W pierwszą niedzielę po Wielkanocy obchodzimy Święto Miłosierdzia Bożego. Jakże pojąć ten wielki przymiot Pana Boga?
Tak wiele dzisiaj w Kościele i nie tylko mówi się o miłosierdziu. O postawie miłosiernego Samarytanina, o miłości przebaczającego marnotrawnemu synowi Ojca. Wreszcie o Chrystusowym przykazaniu miłości i o tym, że każdego bez wyjątku i w każdym położeniu trzeba kochać.
Miłosierdzie jako największy przymiot Boga
Trudna to i wymagająca lekcja: być miłosiernym. Czy można nauczyć się miłosierdzia? Czyż miłosierdzie, jako wyzwanie, jako nakaz miłości zwłaszcza nieprzyjaciół, nie jest dla zwykłego „zjadacza chleba”, zbyt trudne, może nawet nieosiągalne? Czyż nie jest ideałem, którego nigdy nie osiągniemy?
Zapytajmy jeszcze inaczej: może nie czujemy się godni miłosierdzia, przebaczenia, miłości? Może nie czujemy się wystarczająco dobrzy, by na nie zasłużyć? A może lękamy się miłosierdzia, bo przytłaczają nas różne ciężary, słabości, zwątpienie? Takie i inne obawy mogą się w nas pojawiać wobec potężnego znaczenia miłosierdzia, które jest pełnią chrześcijańskiej miłości, które nakazuje inaczej, bo z Bożej perspektywy, spojrzeć na to wszystko, co tak dla nas ważne, jak np. sprawiedliwość, reguły dobrego postępowania, większe i mniejsze ludzkie kalkulacje.
Ktoś mógłby nawet pomyśleć, że miłosierdzie jest tylko dla tych najbardziej wymagających od siebie, dla tych najsilniejszych i dla tych, którzy po prostu potrafią je zgłębić, jakoś przyswoić. Innymi słowy, że do miłosierdzia zdolni są jacyś wybrany herosi, ale na pewno nie zwykli ludzie. Tymczasem miłosierdzie jest dla każdego dostępne, każdemu zadane i każdy może się jego nauczyć. Co więcej, miłosierdzie może z powodzeniem przepełniać każdą chwilę naszego życia i naprawdę nietrudno je pojąć.
Czytaj więcej: W świecie pisanek, palm i ozdób wielkanocnych
Miłosierdzie w codzienności
Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że miłosierdzie możemy i powinniśmy praktykować codziennie. Już sam prosty i szczery uśmiech może być świadectwem takiej postawy. Zacznijmy od rzeczy naprawdę drobnych, naprawdę niewielkich, a z czasem zrozumiemy, że one są w gruncie rzeczy najważniejsze.
Na pewno każdy z nas ma kogoś, komu może poświęcić swój czas, z kim może po prostu zwyczajnie i bezinteresownie porozmawiać Na pewno w zasięgu każdego z nas jest zauważenie drugiego człowieka, wyjście poza opłotki własnego egoizmu, oddanie bliźniemu cząstki swojej uwagi. Na cóż zdałyby się wszystkie wielkie czyny miłosierdzia, gdybyśmy zapomnieli o najzwyklejszych uczynkach, które możemy uczynić? Zróbmy krótki przegląd naszych przyzwyczajeń i zobaczmy, jak możemy je uczynić „miłosiernymi”.
Miłosierdzie to przecież może być także dobre słowo, a zarazem powstrzymanie się od niepotrzebnych i krzywdzących sądów wypowiadanych bez potrzeby i w złej intencji. Paradoksalnie miłosiernie zachowamy się czasem wtedy, gdy nic nie uczynimy, jeśli np. powstrzymamy się od krytyki bliźnich. Co jeszcze można zrobić? Możemy przecież zawsze postarać się o dobre uczynki, nawet te najdrobniejsze.
Pomóżmy starszej osobie przejść przez jezdnię, wejść do autobusu czy po schodach. Pomóżmy starszym czy schorowanym osobom w zakupach. Spróbujmy wolontariatu. Starajmy się po prostu otwierać na potrzeby innych. Każdy najmniejszy krok w stronę miłosierdzia ma znaczenie.
Czytaj więcej: Wykład Tomasza Snarskiego w Światowy Dzień Chorego. „Między obowiązkami a miłością. Optyka miłosierdzia”
Prostota i trudności wobec miłosierdzia
Piękno miłosierdzia tkwi także w jego prostocie. Tutaj nie potrzeba wielu zawiłych filozoficznych czy teologicznych refleksji bądź problemów (chociaż są one bardzo pożyteczne i mogą niejedno rozjaśnić). Tak naprawdę chodzi o prostą postawę otwartą na miłość Boga i bliźniego.
Z takiego nastawienia wynikną już dalsze wskazówki. Trzymaj się przykazania miłości, a nauczysz się miłosierdzia. Pojmiesz, jak je dawać, ale także, jak je przyjmować. Zresztą to, co może być w miłosierdziu najtrudniejsze, to uwierzyć, że ono jest także dla ciebie, zwłaszcza w relacji z Panem Bogiem. Ileż to razy odkładałeś spowiedź na później? Ileż to razy miałeś poczucie, że nie uda ci się poprawić? Ileż to razy myślałeś, że twoje postępowanie nie zasługuje na odpowiedź ze strony Pana Boga, która polega na bezgranicznej i bezwarunkowej miłości? Tymczasem warto zawsze, nawet w najgorszej sytuacji, wierzyć Miłosierdziu. Nasze trudności wobec przyjęcia miłosierdzia można przezwyciężyć, jeśli się zapamięta, by ufać i by nigdy się poddawać.
Czytaj więcej: Wolność religijna prawem człowieka
Prostsze, niż myślisz
Miłosierdzie jest prostsze, niż myślisz. Chociaż dla wielu współczesnych postawa miłosierna może być głupstwem, słabością czy trudną do zaakceptowania ideą, wymagającą wielkich wyrzeczeń, to jest ono największym sensem naszej chrześcijańskiej postawy. Dlatego nie bójmy się miłosierdzia, zarówno tego, które Bóg chce nam zawsze okazywać, jak i tego, które z powodzeniem w rozmaitych sytuacjach możemy nieść innym. W najdrobniejszych myślach i uczynkach nigdy nie porzucajmy miłości Boga i bliźniego. I nie dajmy sobie wmawiać, że ono jest zbyt trudne i zbyt wymagające dla nas.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 16(47) 23-29/04/2022