Spora część personelu medycznego szpitala w Wisagini nie chce szczepić się przeciwko koronawirusowi. Dyrektor placówki apeluje, aby nie dramatyzować. Eksperci nie wykluczają, że na decyzję mieszkańców ma wpływ rosyjska propaganda.
W ubiegłym tygodniu portal 15min.lt opublikował artykuł, z którego wynikało, że tylko jedna trzecia pracowników szpitala w Wisagini skorzystała ze szczepionki. Zaszczepiło się 104 pracowników z 330. Dyrektor szpitala Kastytis Matulevičius w rozmowie z portalem informacyjnym oświadczył, że nie wyklucza wpływu rosyjskich mass mediów.
Bez tragedii
Miasto Wisaginia jest najbardziej znaną rosyjskojęzyczną enklawą na Litwie. Miasto powstało w latach 70. XX wieku wraz z elektrownią atomową. Początkowo miasto nazywało się Sniečkus, na cześć znanego litewskiego działacza komunistycznego Antanasa Sniečkusa. Po odzyskaniu niepodległości nazwę zmieniono na Wisaginię.
W rozmowie z „Kurierem Wileńskim” dyrektor szpitala przyznał, że problem istnieje, ale nie jest to w żadnym wypadku tragedia.
– Nie dramatyzowałbym sytuacji. Obecnie ponad 30 osób choruje na Covid-19. Chyba z 60 osób przechorowało wcześniej, czyli mają antyciała, więc dla nich szczepionka nie jest potrzebna. Ponad 100 osób zaszczepiło się. Pozostali czekają. Być może chcą upewnić się, czy faktycznie szczepionka jest bezpieczna. To jest normalne. Sytuacja jest mniej więcej taka sama, jak w innych krajach – dzieli się spostrzeżeniami Kastytis Matulevičius.
Kierownik placówki medycznej podkreślił, że jego zdaniem, sprawy idą w dobrym kierunku. Osoby, które otrzymały pierwszą dawkę szczepionki, teraz otrzymały też następną.
W rozmowie z 15min.lt przewodniczący sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Laurynas Kasčiūnas oświadczył, że zachowanie personelu szpitala nie zdziwiło go i że wpływ na decyzję mieszkańców Wisagini ma rosyjska telewizja. Poseł podkreślił, że dla przedstawicieli mniejszości narodowych trzeba zrobić odrębną kampanię informacyjną. „Informacja powinna zostać zaprezentowana – nie patrząc na moją miłość do języka państwowego – nie tylko po litewsku, ale również po polsku i rosyjsku. Przede wszystkim po rosyjsku, mając na uwadze całą specyfikę sytuacji” – powiedział polityk.
Konkurencja ideologiczna
Ekspert ds. zagrożeń hybrydowych z Uniwersytetu Wileńskiego Wiktor Denisenko sądzi, że wersja Kasčiūnasa ma rację bytu.
– Trudno udzielić stanowczej odpowiedzi, czy faktycznie rosyjska telewizja lub propaganda miały na to wpływ. To można byłoby zrobić tylko po przeprowadzeniu badań wśród personelu. Wówczas można byłoby zapytać wprost, co miało bezpośredni wpływ na ich decyzję. Jednak, jako wersja, ma absolutną rację bytu. Temat szczepień jest często używany przez kremlowską propagandę – komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” Denisenko.
Rozmówca podkreślił, że Kreml od samego początku pandemii używa tematu koronawirusa do własnych celów propagandowych.
– Z moich obserwacji i przeprowadzonych analiz wynika, że Rosja ten temat zaczęła wykorzystywać bardzo wcześnie, gdzieś na przełomie lutego i marca 2020 r., czyli kiedy wirus dotarł do Europy. W ciągu całego roku trochę zmieniała się narracja. O ile początkowo były pewne spekulacje dotyczące samego wirusa, to teraz bardziej skoncentrowano się na szczepionce. Trzeba pamiętać, że obecnie rosyjska szczepionka konkuruje z pozostałymi – tłumaczył ekspert.
Naukowiec zaznaczył, że czynnik ekonomiczny jest ważny, ale nie odgrywa najważniejszej roli. Ważny jest też element ideologiczny.
– Tu chodzi o pewien rodzaj konkurencji ideologicznej z Zachodem, między demokracją liberalną a tzw. demokracją suwerenną. Poprzez różne działania propagandowe Putin próbuje wmówić, że Rosja lepiej radzi sobie w walce z kryzysem spowodowanym pandemią. Próbuje udowodnić, że jego model rządzenia jest bardziej skuteczny niż zachodni – dodaje Wiktor Denisenko.
Czytaj więcej: Szczepionka przeciw COVID-19 skuteczna w 90%
Zaszczepić społeczeństwo
Przed dwoma tygodniami prezydent Gitanas Nausėda oświadczył, że w ciągu pół roku Litwa może zaszczepić do 70 proc. społeczeństwa. Premier Ingrida Šimonytė powiedziała, że na razie nie może odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie plan prezydencki uda się zrealizować. „Jeśli faktycznie otrzymamy szczepionki dla dwóch trzecich mieszkańców kraju, to oczywiście jest realne. Musielibyśmy otrzymać szczepionkę nie 30 czerwca, tylko w ciągu tego okresu. Na dany moment nie mogę potwierdzić tego” – skomentowała sytuację szefowa rządu.
W ubiegłym tygodniu „Deutsche Welle” napisało, że Unia Europejska ma ogromne problemy ze szczepionkami. Komisja Europejska złożyła zamówienia na dwa miliardy dawek u ośmiu producentów. Ale, jak na razie, dostarczać szczepionkę jest w stanie tylko BioNTech/Pfizer, przy czym amerykański koncern pod koniec stycznia przejściowo zmniejszył produkcję. Natomiast AstraZeneca zamierza dostarczyć w pierwszym kwartale tylko 40 proc. zapowiedzianej ilości preparatu.
W krajach UE najwięcej szczepień dokonano we Włoszech, w Niemczech oraz Hiszpanii. Polska znalazła się na czwartym miejscu. Zdaniem ekspertów wpływ na liczbę szczepień w poszczególnych krajach mają różne czynniki. Podstawowy czynnik to są problemy logistyczne, ponieważ szczepionka ma być przechowywana w temperaturze -70 stopni Celsjusza. Ważny jest też poziom nastrojów antyszczepionkowych w społeczeństwie.