„Reformy reformami, ale szkoła opiera się na nauczycielu. Bez dobrego nauczyciela nie będzie dobrych wyników, niezależnie od tego, czy to »szkoła tysiąclecia« czy zwykła, wiejska szkółka” — mówi Krystyna Dzierżyńska, wiceprezeska Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”.
Tymczasem o dobrych nauczycieli jest coraz trudniej. Na Litwie brakuje już nie tylko tych przeciętnych, a nawet… jakichkolwiek. Jest to problem ogólnolitewski, jednak szczególnie odczuwalny w polskich szkołach, które przyszłym pracownikom stawiają dodatkowe wymagania, dotyczące znajomości języka.
Kto znajdzie zatrudnienie od zaraz?
— Brak jest nauczycieli praktycznie wszystkich przedmiotów — informuje Ilona Leganowicz, specjalistka Wydziału Stosunków Publicznych i Międzynarodowych w rejonie wileńskim. Jak wyjaśnia, najbardziej brakuje specjalistów nauk przyrodniczych i ścisłych: fizyków, nauczycieli technologii informacyjnych, matematyków oraz logopedów, pedagogów specjalnych i socjalnych ze znajomością języka polskiego. W poszczególnych placówkach jest odczuwalny brak lituanistów, nauczycieli języka angielskiego, klas początkowych i przedszkolanek do klas z polskim językiem nauczania.
Jak sytuacja będzie wyglądać za kilka lat? Przyszłość nie napawa wcale optymizmem.
— Sytuacja może się drastycznie pogorszyć. Jeśli nie będą wykształceni specjaliści, to po odejściu na emeryturę obecnych nauczycieli, oprócz wyżej wymienionych zabraknie chemików, biologów, muzyków oraz nauczycieli sztuki w przedszkolach, choreografów, psychologów i nauczycieli innych przedmiotów. Prognozujemy, że w przyszłości wymienieni specjaliści nie będą mieli większych trudności ze znalezieniem zatrudnienia — zauważa Leganowicz.
Czytaj więcej: Rejon wileński. Uczniowie i nauczyciele mają tańszy dojazd do szkół
Z brakami personalnymi w oświacie boryka się również rejon solecznicki.
— W roku szkolnym 2022–2023 w placówkach oświatowych w naszym rejonie zabraknie 2 nauczycieli języka polskiego, 3 — angielskiego, 2 biologów, 2 chemików, 2 muzyków, 3 nauczycieli fizyki, po jednym nauczycieli historii, geografii, technologii i trzech nauczycieli klas początkowych. Brakuje również specjalistów, najbardziej psychologów (aż 8), dwóch pedagogów specjalnych, 4 pedagogów socjalnych, 3 logopedów — przekazała „Kurierowi Wileńskiemu” Halina Smykowska, st. specjalista wydziału oświaty i sportu administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego.
Na co może liczyć nauczyciel poza Wilnem?
Oczywiście znalezienie nauczyciela w stolicy jest znacznie łatwiejsze niż w mniej zaludnionych rejonach. Aby rozwiązać sytuację, rejonowe wydziały oświaty szukają różnych rozwiązań, często stwarzając bardzo dogodne warunki zatrudnienia dla poszukiwanych specjalistów. Nauczyciel na wsi może dziś liczyć na naprawdę dużą pomoc ze strony samorządu.
— Nauczycielom, pracującym w szkołach rejonu wileńskiego, już od 4 lat są kompensowane koszty dojazdu do pracy. Dla każdego specjalisty są stworzone warunki doskonalenia kwalifikacji zawodowych oraz zdobycia dodatkowej specjalizacji. 27 maja tego roku rada Samorządu Rejonu Wileńskiego przyjęła uchwałę NR. T3-143, która przewiduje m. in. zwrot kosztów wynajmu pomieszczeń mieszkalnych dla nauczycieli — informuje Leganowicz.
Innym sposobem na poszukiwanie pracowników oświaty jest podpisywanie umów ze studentami kierunków pedagogicznych. Tego rodzaju rozwiązanie od wielu lat umożliwiało młodym ludziom podejmowanie studiów na korzystnych warunkach finansowych. Od nowego roku akademickiego przewidziano nie tylko możliwość bezpłatnych studiów, ale również otrzymywania zwiększonego do 506 euro stypendium dla studentów priorytetowych specjalności, pod warunkiem, że podpiszą umowę z samorządem lub szkołą, w której zobowiążą się do pracy przez co najmniej 3 lata w okresie 5 lat, w wymiarze co najmniej 0,7 etatu.
Studia z perspektywą pewnej pracy
Jak zauważa Krystyna Dzierżyńska, tego rodzaju rozwiązanie jest opłacalne zarówno dla szkół, jak też dla młodych ludzi. — Co prawda „z niewolnika nie ma pracownika”, więc jeśli okaże się, że człowiek nie odnajdzie się w zawodzie, umowa nie rozwiąże wszystkiego, nie zmusi go do dobrej pracy. Ale jednak może być to bardzo dobry bodziec, ułatwiający planowanie przyszłości. Młody człowiek może studiować, mając perspektywę pracy w konkretnym miejscu, być może blisko miejsca, skąd pochodzi. To rozwiązanie, które warto wziąć pod uwagę — zauważa przedstawicielka Macierzy Szkolnej.
