„To był szok, że coś takiego jest możliwe w XXI wieku” — mówią zapytani przez „Kurier Wileński” dyrektorzy polskich gimnazjów w Wilnie. Opowiedzieli, jak uczniowie i nauczyciele zareagowali na wiadomość o inwazji Rosji na Ukrainę i w jaki sposób solidaryzują się z walczącymi Ukraińcami.
Rozmówcami „Kuriera Wileńskiego” są Helena Marcinkiewicz — dyrektorka Gimnazjum im. Władysława Syrokomli w Wilnie, Adam Błaszkiewicz — dyrektor Gimnazjum im. św. Jana Pawła II, Walery Jagliński — dyrektor Gimnazjum im. Szymona Konarskiego.
Antoni Radczenko: Czy w szkole z uczniami rozmawia się o wojnie na Ukrainie?
Helena Marcinkiewicz: Oczywiście. Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu ma przygotowane cykle lekcji dotyczące historii Ukrainy. Nasi nauczyciele historii to wykorzystują. W pierwszym dniu tej strasznej wojny zrobiliśmy dla uczniów klas 5-12 lekcje o historii Ukrainy, o powstaniu państwa ukraińskiego. Inicjatorem tej lekcji był Związek Zawodowy Pracowników Oświaty. Natomiast dla klas 1-4 nauczycielki również przygotowały lekcję o Ukrainie i Litwie. Dzieci malowały flagi obu krajów. Nauczycielki tłumaczyły dzieciom zagadnienia, dopasowując je do poziomu możliwości.
Czytaj więcej: Legitymacje Ucznia Polskiego dla młodzieży z Gimnazjum im. Wł. Syrokomli w Wilnie
Adam Błaszkiewicz: Temat jest poruszany. Chyba wszyscy wiedzą, że były nagrane lekcje dotyczące Ukrainy przez nauczyciela historii Audriusa Jurgelevičiusa oraz profesora Alfredasa Bumblauskasa. Te lekcje były też transmitowane w naszej szkole.
Walery Jagliński: Trudno powiedzieć mi o wszystkich nauczycielach, bo każdy nauczyciel jest inny. Generalnie, kiedy jest jakiekolwiek ważne wydarzenie na świecie, to nauczyciele do nich się odwołują. Oczywiście w przypadku Ukrainy te wydarzenia podziałały szczególnie. Bo na pewno wojna w Syrii, gdzie również uczestniczyła Rosja, nie była mniej brutalna niż na Ukrainie. Tym niemniej, Zachód milczał, bo to było gdzieś daleko. W przypadku naszej szkoły była umowa z nauczycielami, że nie trzeba specjalnie eskalować sytuacji. Jednak jest tak, że uczniowie chcą sami wypowiedzieć się na temat bieżących wydarzeń. Mogę zapewnić, że nasi nauczyciele trzymają się jedynej możliwej opcji w danej sytuacji. To na pewno nie jest stanowisko zaczerpnięte z rosyjskich mediów, tylko z wolnych mediów zachodnich i litewskich. Ważne jest też, aby ta sytuacja nie doprowadziła do nienawiści na tle narodowym. Tłumaczymy uczniom, że za wojnę nie odpowiadają zwykli Rosjanie. Trzeba pamiętać, że na samej Ukrainie mieszkają Rosjanie i teraz walczą o swój kraj.
Czy uczniowie uczestniczą w jakichś akcjach? Czy są jakieś inicjatywy?
Helena Marcinkiewicz: Nasze gimnazjum uczestniczyło w akcjach solidarnościowych. Byliśmy na koncercie przy Ambasadzie Rzeczypospolitej Polski. Szkolny zespół „Wilenka” występował w Domu Kultury Polskiej w Wilnie w ramach akcji „Wileńszczyzna — Ukrainie”. Wpłacamy też do Caritasu środki pieniężne. Ta akcja ma potrwać do 8 kwietnia. Poza tym uczestniczyliśmy w inicjatywie zapoczątkowanej przez Gimnazjum im. Mykolasa Biržiški. W ramach tej inicjatywy są zbierane konkretne produkty: konserwy, lekarstwa, woda do picia. Ogółem jest sześć produktów, które są najbardziej teraz potrzebne dla mieszkańców Ukrainy. 10 marca zebrane produkty odwieźliśmy do Gimnazjum im. Mykolasa Biržiški. Teraz przyjęliśmy do szkoły czterech Ukraińców, chociaż nikt nie zna z nich ani polskiego, ani litewskiego. Dwie uczennice zostały przyjęte do 7 klasy, a jedna do 11, natomiast chłopak trafił do klasy 10. Kiedy rozpoczęła się wojna, mieliśmy spotkanie z naszymi psychologami, którzy wytłumaczyli, jak w takiej traumatycznej sytuacji trzeba rozmawiać z dziećmi.
