaczy „Kurierowi Wileńskiemu” Žygimantas Mauricas.
Ekonomista jest przekonany, że pomoc państwa w czasie kwarantanny była niezbędna, aby utrzymać odpowiedni poziom konsumpcji w kraju.
– Jak widzimy, ludzie niezbyt oszczędzali, czyli pieniądze trafiały na rynek. Były popyt i podaż – dodaje przedstawiciel banku.
Mauricas sądzi, że we wszystkim jednak trzeba zachować umiar. Środki, które pomagają w trakcie lockdownu na wyjście z zapaści gospodarczej, nieobowiązkowo służą, kiedy sytuacja się normalizuje, dlatego nie widzi żadnych, obiektywnych przyczyn dla tzw. trzynastej emerytury.
– Trzeba pamiętać o jednym, że pieniądze dawane ze strony państwa, są pieniędzmi pożyczonymi. Te pieniądze trzeba będzie kiedyś zwrócić. Im bardziej kraj staje się zadłużony, tym mniej inwestorzy są nim zainteresowani. Sytuacja z finansami jest podobna do jedzenia. Zarówno obżarstwo czy głodowanie są niezdrowe dla organizmu. Tak samo z pomocą finansową. Jest ona potrzebna, kiedy sytuacja faktycznie tego wymaga. Jednak kiedy jest udzielana post factum, to skutki mogą być inne od zamierzonych. Wszyscy wiemy, że kiedy przesadzimy z wieczora z pewnymi trunkami, to z rana skutki są wiadome. Warto więc zachować umiar – podkreśla ekonomista.
Młode ofiary
Większość instytucji międzynarodowych monitorujących przebieg pandemii jest przekonana, że skutki ekonomiczne we wszystkich krajach będą odczuwalne przez lata. Zdaniem Banku Światowego w roku bieżącym prawie wszystkie gospodarki na świecie się skurczą. O ile pod względem zdrowotnym najbardziej zagrożoną grupą społeczną są osoby starsze, to skutki ekonomiczne będą musieli ciągnąć na swych barkach ludzie młodzi. „Ofiarami ekonomicznymi są i będą młodzi, którzy przez całe swoje życie będą spłacać zadłużenie wynikające z ogromnego kosztu obecnych mechanizmów osłonowych dla gospodarek państw Zachodu” – powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej prof. Julien Damon, były dyrektor francuskiego Narodowego Funduszu Świadczeń Rodzinnych.