Więcej

    Małgorzata Stefanowicz-Pecela: „Instytut Polski odegrał w moim życiu ważną rolę”

    Czytaj również...

    Sytuacja pandemiczna pozwala już na robienie śmielszych planów niż jeszcze kilka miesięcy temu, więc mam nadzieję, że w ramach Instytutu Polskiego niedługo wrócimy do zwykłej działalności i organizacji wydarzeń na żywo – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Małgorzata Stefanowicz-Pecela, nowa dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie.

    „Kurier Wileński” był regularnie w naszym domu czytany. Polskie media pełnią ważną funkcję w szerzeniu polskiej kultury
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jest Pani pierwszą dyrektorką Instytutu Polskiego w Wilnie, która pochodzi z Wilna. Jaki wpływ będą miały Pani wileńskie korzenie na działalność na tym stanowisku?

    Znajomość lokalnych realiów skraca okres adaptacji. Znam tutejsze warunki, nieobce mi są kultury Wilna i Litwy, dlatego już pierwszego dnia po przyjeździe mogłam rozpocząć pracę. To prawda, że jestem pierwszą wilnianką, która będzie kierowała Instytutem Polskim w Wilnie, ale to, że osoba pochodząca z danego kraju zostaje delegowana do niego na placówkę dyplomatyczną, nie jest czymś niespotykanym w dyplomacji.

    Litewskie realia polityczno-społeczno-kulturowe zna Pani nie tylko z własnego doświadczenia, poświęciła im Pani wiele miejsca w swojej pracy naukowej. W książce „Polityka etniczna Litwy w latach 1990–2004” pisze Pani: „Polityka etniczna Litwy w latach 1990–2004 charakteryzowała się pewnym dualizmem. Z jednej strony jej celem było umocnienie na wielu polach narodu litewskiego jako narodu państwowotwórczego, z drugiej zaś – osłabienie pozycji kulturalno-politycznych wielkich etnicznych grup mniejszościowych”. Jak ta pozycja kulturalno-polityczna największej z mniejszości narodowych na Litwie, czyli Polaków, wygląda według Pani dzisiaj?

    Jeśli chodzi o samo podjęcie tego tematu, kierowałam się oczywiście zwykłymi uwarunkowaniami, jakim podlegają naukowcy, a więc tym, czy temat był już badany, czy mam możliwości prowadzenia badań. Starałam się nabrać dystansu do przedmiotu pracy, dlatego wyjechałam na jakiś czas do Niemiec, by skonsultować swoje badania i ich wyniki z naukowcami, którzy nie są związani choćby emocjonalnie z Polską czy Litwą.

    Moja książka zamyka się w bardzo konkretnych ramach czasowych. Interesował mnie okres pomiędzy odzyskaniem niepodległości a przystąpieniem Litwy do Unii Europejskiej. Tych szczególnych realiów nie można przenosić na czasy obecne. Po 2004 r. sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie i na pewno jest zupełnie inna, choćby ze względu na otwarte granice, fakt, że Polska i Litwa są członkami Unii Europejskiej i NATO. Mamy też o wiele większe możliwości wymiany kulturowej niż kilkanaście lat temu.

    Czytaj więcej: Jubileuszowe obchody bitwy o Wilno w Ponarach. „Polska i Litwa są krajami niepodległymi”

    Czyli Litwa, do której Pani wraca, to inny kraj niż ten, który opuściła Pani 19 lat temu?

    Tak, oczywiście. Jest to kraj, który się zmodernizował i wypiękniał. Litwa zrobiła ogromny postęp i bardzo mnie to cieszy. Zmienili się też Polacy na Litwie. Są nadal bardzo aktywni, ale ta aktywność przybiera nowe formy.

    A kwestie, które również poruszała Pani w swojej pracy, jak np. prawo do oryginalnej pisowni czy też kwestie oświatowe? Nie widać w tej sprawie przełomu, co więcej – nie da się ukryć po reformie oświaty z 2011 r., że sytuacja polskich uczniów stała się znacznie trudniejsza. Czy według Pani ocieplenie polsko-litewskich relacji w ostatnim czasie może mieć wpływ na konkretne rozwiązania, które poprawią sytuację polskiej mniejszości?

    Myślę, że nie są to sprawy zamknięte, piłka nadal jest w grze. Na pewno ważne jest, że Polacy dbają o polskie szkoły na Litwie i dążą do tego, by były coraz lepsze. Akty prawne są ważne, ale szkoła to nie tylko one. To od nauczycieli i rodziców zależy, na ile dzieci będą zmotywowane do nauki, jakie osiągną rezultaty. Bardzo ważny jest duch, w jakim wychowywane są dzieci i młodzież, na ile motywowane są do poszukiwania prawdy o świecie, na ile są otwarte na nowe możliwości.