Adam Błaszkiewicz: Zainteresowanie ze strony uczniów jest różne: jedni wykazują większe zainteresowanie, inni mniejsze. Chciałbym podkreślić, że mieliśmy nie tylko lekcje dotyczące Ukrainy, ale również uczestniczyliśmy w specjalnej zbiórce darów materialnych, którą zainicjowała jedna ze szkół wileńskich. Z naszego gimnazjum na Ukrainę pojechało 26 pudeł. Powiedziałbym, że nasi uczniowie dosyć chętnie włączyli się do tej akcji.
Czytaj więcej: Gimnazjum Jana Pawła II realizuje program „Perły w Koronie”
Walery Jagliński: W pierwszych dniach wojny w Domu Kultury Polskiej powstał komitet organizacyjny akcji „Wileńszczyzna — Ukrainie”, w którym znalazł się prezes naszego komitetu rodzicielskiego Dariusz Żybort oraz członek rady szkoły Andrzej Łuksza. Więc nie sposób nam było jakoś nie wesprzeć tej inicjatywy. W pierwszym tygodniu nasi harcerze zbierali pieniądze przed szkołą, z racji tego, że rodzice z powodu pandemii nadal nie mogą wejść do środka. Skarbonka jest też wewnątrz, uczniowie mogą do niej wrzucić pieniądze. Uczestniczyliśmy również w zbiórce produktów spożywczych i medykamentów. Mieliśmy dylemat, którą akcję poprzeć, czy „Wileńszczyzna — Ukrainie”, czy Gimnazjum im. Mykolasa Biržiški. Postanowiliśmy wesprzeć obie akcje.
Jak odebrali Państwo rozpoczęcie się działań wojskowych na Ukrainie?
Helena Marcinkiewicz: Kiedy dowiedziałam się o wybuchu wojny, to ogarnął mnie duży niepokój, ponieważ nikt z nas nie mógł przewidzieć, że coś takiego jest możliwe w XXI wieku i w tak bliskim sąsiedztwie. To był ogromny szok, ale będąc kierownikiem tak dużej placówki, od razu pomyślałam, jak mamy ustosunkować się do obecnej sytuacji. Pierwsze, co zrobiłam, to wysłałam do rodziców i nauczycieli informację, że my jako gimnazjum negatywnie oceniamy kroki państwa rosyjskiego i w całości popieramy państwo ukraińskie. To była pierwsza wysłana informacja. Później zastanowiliśmy się, jak daną sytuację wytłumaczyć uczniom. Otrzymaliśmy wskazówki od centrum psychologicznego, gdzie mówi się, że o wojnie trzeba powiedzieć, ale trzeba też podkreślić, że Litwa teraz nie jest zagrożona, że tutaj jest spokojnie. Pierwsze dziewięć dni były bardzo trudne. Teraz już trochę się przyzwyczailiśmy, bo niepokój odczuwali nie tylko uczniowie, ale również nauczyciele. Musieliśmy więc uspokoić jednych i drugich.
Adam Błaszkiewicz: Mówiąc szczerze, nie spodziewałem się, że rozpocznie się wojna na taką skalę i będzie przebiegała w tak brutalny sposób. Z pewnością, z takim rozkładem sił czegoś trzeba było oczekiwać, jednak nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe w XXI w.
Walery Jagliński: Początkowo był duży szok, ale po ochłonięciu i zastanowieniu się, to było coś, czego trzeba było się spodziewać. Bo już był Krym, tworzenie republik ludowych, a wcześniej była Gruzja i Mołdawia. Potem zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, jak możemy pomóc.
Czytaj więcej: Dzień Otwartych Drzwi w Gimnazjum im. Szymona Konarskiego w Wilnie