Jan Barchwic to kolejny z pokolenia walczących o wolną Polskę, którego miejsce spoczynku jest nieznane. Dziś jego grób na wrocławskim cmentarzu jest pusty, a fascynująca historia jego życia urywa się na Wileńszczyźnie w 1939 r. Mamy nadzieję, że w ustaleniu jego wojennych losów pomogą czytelnicy „Kuriera Wileńskiego”.
Poszukiwania Jana Barchwica rozpoczęła pani Barbara Gąsieniec, członkini Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego. Zaginiony nie jest jej krewnym, ale jak mówi – kryształową postacią, której po prostu należy się przywrócenie pamięci.
Symboliczny pomnik zamiast grobu
– Kiedyś na naszą wystawę przyszedł pracownik Urzędu Wojewódzkiego zainteresowany genealogią i opowiedział nam o programie wojewody „Ocalamy”, realizowanym z okazji stulecia niepodległości. Ma on na celu odszukanie i uhonorowanie ludzi, biorących udział w walce o niepodległość, choć niekoniecznie z bronią w ręku. Jako genealodzy włączyliśmy się do tego programu, przygotowujemy wykazy osób pochowanych na cmentarzach parafialnych na terenie Wrocławia. Za zgodą księży fotografujemy, indeksujemy i udostępniamy w wersji elektronicznej nasze spisy. Naszym projektem zainteresował się również IPN i to właśnie jego pracownicy zachęcili nas, byśmy zwracali szczególną uwagę na groby do likwidacji – opowiada „Kurierowi Wileńskiemu”.
Idąc za radą IPN pani Barbara zainteresowała się przeznaczonym do likwidacji grobem Jana i Marii Barchwiców na jednym z wrocławskich cmentarzy. – Ten grób miał zostać zlikwidowany, a miejsce sprzedane, gdyż nie było opłacane już od 1993 r. Ksiądz proboszcz zgodził się na szczęście na wstrzymanie sprzedaży, a ja zdobywałam coraz więcej informacji o Janie Barchwicu – wyjaśnia rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Wśród wielu ciekawych informacji była jedna szczególnie ważna. Jan Barchwic nie został pochowany obok swojej małżonki. Jego grób miał jedynie symboliczny charakter. – Wiemy, że w 1946 r. do Wrocławia przyjechała jedynie jego żona, wraz z małym chłopcem z rodziny. Udało mi się go odnaleźć i właśnie z jego opowieści wiem, że pan Barchwic nie przyjechał do Wrocławia, a jego żona mówiła, że zginął w latach 40. na Wileńszczyźnie – wyjaśnia badaczka losów rodziny.
Wilno musiało być dla niego ważne
– Badając losy Jana Barchwica poznałam niezwykłego człowieka, całkowicie poświęconego idei. Należał do tajnej organizacji niepodległościowej, co ukształtowało jego charakter. Praktycznie nie miał życia osobistego, miejsce zamieszkania zmieniał co 2 i pół roku. Był człowiekiem czynu, który potrafił inspirować innych do działania, a potem odchodził, by rozpoczynać pracę gdzie indziej – opowiada pani Barbara.
Jan Stanisław Barchwic urodził się w 8 marca 1878 r. w Warszawie i tam spędził swoją młodość. W 1898 r. ukończył tam 4-letnią szkołę handlową i kursy handlowe Stefana Rogulskiego, a następnie wyjechał do Paryża, gdzie w latach 1901–1904 kontynuował studia handlowe. Właśnie tam włączył się w działalność Związku Młodzieży Polskiej „Zet” – konspiracyjnej ponadzaborowej organizacji młodzieży akademickiej, pozostającej w tym okresie pod wpływem Ligi Narodowej. Po powrocie ze studiów związał się ze środowiskiem petersburskim, zarówno ze względu na pracę zawodową, jak i zaangażowanie społeczne.
Do Wilna przyjechał po raz pierwszy we wrześniu 1906 r. jako delegat Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół Polski”, by wraz z ówczesnym biskupem wileńskim Edwardem Roppem uczestniczyć w spotkaniu inicjującym powołanie pierwszego „Sokoła” na Litwie. Powracał tu jeszcze wielokrotnie, początkowo w sprawach sokolskich.