    W wychowaniu, o którym Pani mówi, bardzo ważną rolę odgrywa nie tylko szkoła, lecz także inne organizacje. Przez lata była Pani związana z harcerstwem, a podobno harcerką nigdy nie przestaje się być. Czy jako dyrektorka Instytutu Polskiego w Wilnie będzie Pani współpracować ze Związkiem Harcerstwa Polskiego na Litwie?

    Chciałabym, by tak było. Rzeczywiście, harcerką byłam, nie tylko gdy mieszkałam na Wileńszczyźnie, w działalność hufca angażowałam się także po wyjeździe do Krakowa. Potem, wraz z coraz większą ilością obowiązków, ta współpraca nieco przygasła. To naturalne, bo działalność harcerska wymaga bezpośredniego kontaktu, a odległość pomiędzy Wilnem a Krakowem jest spora. Na pewno jestem otwarta na odnowienie tych więzi, bo harcerstwo – oprócz rodziny i szkoły – to instytucja, której zawdzięczam najwięcej.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Szkoła, o której Pani mówi, to obecne Gimnazjum im. Władysława Syrokomli. Jak dziś, z perspektywy lat, wspomina Pani Syrokomlówkę?

    To szkoła, w której uczniów otaczano ogromną troską, w której mogli oni liczyć na wsparcie ze strony nauczycieli. Spędziłam tam 12 lat. To jedyna szkoła, jaką znam z własnego doświadczenia, ale jest to doświadczenie wyłącznie dobre. Bardzo lubiłam uczyć się języków, nie tylko polskiego, także litewskiego. Na pewno jest w tym ogromna zasługa moich nauczycielek. Panie polonistki bardzo mnie wspierały w czasie przygotowania do olimpiady języka polskiego i nie mam wątpliwości, że to one przyczyniły się do tego, że znalazłam się w finale w Warszawie.

    Jestem przekonana, że właśnie jedna z lekcji w Syrokomlówce zadecydowała o tym, że wybrałam nauki polityczne. I była to bardzo zaskakująca w tym kontekście lekcja, bo religia. Nasza katechetka powiedziała kiedyś, że codziennie ogląda główne wydanie wiadomości. Pomyślałam, że to rzeczywiście ważne, by wiedzieć, co dzieje się na świecie, i od tamtej pory codziennie oglądałam „Panoramę”. Taki był początek mojego zainteresowania się sprawami międzynarodowymi i w konsekwencji – wyboru nauk o stosunkach międzynarodowych.

    Studiowała Pani na Uniwersytecie Jagiellońskim. Czy kontakt z polską kulturą, jaki Pani miała, dorastając na Litwie, był wystarczający, by czuła się Pani dobrze po wyjeździe na studia do Krakowa? Czy jako Polka z Wilna potrzebowała Pani pewnego czasu na aklimatyzację?

    Tak, ale ja miałam naprawdę bardzo duży kontakt z Polską jeszcze przed maturą. To nie były tylko dom i szkoła. Dużo czytałam, starałam się poszerzać swoją wiedzę o Polsce, nie miałam zupełnie problemów z językiem polskim. Bardzo często także wyjeżdżałam do Polski, choć nie było wówczas jeszcze tak otwartych granic, jak obecnie. W moim życiu ważną rolę odegrał także Instytut Polski w Wilnie. Obchodzimy w tym roku 25-lecie jego istnienia, a ja miałam okazję być odbiorczynią – i to bardzo aktywną – jego propozycji w pierwszym okresie działalności. Dlatego właśnie wiem, jak wiele ta placówka może zdziałać i jak bardzo jest potrzebna.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    A litewska kultura? Jaką rolę odegrała ona w Pani życiu?

    Zawsze była mi bardzo bliska, bo poznałam ją bardzo wcześnie. Chodziłam do litewskiego przedszkola i chyba wtedy bardzo bliski stał mi się litewski folklor. Korzystałam z niego także jako osoba dorosła. Podczas wymiany stypendialnej Erasmus w Niemczech przygotowywałam razem z dziećmi przedstawienie na podstawie bajki „Eglė žalčių karalienė”. W naszej grupie było wielu polskich studentów, więc wybrałam motyw litewski, który okazał się interesujący dla odbiorców. Jako dziecko przez kilka lat śpiewałam także w chórze Litewskiego Radia, co oczywiście również zbliżyło mnie do litewskiej kultury.

    Była Pani związana także z polskimi mediami na Litwie. Jaką rolę w propagowaniu polskiej kultury na Litwie odgrywają polskie media?

