Sytuacja na południowym wschodzie Ukrainy, gdzie teraz toczą się najbardziej zaciekłe walki, staje się coraz bardziej dramatyczna. Światowy Program Żywnościowy alarmuje, że przedłużająca się wojna może spowodować głód, w wyniku zablokowanych przez Rosję portów w Ukrainie.
Strona ukraińska w poniedziałkowe przedpołudnie poinformowała, że wojska rosyjskie kontrolują większość Siewierodoniecka, choć nie całe miasto. Na terenie zakładów chemicznych „Azot” schroniło się blisko 500 cywilów, z których 40 to dzieci. „Nie udaje się ich wywieźć w sposób zorganizowany, ostrzały bardzo się nasilają” — poinformował szef władz obwodowych, Serhij Hajdaj.
Ministerstwo Obrony Ukrainy twierdzi, że sytuacja w Siewierodoniecku przypomina tę z Mariupola. „Trwają walki uliczne. W niektórych miejscach armia ukraińska przypuszcza kontrataki, które mogłyby być skuteczniejsze, gdyby Ukraina jak najszybciej otrzymała ciężkie uzbrojenie” — oświadczył doradca ministra, Jurij Sak.
Czytaj więcej: Litewski Caritas dla Ukrainy. Lista potrzebnych rzeczy dla Siewierodoniecka
Sztab generalny Ukrainy poinformował, że od samego początku wojny Rosjanie stracili ponad 32 tys. żołnierzy. Straty wojsk ukraińskich też są duże. Doradca Zełenskiego, Oleksiej Arestowicz, oświadczył, że od 24 lutego straty ukraińskiej armii są na poziomie 10 tys. osób. Straty wśród cywili wynoszą ok. czterech tysięcy ludzi. Biuro Wysokiego Komisarza ONZ podkreśla, że są to straty potwierdzone, w rzeczywistości ofiar może być znacznie więcej. Strona ukraińska od kilku tygodni dramatycznie apeluje do krajów Zachodu o jak najszybsze i największe dostawy broni. „Musimy zrównoważyć siły wroga pod względem ciężkiego uzbrojenia, aby zakończyć wojnę z Rosją i wyrzucić najeźdźców z Ukrainy. (…) Potrzeba nam: 1 000 haubic kalibru 155 mm, 500 czołgów, 300 wyrzutni rakietowych, 2 000 transporterów opancerzonych i 1 000 dronów” — napisał na Twitterze inny doradca prezydenta, Mychajło Podolak.
Czytaj więcej: USA dostarczy Ukrainie zaawansowane rakiety. Ukraińcy obiecali nie używać ich na terytorium Rosji
Kolejny problem polega na tym, że wojna w Ukrainie jeszcze bardziej pogłębiła kryzys żywnościowy na świecie. Z powodu blokady i okupacji ukraińskich portów zboże z Ukrainy nie może trafić do krajów trzecich. Przed wybuchem wojny żywność z Ukrainy wystarczała do wyżywienia nawet 400 mln osób. Światowy Program Żywnościowy, czyli agencja ONZ powołana do zwalczania głodu na świecie, alarmuje, że do końca roku liczba osób głodujących wzrośnie z 276 do 323 mln. W minioną sobotę prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył, że jeśli porty nie zostaną odblokowane, to wiele krajów pogrąży się w chaosie politycznym, „co może doprowadzić do obalenia rządów i polityków”.
Litewski ekonomista, Marius Dubnikovas, sądzi, że nie warto przed czasem panikować. Jego zdaniem możliwość światowego głodu jest mocna przesadzona i jest wykorzystywana przez Kreml do zniesienia sankcji wobec Rosji. Teraz na wywóz czeka ok. 20 mln ton zboża oraz ewentualne 35 mln ton tegorocznego urodzaju. „Można przypuszczać, że celem dyskusji nie jest wywóz zboża z Ukrainy, tylko jest to kolejna próba odwołania sankcji, które mocno uderzają w agresora” — powiedział w rozmowie z agencją informacyjną ELTA. Jego zdaniem 20 mln ton zboża może kosztować ok. 8 mld dolarów amerykańskich. „Czy to jest duża suma? Dla człowieka niewyobrażalna. Dla litewskiej spółki to duża suma. Natomiast w przypadku spółki światowej czy nawet rosyjskiej, to naprawdę nic. Rosyjska spółka Lukoil handlująca naftą, której nie będzie kupowała Unia Europejska, w 2019 r. miała dochód na poziomie 121 mld euro” — zaznaczył ekonomista. Dodał, że suma 8 mld dolarów nie może spowodować kryzysu o wymiarze światowym.
Dubnikovas zaznaczył, że Rosja stara się grać na emocjach. „Te dyskusje mogą prowadzić nas w złym kierunku, ponieważ społeczeństwo może zwątpić w wybrany kurs i żądać zmiany stanowiska. Liczby są sprzeczne z myślą, która jest tworzona w przestrzeni publicznej” — powiedział ekonomista.