Zgodnie z najnowszymi danymi Centrum Rejestrów w Wilnie mieszka 615 242 osób, natomiast w Rydze 605 802. To właśnie Ryga jeszcze od czasów sowieckich była największym miastem w regionie. Natomiast w trzeciej bałtyckiej stolicy, Tallinie, mieszka 437 811 osób. „Stało się tak wcześniej, niż planowaliśmy. Dziękuję wam, że wybieracie Wilno. Rozwijamy je, aby wszystkim było bardziej wygodniej, przytulniej, aby było więcej możliwości, dobrej atmosfery i więcej perspektyw” — napisał Remigijus Šimašius.
Z danych statystycznych wynika, że w stolicy Litwy mieszka więcej kobiet niż mężczyzn. Kobiet jest 329 321, a mężczyzn tylko 285 921. Najstarszy mieszkaniec Wilna liczy 113 lat. Jest to mężczyzna mieszkający w Poszyłajciach. Jeszcze 76 mieszkańców stolicy ma ponad 100 lat. W tej grupie również dominują kobiety. Stulatek jest 55, a stulatków tylko 21. Najbardziej zaludnioną dzielnicą Wilna są Werki, gdzie mieszka ponad 53 tys. osób. Na dalszych miejscach są Żyrmuny, Poszyłajcie i Antokol. Pierwszą „piątkę” zamyka Nowa Wilejka z ponad 41 tys. mieszkańcami.
Czytaj więcej: Mieszkańcy zapraszani są do zgłaszania pomysłów dla Wilna i rozdysponowania ponad 300 tys. euro
Kowno i Wilno
Straszy ekonomista banku Luminor, Žygimantas Mauricas, nie jest zdziwiony danymi statystycznymi. — Wilno rośnie od pewnego czasu. Pod względem rosnącej liczby mieszkańców ostatnio Wilno było na pierwszym miejscu w Unii Europejskiej. Podstawową przyczyną tego zjawiska jest migracja wewnętrzna. Ludzie przenoszą się z innych miast i regionów Litwy do Wilna. Zwłaszcza to dotyczy studentów. Ta tendencja uwidoczniła się w ostatnich latach. Inne miasta Litwy, tak naprawdę, tracą status miast uniwersyteckich. Na przykład w Szawlach liczba studentów, w ciągu ostatnich 10 lat, zmniejszyła się dwukrotnie czy nawet już trzykrotnie. W Kłajpedzie liczba ta również spada, więc pozostają tylko dwa miasta Wilno i Kowno — podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” specjalista.
Między Wilnem a Kownem jest jedna zasadnicza różnica
— W Kownie mamy do czynienia z trochę inną specyfiką niż w Wilnie. Wielu mieszkańców Kowna mieszka na stale w rejonie kowieńskim. W Wilnie między miastem a rejonem nie ma tak dużej migracji. To ma związek z wielkością samego samorządu. Terytorium samorządu miasta Wilna jest jednym z największych w UE. W Wilnie mamy nawet dwa parki narodowe, w Kolonii Wileńskiej i w Werkach. Tylko Rzym i Wilno mają na swym terenie dwa parki narodowe. Dlatego w Wilnie nie tak jest odczuwalna migracja z centrum na przedmieścia — tłumaczy naszemu dziennikowi ekonomista.
Czytaj więcej: Architektura w służbie piękna? Nie u nas
Inwestycje Rosjan i Białorusinów
Sytuacja geopolityczna w regionie ma bezpośredni wpływ na wzrost mieszkańców stolicy kraju.
— Poza tym ostatnio w Wilnie odczuwalna jest również migracja zagraniczna. Przed kilkoma laty praktycznie mieliśmy do czynienia w Wilnie tylko z migracją wewnętrzną. Dodatni wzrost migracji zagranicznej jest powiązany z przyjazdem do Wilna dużej liczby Białorusinów, Ukraińców i Rosjan. Możemy też zaobserwować, że Wilno przyciąga osoby z innych krajów, zwłaszcza z krajów unijnych. Ma to związek z tym, że coraz częściej w stolicy Litwy otwierają się przedstawicielstwa spółek zagranicznych i międzynarodowych — podkreśla Mauricus.
W ciągu ostatnich kilku lat obywatele Rosji kupili na Litwie 12 tys. nieruchomości, z których połowę stanowią mieszkania. 2 700 obiektów tego typu znajduje się w Wilnie. Obywatele Białorusi również inwestują w nieruchomości na Litwie. Przykładowo, w ciągu ostatniego pół roku nabyli 240 obiektów na terenie całego kraju. W roku poprzednim — 500.
Problem z przedszkolami
Pod względem liczby urodzin Wilno dodatnio wyróżnia się na tle europejskich stolic.
— W Wilnie mamy dodatni przyrost naturalny. Tutaj więcej osób rodzi się, niż umiera. Po prostu, przyjeżdża sporo młodych ludzi, którzy zakładają rodziny. Liczba urodzin w Wilnie jest większa niż średnia litewska. Generalnie w dużych miastach europejskich wskaźnik urodzin jest mniejszy niż średnia krajowa. W przypadku Paryża lub Londynu to jest zrozumiałe. Tam ludzie jadą pracować, zarobić lub przeżyć przygodę, natomiast rodziny zakładają w mniejszych miejscowościach, ponieważ tam jest lżej wychowywać dzieci. Wilno pod tym względem jest swoistym fenomenem, ponieważ tutaj nie tylko robi się karierę, ale również wychowuje się dzieci — dodaje nasz rozmówca.
Jego zdaniem nierozwiązane problemy z przedszkolami w stolicy mają negatywny wpływ na cały kraj.
— Bardzo krytykuję samorząd stołeczny za niedostateczną liczbę miejsc w przedszkolach, ponieważ demografia Litwy ma bezpośredni związek z demografią Wilna. Brak miejsc w wileńskich przedszkolach wyrządza dużą krzywdę całej demografii Litwy. Bardzo często rodzice nie decydują się na kolejne dziecko, ponieważ jest generalnie zła sytuacja z szkołami i przedszkolami — zaznacza ekonomista.
Zdaniem naszego rozmówcy nic nie wskazuje na to, że obecne trendy w najbliższych latach się zmienią.
— Z pewnością państwo nie jest w stanie uczynić jakichś cudów. Oczywiście, państwo musiałoby bardziej reklamować pozostałe miasta. Przyciągać inwestycje. Jednak podstawowy problem to ludzie. Brakuje ich. Ludzie pojawią się tylko wówczas, kiedy powstaną silne ośrodki akademickie. Niestety, poziom uniwersytetów przykładowo w Kłajpedzie lub Szawlach w ciągu ostatnich 10-20 lat mocno obniżył się i odwrócić tendencje jest bardzo ciężko — podsumowuje Žygimantas Mauricas.