W styczniu 1919 r. przyczynił się do powołania w Lublinie Komitetu Obrony Wilna pod prezesurą byłego sybiraka Henryka Wiercieńskiego i wszedł do jego Komitetu Wykonawczego. Organizował pomoc dla zniszczonego miasta i wielokrotnie zwracał się z apelami o wsparcie do społeczności lubelskiej. Zaangażował się w działalność na terenie samego Wilna, do którego przeprowadził się w czerwcu 1919 r.
Niemal natychmiast rozpoczął bardzo aktywną działalność społeczną – od czerwca brał m.in. z Juliuszem Osterwą udział w pracach komisji działającej w ramach Komitetu Uroczystego Obchodu Otwarcia Uniwersytetu Wileńskiego. Związek z tą uczelnią podtrzymywał następnie poprzez zarejestrowane 25 czerwca 1921 r. Towarzystwo Przyjaciół Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, w którym pełnił funkcję sekretarza. W 1919 r. był współorganizatorem Polskiej Macierzy Szkolnej Ziem Litewskich oraz Towarzystwa Polskiej Macierzy Szkolnej Ziemi Wileńskiej. Nad Wilią opublikował, opatrzoną mottem ze Stanisława Szczepanowskiego– „Człowiek dopiero jest człowiekiem, jeżeli żyje dla Idei” – Ideologię harcerstwa polskiego a starsze społeczeństwo, w której przedstawił rodakom wciąż słabo rozpropagowaną ideę harcerstwa. Prowadził również aktywną działalność na innych terenach odradzającej się Rzeczpospolitej.
Oczywiście prowadził również działalność zawodową. W latach 1921–1925 był wiceprezesem spółki handlowej Centrala Kresowa dla Handlu, Przemysłu i Rolnictwa, po czym na kilka lat opuścił Wileńszczyznę.
Powrócił do Wilna w maju 1938 r. Podjął pracę w Izbie Przemysłowo-Handlowej jako sekretarz gospodarczy, a potem jako kierownik Referatu Finansowego. Nie zaniedbywał również działalności społecznej. Zasiadał w Komitecie Wykonawczym obchodów święta Zwycięstwa Żołnierza Polskiego, działał w zarządzie Kół Polskiego Białego Krzyża, był w obsadzie personalnej Komisji Głównej Komisji Okręgowych i Obwodowych Wyborczych do Rady miejskiej miasta Wilna, zasiadał wreszcie w zarządzie Polskiego Związku Zawodowego Pracowników Umysłowych.
Czytaj więcej: Wileński „Przystanek Historia IPN” – po raz pierwszy w 2020 roku
Szukamy jakichkolwiek informacji
Biogram Jana Barchwica urywa się latem 1939 r. – Szukałam informacji o nim w wielu archiwach wileńskich, także w archiwum specjalnym, ale nie znalazłam informacji o jego losach po tym okresie. Nie ma informacji o jego śmierci ani wyjeździe – mówi Barbara Gąsieniec.
Mimo upływu lat badaczka losów Barchwica ma nadzieję, że można nadal odkryć dalsze losy zaginionego. – Mam nadzieję, że ktoś może posiadać informacje o okolicznościach jego śmierci czy też może wyjazdu z Wileńszczyzny. Właśnie dlatego zależy nam bardzo na naświetleniu w mediach tej postaci i naszych poszukiwań. Nie chce mi się wierzyć, że osoba, która była tak bardzo zaangażowana społecznie i zawodowo, prowadziła tak aktywne życie, nie pozostawiła po sobie żadnych śladów – wyjaśnia rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Do poszukiwań włączył sią również dobrze znany na Wileńszczyźnie Wydział Kresowy Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. – Zwykle szukamy miejsc spoczynku lub krewnych odnalezionych przez nas osób. Tym razem jest nieco inaczej. Z inspiracji pani Barbary poszukujemy jakichkolwiek informacji o losach Jana Barchwica. Niewykluczone, że dzięki nim dotrzemy także do miejsca jego spoczynku i po latach, podobnie jak wielu innych Polaków doczeka się on godnego miejsca spoczynku, a nie tylko symbolicznego, pustego nagrobka – mówi dr Dominika Siemińska.
***
Osoby, które znają losy Jana Stanisława Barchwica po 1939 r. proszone są o kontakt z Wydziałem Kresowym Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej: dr Dominika Siemińska, tel. 00 48 604 944 679, e-mail: dominika.sieminska@ipn.gov.pl