Gmach byłej szkoły w Mickunach ma zostać przekształcony w mieszkania socjalne. Część mieszkańców jest niezadowolonych, ponieważ, ich zdaniem, lokalizacja jest nieodpowiednia, a poza tym nie wiadomo, kto będzie lokatorem. Władze twierdzą, że obawy są bezpodstawne, ponieważ lokatorami tego typu mieszkań niekoniecznie musi być element asocjalny.
W gminie Mickuny, składającej się z 34 wsi rejonu wileńskiego, mieszka ponad 5 000 mieszkańców. W samym miasteczku trochę ponad 1 300. Nie patrząc na niedużą liczbę mieszkańców, miejscowość ma pokaźną historię. Pierwsze wzmianki o Mickunach sięgają XVII wieku. Początkowo to były dobra refekcyjne kapituły wileńskiej, później trafiły w ręce prywatne. Przez pewien czas mieszkał tutaj profesor Uniwersytetu Wileńskiego oraz ojczym Juliusza Słowackiego August Becu. W 1826 r. został konsekrowany kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, który w 2000 r. został odnowiony.
3 lutego samorząd rejonu wileńskiego podpisał umowę ze spółką Gilesta, która wybuduje w podwileńskich Mickunach mieszkania socjalne. Ogółem ma powstać 16 mieszkań. Projekt ma kosztować samorząd 1,2 mln euro. Projekt ma zostać sfinansowany ze środków samorządu. Niewykluczone, że samorząd będzie ubiegał się o dofinansowanie ze strony rządu. Decyzja władz nie spodobała się mieszkańcom.
Blisko miasta
Dyrektorka administracji rejonu wileńskiego Lucyna Kotłowska twierdzi, że samorząd jest zobowiązany zapewnić mieszkańcom mieszkania socjalne. „Chcemy nabyć i urządzić te mieszkania w ten sposób, aby znajdowały się blisko granicy miasta Wilna. Aby ludzie mogli szybko i bezpiecznie dotrzeć do miasta, a dzieci do szkoły. Tak, aby cała socjalna infrastruktura była jak najbliżej” – przed kilkoma dniami wyjaśniła sprawę agencji informacyjnej BNS Kotłowska. Jej zdaniem, lokalizacja Mickun jak najbardziej odpowiada wymienionym celom. Dyrektorka dodała również, że gmach należy do samorządu, dlatego zaoszczędzono na zakupie nowych pomieszczeń.
W ubiegłym roku media informowały, że przeciwko budowie mieszkań socjalnych protestowali mieszkańcy Bukiszek. Mieszkania socjalne musiały zostać urządzone w byłej bursie, z której obecnie nikt nie korzysta. Jak wytłumaczyła Kotłowska, obecnie samorząd czeka na decyzję rządu w sprawie przyjęcia budynku. Dyrektorka poinformowała, że teraz mieszkania socjalne są przygotowywane również w Niemenczynie.
Czytaj więcej: Wywieś flagę gminy przy swoim domu!
Brak konsultacji
Mieszkaniec Mickun Henryk Subocz, który jest przedstawicielem lokalnej wspólnoty mieszkańców, nie jest zadowolony z decyzji administracji rejonowej. Po pierwsze, jego zdaniem budynek będzie znajdował się w pobliżu kościoła oraz działającej szkoły. Po drugie, nie wiadomo, kto trafi do mieszkań socjalnych.
– Nie wiemy, kto tam będzie mieszkał. Dobrze, jeśli normalni ludzie, a jeśli jacyś narkomani lub alkoholicy? Poza tym jest blisko szkoły, a tam ma być 16 mieszkań. Może być tak, że podwórko będzie zastawione samochodami i dzieci zwyczajnie nie będą mogły przejść – zaznaczył w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Subocz. Mieszkaniec zastanawia się nad zbieraniem podpisów wśród mieszkańców, aby zmieniono lokalizację. Jednak, jak sam przyznaje, w czasie pandemii przeprowadzenie takiej akcji jest problematyczne.
Innym problemem, jak wskazują nasi rozmówcy, jest fakt, że władze nie konsultowały realizacji projektu z mieszkańcami.
– Nie wiadomo jak, kto, dlaczego? Nikt nam nic nie mówił, o niczym nas nie informowano. To jest przecież historyczny budynek. Zbudowany w 1935 r. Teraz widzę, że po prostu to wszystko zburzą. Wstyd, że to wszystko odchodzi w niepamięć – poinformował kolejny mieszkaniec Leon Sernicki, który sceptycznie zapatruje się na wszelkie akcje protestacyjne, w tym zbieranie podpisów. Jego zdaniem realizacja projektu już się rozpoczęła i raczej nie da się jej zatrzymać. – Teraz jestem obok. Jest napis: osobom postronnym wstęp zabroniony. Już jest na miejscu spycharka. Trwają prace. Nie wiem, czy coś da się zrobić – poinformował telefonicznie nasz dziennik Sernicki.
Socjalne to nie asocjalne
Renata Mickiewicz, starosta gminy Mickuny, sądzi, że każdy samorząd powinien dbać o własnych mieszkańców, a obawy mieszkańców są bezpodstawne.
– Odbieram to trochę inaczej. Socjalne mieszkanie nie oznacza, że automatycznie to są mieszkania przeznaczone dla rodzin ryzyka socjalnego. To są również osoby, które na przykład zarabiają minimum i nie mogą kupić własnego mieszkania. Bo wiemy, ile mieszkanie lub dom kosztuje. Nie mogą zaciągnąć kredytu lub nie mają możliwości otrzymania lokum w spadku po rodzicach – powiedziała „Kurierowi Wileńskiemu” starosta gminy mickuńskiej.
Minister ochrony socjalnej i pracy Monika Navickienė oświadczyła, że jej resort pracuje nad tym, aby mieszkania socjalne były bardziej dostępne dla mieszkańców. Teraz ponad 15 proc. mieszkańców, którym należy się mieszkanie socjalne, musi czekać na lokum ponad pięć lat. W najbliższym czasie rząd ma zamiar zadbać, aby 2 tys. rodzin otrzymało mieszkanie socjalne.
Czytaj więcej: Przyjaciele ludzkiej duszy