    Moja współpraca z polskimi mediami zaczęła się właśnie od „Kuriera Wileńskiego”. Byłam członkinią zespołu redakcyjnego „Wileńskiej Gazety Harcerskiej”. W redakcji „Kuriera Wileńskiego” – najpierw w Domu Prasy, a potem na Lipówce – spędziłam wiele czasu. „Kurier Wileński” był regularnie w naszym domu czytany. Nie mam wątpliwości, że polskie media pełnią bardzo ważną funkcję w szerzeniu polskiej kultury i języka, i to nie tylko wśród Polaków. Kiedyś powiedział mi o tym jeden z wykładowców Litewskiej Akademii Wojskowej, który stwierdził, że czyta „Kurier Wileński”, bo to jedyna lokalna gazeta w Wilnie i nie ma lepszego źródła, by dowiedzieć się więcej o historii i wydarzeniach związanych z tym miastem. Oczywiście, dziś mamy więcej środków masowego przekazu, jednak nadal nie ma innej wileńskiej gazety.

    Czytaj więcej: Czy polskie media na Litwie są dyskryminowane?

    Rozmawiamy zaledwie kilka dni po rozpoczęciu przez Panią pracy na stanowisku dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie. Czy ma już Pani konkretne plany działalności na najbliższy czas?

    Dokładnie to czwarty dzień mojej pracy. Od poniedziałku bardzo dużo rozmawiamy, debatujemy z całym zespołem. Wydaje mi się, że sytuacja pandemiczna pozwala już na robienie śmielszych planów niż jeszcze kilka miesięcy temu, więc mam nadzieję, że niedługo wrócimy do zwykłej działalności i organizacji wydarzeń na żywo. Już w tym tygodniu mamy kilka wydarzeń, których organizatorem lub współorganizatorem jest Instytut Polski w Wilnie. 17 czerwca w centrum filmowym „Skalvija” rozpoczyna się program „Wyszehrad. Buntownicy Nowej Fali”, zorganizowany przez Instytut Polski w Wilnie we współpracy z ambasadami Czech, Słowacji i Węgier. Na sobotę 19 czerwca zaplanowaliśmy koncert w Pałacu Wielkich Książąt Litewskich zespołu Affabre Concinui z okazji zakończenia polskiej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej oraz 25-lecia działalności Instytutu Polskiego w Wilnie, a w galerii „Vartai” startuje II Międzynarodowa Wystawa Designu „Personal Scale”, na której można obejrzeć także prace polskiego projektanta Oskara Zięty. Nadal można także oglądać wystawę „Trudny wiek. Szapocznikow – Wróblewski – Wajda”, która prezentowana jest w wileńskim MO Muzeum.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Chciałabym, abyśmy w Instytucie Polskim więcej uwagi poświęcili miastom, które znajdują się nieco dalej od centrum
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jakich propozycji polskiej kultury potrzebuje dzisiaj Litwa?

    Myślę, że te potrzeby zmieniają się bardzo dynamicznie. Podejrzewam, że po pandemii będą one nieco inne niż w ubiegłych latach i będziemy chcieli te potrzeby poznać i na nie odpowiedzieć. Bardzo chciałabym, abyśmy więcej uwagi poświęcili miastom, które znajdują się nieco dalej od centrum. Oczywiście, nasze propozycje będą nadal kierowane do mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny. Mam nadzieję, że będą się one cieszyły zainteresowaniem mieszkających tu Polaków, w tym Czytelników „Kuriera Wileńskiego”, których serdecznie zapraszam.

    Czytaj więcej: Koncert Affabre Concinui — pierwsza po pandemicznej przerwie inicjatywa IP w Wilnie


    Małgorzata Stefanowicz-Pecela – absolwentka Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli w Wilnie. Studia magisterskie w zakresie stosunków międzynarodowych ukończyła na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tam też obroniła pracę doktorską w zakresie nauk społecznych pt. „Polityka etniczna Litwy w latach 1990–2004. Między polityzacją etniczności a etnizacją polityki”.

    Rozprawa została wyróżniona w konkursie Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy (SNPL) i została wydana w formie książki. Małgorzata Stefanowicz-Pecela studiowała też na uniwersytetach we Frankfurcie nad Menem oraz Monachium. Pracowała w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. W latach 2013–2019 kierowała Centrum Studiów Litewskich UJ. Od 14 czerwca 2021 r. dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie. Należy do SNPL. Członkini Klubu Jagiellońskiego. Niegdyś aktywna instruktorka Związku Harcerstwa na Litwie.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 26(74) 26/06-02/07/2021

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...