— Obecnie jest wiele zamówień na duże obiekty, ale otrzymują je duże firmy budowlane, a nie małe czy średnie. Więc sytuacja małych firm budowlanych jest ciężka. Pozwoleń na budowę mniejszych obiektów w tym roku wydano o ponad 20 proc. mniej niż zwykle, więc mniejsze firmy budowlane zamówień praktycznie nie mają — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” przewodniczący Stowarzyszenia Budowniczych Dalius Gedvilas.
Analizy ekspertów z branży nieruchomości potwierdzają, że spadek sprzedaży mieszkań jest faktem. Istnieje prawny wymóg, by przed rozpoczęciem budowy eksperci budowlani zatwierdzili dokumentację projektu. Twierdzą oni jednogłośnie, że w tym roku małych projektów budowlanych jest o wiele mniej niż dużych.
Pracy będzie mniej
— Prognozuje się, że w tym roku na Litwie będzie 8–10 dużych placów budowlanych, które przyciągną mniejsze firmy budowlane. Mamy nadzieję, że duże firmy zatrudniając te mniejsze zapobiegną ich bankructwom, że recesja tak bardzo mocno nas nie dotknie. Oczywiście, że w tym roku pracy będzie mniej. Niektórzy pracownicy z mniejszych firm budowlanych, które nie mają dla nich żadnej oferty, prawdopodobnie wyjadą do pracy za granicę — zaznacza Dalius Gedvilas.
Czytaj więcej: Branża budowlana na krawędzi bankructwa
Powody zastoju
Głównymi przyczynami zastoju na rynku nowych mieszkań są inflacja, drogie kredyty mieszkaniowe i polityka ostrożnościowa regulatorów rynku.
— Większość domów czy mieszkań jest kupowana na kredyt. Ostatnio banki zaczęły ostrożniej udzielać pożyczek. Spowodowało to, że mniej osób może teraz wziąć kredyt na zakup mieszkania. A i sami klienci odpowiedzialniej do tego podchodzą, zwłaszcza gdy wzrosły stopy procentowe. Na rynek nieruchomości mocno też wpłynęła inflacja, no i oczywiście — wojna w Ukrainie — zaznacza Przewodniczący Stowarzyszenia Budowniczych.
Sukces dużych firm nie jest gwarantowany
Jak mówi Gedvilas, według danych stowarzyszenia, duże firmy budowlane mają się wcale dobrze; mają w pełni zagospodarowany swój czas pracy. Niektórzy twierdzą nawet, że nie mogą już przyjmować zamówień, ponieważ ich limit się wyczerpał. Jednak sami litewscy giganci budowlani narzekają, że ich sytuacja nie jest wcale dobra.
Przedstawiciele wielkich firm budowlanych zapewniają, że nawet duża liczba zamówień nie gwarantuje sukcesu; twierdzą, że nawet mając zamówienia, nie można być pewnym, że dojdzie do ich realizacji, ponieważ w ostatniej chwili inwestor może wycofać się z projektu.
Czytaj więcej: Wielu nie wierzyło, że to się może udać
Emigracja sposobem na recesję?
Walery, od 15 lat właściciel małej firmy budowlanej w rejonie wileńskim, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że nie tylko jego pracownicy — ale najprawdopodobniej także on sam — w tym roku pojadą do pracy za granicę.
— Zamówień prawie nie mamy. Ludzie albo nie mają pieniędzy, albo boją się tej niepewności. Dzisiaj zamówień mamy może na dwa miesiące. Już od początku zimy interesuję się pracą w Szwecji. Skoro nas tutaj nie potrzebują, to, jeżeli wszystko dobrze pójdzie, zabiorę swoich najlepszych pracowników i pojedziemy za granicę. Pracuje tam mój kolega, zaczynał jako najemny budowlaniec, dzisiaj jest właścicielem firmy budowlanej. Pracuje w niej około 40 ludzi z Litwy. Może i dla nas też coś się znajdzie do roboty… — opowiada o planach Walery.