Praktyka podpisywania umów ze studentami w rejonie solecznickim sprawdza się od lat i, jak zapowiedziała Halina Smykowska, będą podpisywane również w przyszłości. Tego rodzaju rozwiązanie pozytywnie ocenia również rejon wileński. — Jeżeli przez co najmniej 3 lata studenci będą chętni do pracy w placówkach naszego rejonu, niewątpliwie podpiszemy z nimi umowy. Szczególnie z tymi, którzy zdecydują się na studia na kierunkach kształcących brakujących obecnie specjalistów — informuje Leganowicz.
Jak zauważa, rejon wileński od wielu lat prowadzi monitoring, jak wygląda przyszłość maturzystów rejonowych szkół. — Analiza danych pokazuje, iż studia na kierunkach pedagogicznych wybiera niewielu absolwentów, każdego roku kilka osób z całego rejonu — dodaje przedstawicielka samorządu.
Innym sposobem na rozwiązanie problemów kadrowych jest dokształcanie nauczycieli, którzy są zatrudnieni obecnie. — Współpracujemy z Uniwersytetami Michała Romera, Witolda Wielkiego oraz Uniwersytetem w Szawlach, którzy proponowali naszym nauczycielom możliwość zdobycia drugiej specjalizacji według programów/modułów przekształcenia zawodowego w różnych kierunkach, szczególnie tych najbardziej potrzebnych. Od 2020 r. w okresie 3 lat mogli z tego skorzystać pracujący lub rozpoczynający pracę w naszym rejonie nauczyciele. Warunkiem przyjęcia na takie nieodpłatne studia było podpisanie umowy między samorządem rejonu wileńskiego, konkretną placówką oraz nauczycielem. Z takiej możliwości skorzystało ponad 30 nauczycieli — mówi Leganowicz. Jak zauważa, posiadanie dwóch specjalności jest bardzo ważne w małych oraz oddalonych od miasta placówkach oświatowych, które mogą oferować niedużą ilość godzin. — Taki specjalista w szkole jest bardzo wartościowy — podkreśla rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Ważne, by kształcić nauczycieli po polsku
Warto zauważyć, że brak nauczycieli nie zaskoczył polskich szkół na Litwie. — Szczegółową ocenę perspektyw dotyczących zatrudniania nauczycieli w polskich szkołach przeprowadziliśmy w 2016 r. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gdyby na Litwie zabrakło możliwości kształcenia nauczycieli specjalnie dla szkół z polskim językiem nauczania, mogłoby nam wkrótce zabraknąć specjalistów i chcieliśmy się do tego przygotować — wyjaśnia Dzierżyńska.
Czytaj więcej: Polka Roku 2021 — Krystyna Dzierżyńska
Za jedną z większych trudności w znalezieniu odpowiednich pracowników uważa ona brak możliwości przygotowania się na Litwie do nauczania w języku polskim. — Niestety, w ciągu ostatnich dziesięcioleci zawód nauczyciela przestał być prestiżowy. Ma na to wpływ nie tylko wysokość zarobków, ale również nieustanna reforma, niepewność sytuacji i coraz to nowe wymagania, jakim nauczyciele muszą sprostać. Ogólnie sytuacja jest więc trudna, ale w polskich szkołach jest jeszcze jeden ważny problem. Od wielu lat nie ma na Litwie studiów, kształcących pod kątem pracy w polskich placówkach. Młodzi nauczyciele uczą się na litewskich uczelniach tylko w języku państwowym, co ma swoje minusy — zauważa Dzierżyńska. Wśród różnego rodzaju specjalistów dobra znajomość języka ojczystego ważna jest przede wszystkim w przypadku nauczycieli klas wczesnoszkolnych i wychowawców przedszkoli.
— Zwracaliśmy na to uwagę od dawna. Nauczyciel w początkówce to ogromny autorytet dla dziecka i właśnie on ma znaczący wpływ na to, czy w starszych klasach uczeń będzie mówił poprawnie. Kiedy wileńska filia Uniwersytetu w Białymstoku zasygnalizowała chęć uruchomienia studiów pedagogicznych, nie mieliśmy wątpliwości, że należy zacząć właśnie od nauczania początkowego — uważa wiceprezeska Macierzy Szkolnej.
Inicjatywę utworzenia nowego kierunku studiów — pedagogiki (oprócz obecnie dostępnych informatyki, ekonomiki i europeistyki) na UwB bardzo pozytywnie ocenia również Ilona Leganowicz.
— Jest nadzieja, że w przyszłości doczekamy się specjalistów nauczania początkowego oraz wczesnoszkolnego, którzy będą przygotowani do pracy w szkołach z polskim językiem nauczania — spodziewa się.
Czytaj więcej: Pedagogika na wileńskiej Filii UwB może ruszyć w tym roku
Zadecydują przyszli studenci
Nie ma wątpliwości, że sytuacja nauczyciela obecnie jest znacznie lepsza niż jeszcze kilka lat temu, gdy niż demograficzny i walka o ucznia wiązały się czasem z zupełnie nieadekwatnym do realiów zwiększaniem oczekiwań, tak ze strony uczniów, rodziców, jak i dyrekcji. Dziś nie tylko nie musi się on bać o pracę, ale może liczyć na konkretne korzyści przy jej zmianie. Jednak o tym, jacy będą nauczyciele i jakie szkoły w przyszłości, zadecydują w dużej mierze wybory aktualnych maturzystów, którzy nierzadko są bardzo podatni na rady rodziców. Czy przekleństwo „obyś cudze dzieci uczył” jest na tyle zakorzenione, że będą próbowali za wszelką cenę się od niego ustrzec? Może nie warto, bo jest szansa na to, że stopniowo powróci szacunek do tego zagrożonego obecnie zawodu.