W Wilnie oraz Warszawie w minioną sobotę (29 maja), odbyły się akcje solidarnościowe ze społeczeństwem obywatelskim Białorusi. Gitanas Nausėda sądzi, że kolejne sankcje względem białoruskiego reżimu zostaną uchwalone w najbliższym czasie. Jego zdaniem sankcje są jednym z najbardziej skutecznych narzędzi do wywierania wpływu na Mińsk.
Wiec poparcia dla Białorusi w Wilnie odbył się w sobotę na placu Łukiskim. Organizatorem akcji była liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska. Wiec, na którym zebrało się kilkaset osób, był gestem solidarności wobec represjonowanych obywateli Białorusi. Jednym z katalizatorów przeprowadzenia protestu było wymuszone lądowanie samolotu linii lotniczych Ryanair w Mińsku, na pokładzie którego znajdował się znany białoruski działacz i dziennikarz Raman Pratasiewicz wraz z partnerką Sofią Sapiegą. Pratasiewicz jest jednym ze współzałożycieli niezależnego białoruskiego kanału Nexta, który władze Białorusi uznały za „ekstremistyczny”. Od razu po przymusowym lądowaniu Pratasiewicz został zatrzymany.
Warto przypomnieć, że przed rokiem, 29 maja 2020 r., został uwięziony mąż Swiatłany Cichanouskiej, Siarhej. „Minął rok, od kiedy patrzyłam, jak zatrzymują mego męża. Wówczas nie mogłam sobie wyobrazić, jak w ciągu roku zmieni się Białoruś oraz świat. Przed rokiem nikt z nas nie miał nadziei, że wybory prezydenckie coś mogą zmienić, że nie będą kolejną fikcją, jak było zawsze dotąd” – mówiła na wiecu Cichanouska.
Liderka opozycji podkreśliła, że z jednej strony wybory stały się czynnikiem aktywizującym społeczeństwo białoruskie, z drugiej – spowodowały represje na dużą skalę. Jej zdaniem Łukaszenko de facto wprowadził okupację własnego kraju. „Ostatni tydzień stał się katalizatorem dla całego świata. Różne kraje rozpoczynają śledztwa, wprowadzają sankcje, deklarują wsparcie dla Białorusi” – dodała opozycjonistka, która od prawie roku przebywa na Litwie.
W tym samym dniu wiec solidarnościowy odbył się na placu Zamkowym w Warszawie. Wśród uczestników byli rodzice aresztowanego białoruskiego dziennikarza Ramana Pratasiewicza, Natalia i Dzmitry Pratasiewiczowie. „Proszę wszystkie kraje Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone o pomoc w uwolnieniu Ramana i Sofii oraz wszystkich innych uwięzionych” – zaapelowała matka zatrzymanego dziennikarza. „Chcemy żyć w wolnym kraju, w kraju, w którym każdy ma prawo wyrażać swoje przekonania, a nie w kraju, w którym za reportaż skazują na 12-18 lat więzienia” – wtórował żonie Dzmitry Pratasiewicz.
Czytaj więcej: Nausėda: Białoruś jest zależna od Rosji
W miniony piątek w Soczi odbyło się spotkanie Władimira Putina oraz Aleksandra Łukaszenki. W trakcie spotkania został omówiony również incydent z samolotem. „Sytuacja wymaga dokładnego i konstruktywnego dochodzenia, bez pośpiesznych wniosków” – skomentował sytuację po spotkaniu rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow.
Zdaniem litewskiego prezydenta spotkanie w Soczi pokazuje, na ile Białoruś obecnie jest zależna od Moskwy. „Nawet jeśli czasami białoruski dyktator twierdzi, że chodzi o obronę w różnych dziedzinach jakiejś niepodległości i suwerenności, to musimy być czujni. Musimy uświadomić sobie, że ten kraj pod wszelkimi względami jest zależny od Rosji i nie musimy w tej kwestii mieć żadnych iluzji” – mówił w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej Gitanas Nausėda.
Czytaj więcej: Doradczyni prezydenta: „retoryka Łukaszenki nie zaskakuje, na groźby będziemy reagowali”
Głowa litewskiego państwa jest przekonany, że szybka reakcja Zachodu na incydent z samolotem pokazuje, że wszyscy rozumieją powagę sytuacji. Jego zdaniem sankcje, które muszą zostać ogłoszone niebawem, są najbardziej cywilizowanym sposobem wywarcia wpływu na dyktatora. „Musimy przy pomocy wszystkich cywilizowanych środków powstrzymać białoruskiego dyktatora od tego typu działań, z którymi mieliśmy niedawno do czynienia. (…) Innej drogi do zmiany sytuacji po prostu nie ma” – oświadczył Nausėda.