A 17 sierpnia cena hurtowa energii elektrycznej na giełdzie Nord Pool dla Litwy, Łotwy i Estonii przejściowo wyniosła aż 4 000 euro za megawatogodzinę (MWh) o godz. 18:00 — czyli 4 euro za kilowatogodzinę (kWh). Średnia dzienna cena hurtowa dla Litwy również jest rekordowo wysoka — aż 824 euro za megawatogodzinę. W odpowiedzi na wzrost cen energii elektrycznej przemysłowcy postanowili spowolnić produkcję, a Maxima i Norfa zmniejszyły zużycie energii na wentylację i oświetlenie w sklepach przez godzinę, tymczasowo zamykając systemy chłodzenia. Dzisiaj przemysłowcy i wszystkie sieci handlowe ograniczają korzystanie z energii.
Ministerstwo nie wykonało pracy domowej
— Ministerstwo energetyki nie wykonało pracy domowej. Ceny za elektryczność w szybkim tempie zaczęły rosnąć od maja. Widząc tendencję wzrostową ministerstwo energetyki powinno było się zaniepokoić i zacząć działać — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Arvydas Nekrošius, inżynier energetyk, doktor nauk technicznych, członek Komisji Sejmowej ds. Energii i Zrównoważonego Rozwoju.
Czytaj więcej: Co dalej z liberalizacją rynku energii elektrycznej?
Najdrożej za prąd płacą trzy państwa bałtyckie
Takich cen energii w Europie jeszcze nie było. Niestabilne warunki geopolityczne brutalnie wpłynęły na koszty energii, bijąc rekordy. Sytuacja staje się coraz poważniejsza przed nadchodząca zimą i grozi tym, że oczekiwana recesja może się pogłębić.
— Najdrożej za energię elektryczną płacą trzy państwa bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. Estonia i Litwa płacą trochę nawet drożej jak Łotwa. Dlaczego płacimy najdrożej? Bo korzystamy z usług giełdy Nord Pool, gdzie cena jest obliczana na podstawie produkcji surowca, a energia elektryczna jest wytwarzana przez gaz. Ponieważ ceny gazu wzrosły w tym czasie, dlatego ceny energii elektrycznej również zaczęły rosnąć. Również sama metodyka obliczania cen za elektryczność także zwiększa ceny — zaznacza Arvydas Nekrošius.
Ile konsumenci musieliby zapłacić za energię elektryczną kupioną po cenie wymiany, gdy w środę osiągnęła ona 824 euro za MWh, a od początku sierpnia średnia wynosi około 500 euro? Jeden dom zużywa statystycznie około 150 kWh energii elektrycznej miesięcznie, oprócz podatku VAT i kosztów przesyłu energii elektrycznej, obliczonych na 0,5 euro za 1 kWh, rachunek wzrósłby do 75 euro.
W środę, 17 sierpnia, wieczorem cena prądu dla wszystkich krajów bałtyckich za megawatogodzinę na giełdzie Baltic Nord Pool wzrosła do 4 tys. euro za MWh. W innych krajach jego cena była znacznie niższa: w Norwegii — 304,95 euro za MWh, Finlandii — 299,58 euro, Danii — 747,93 euro, Austrii — 676,04 euro.
Tadas Povilauskas, ekonomista SEB Banku, napisał na Facebooku, że jest to maksymalna dopuszczalna cena na giełdzie Nord Pool. „Jeśli dobrze rozumiem, od 17:00 do 18:00 w krajach bałtyckich po prostu nie było wystarczającej ilości energii elektrycznej, a przepustowość połączeń jest ograniczona i wyczerpana. Ale dlaczego więc bloki Elektrėnai i RIGA TEC nie działają, których koszt powinien wynosić 450 euro za MWh?” — pytał ekonomista.
Litwa w Elektrenach ma możliwość wyprodukować energię
— Litwa w Elektrenach ma możliwość wyprodukować energię elektryczną i przekazać na giełdę, ale giełda nie bierze tej energii. A to wszystko mogłoby doprowadzić do niższych cen. Pierwsze, co ministerstwo energetyki musiałoby zrobić, to usiąść z przedstawicielami Łotwy i Estonii i decydować wspólnie, jak współpracować dalej z tą giełdą. A być może nawet zrezygnować z jej usług i na przykład przejść na giełdę, na której Polska kupuje o wiele taniej — zaznacza członek Komisji Sejmowej ds. Energii i Zrównoważonego Rozwoju.
„Perlas Energija” zawiesiła działalność
Niezależny dostawca energii elektrycznej Perlas Energija, który poinformował ok. 180 tys. klientów o rozwiązaniu umów, ogłosił 18 sierpnia, że zawiesza działalność: będzie dostarczał energię klientom do 31 sierpnia, a użytkownicy muszą wybrać nowego dostawcę do 28 sierpnia.
Spółka będzie działać do czasu, aż sprzeda swoje aktywa, wypłaci odszkodowania klientom, rozliczy się z wierzycielami i wspólnikami, a jej akcjonariusze po zamknięciu spółki nie otrzymają żadnych zysków, poinformowała w czwartek Perlas Energija.
„Podjęcie tej decyzji spowodowane zostało przez kilka czynników. Przede wszystkim w związku z podjętą tydzień temu decyzją o przeniesieniu klientów na giełdę straciliśmy zaufanie zarówno ich, jak i odpowiedzialnych urzędów, co oznacza, że w najbliższym czasie nie będzie można pozyskać nowych klientów” — szef spółki Vilius Juraitis powiedział w oświadczeniu.
Według niego, klienci aktywnie rozwiązują swoje umowy — około 20 tys. zostało już rozwiązanych.
— Ministerstwo zupełnie nie było przygotowane na ten szok. A w rezultacie dostawca energii elektrycznej Perlas Energija zawiesiła działalność, ponieważ spółka nie mogła dostarczać tańszej energii mieszkańcom — zaznacza Arvydas Nekrošius.
Czytaj więcej: Litwa zmaga się z rekordową inflacją. Wszystko będzie drożało jeszcze przez miesiące