Więcej

    Nasz region ma wspólne interesy i wspólne zagrożenia. Po prostu musimy być razem

    Polskie środowisko na Litwie jest zróżnicowane, jest tu wiele polskich społeczności i prawie ze wszystkimi moja współpraca jako ambasadora układała się bardzo dobrze. Od początku mojego pobytu na Litwie czułam się otoczona życzliwością – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska, która kończy właśnie misję dyplomatyczną w naszym kraju, rozpoczętą w sierpniu 2017 r.

    Czytaj również...

    Rozpoczynając swoją misję dyplomatyczną na Litwie, podkreślała Pani, że jej priorytetem będą bezpieczeństwo i obrona, w sensie ścisłym, czyli w ramach współdziałania Polski i Litwy w NATO, ale też w kwestii bezpieczeństwa energetycznego czy wojny informacyjnej. Wydaje się, że dziś te zagadnienie są jeszcze bardziej istotne niż w 2017 r.

    Te pięć i pół roku pokazało, że priorytety zostały słusznie określone. W tym czasie sytuacja się zaostrzyła, stała się o wiele bardziej niestabilna i widać wyraźnie, że nasza uwaga skierowana na kwestie bezpieczeństwa była słuszna. W ciągu tych lat, ze względu na sytuację międzynarodową, zrobiliśmy ogromny postęp we współpracy wojskowej z Litwą, właściwie z całym naszym regionem, między państwami bałtyckimi czy w formacie Bukareszteńskiej Dziewiątki (B9). Mieliśmy rację, zwracając uwagę na sytuację przesmyku suwalskiego, rozwijaliśmy współpracę wojskową z Litwą, a także w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. Polska od dawna wiedziała, że bezpieczeństwo w dziedzinie energetycznej jest szczególnie istotna. Podkreślał to jeszcze śp. prezydent Lech Kaczyński, wskazując na konieczność współpracy z państwami Kaukazu, Ukrainą, z krajami bałtyckimi. Dziś mamy do czynienia z kolejną odsłoną tej myśli. Wiedzieliśmy, że musimy być silni w regionie, czego wiele krajów Europy nie rozumiało. Dziś, w tak krytycznym momencie, mamy bardzo dobrą sytuację – zarówno Polska, jak i Litwa są niezależne od rosyjskiej energii.

    Wizyta ambasador Urszuli Doroszewskiej w redakcji „Kuriera Wileńskiego”, 2018 r. Na zdjęciu z redaktorem naczelnym Robertem Mickiewiczem i wydawcą Zygmuntem Klonowskim
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Podczas pierwszego spotkania z mediami mówiła Pani też o znaczeniu wspierania mniejszości polskiej i monitorowaniu jej praw, o przestrzeganiu polsko-litewskiego traktatu z 1994 r. Jak ocenia Pani kierunek zmian w tym obszarze? Co udało się osiągnąć, a o jakie prawa polskiej mniejszości trzeba obecnie szczególnie zabiegać?

    Myślę, że w tym obszarze jest jeszcze wiele do zrobienia, choć oczywiście dużo zostało już zrobione. Wciąż czekamy na uchwalenie ustawy o mniejszościach narodowych. W czasie pełnienia mojej misji wielokrotnie pojawiał się ten temat, ta ustawa była przygotowywana, ale nadal nie doszło do finalizacji prac. Oczywiście, sprawą szczególnie ważną jest kwestia szkolnictwa w języku polskim. Obecnie dużo się o tym mówi, odbywają się publiczne dyskusje, również w środowisku litewskim, co oceniam bardzo dobrze. My staramy się, by te sprawy były stale obecne na poziomie rozmów międzypaństwowych, na poziomie ministerstw oświaty. Poczyniono już wiele kroków, jak choćby w sprawie podręczników, kształcenia. Myślę, że będzie to kontynuowane. Bardzo ważne są tu stałe, osobiste kontakty pomiędzy przedstawicielami resorów oświaty z Polski i z Litwy. Jednocześnie zabiegamy o to, by polskie szkoły na Litwie mogły czuć się stabilnie, by decyzje dotyczące ich były podejmowane w porozumieniu z lokalną społecznością, dyrektorami szkół, by uwzględniane były potrzeby kształcenia w języku polskim, a także by nauka języka litewskiego była dostosowana do możliwości dzieci, bo nadal są z tym kłopoty.

    Kolejną sprawą jest kwestia oryginalnej pisowni nazwisk, która tylko częściowo została rozwiązana. W Polsce mniejszość litewska nie ma takich problemów, może zapisywać swoje nazwiska zgodnie z litewskim oryginałem, z użyciem wszystkich liter obecnych w litewskim alfabecie. Niezależnie od tego, jak wiele osób korzysta z tej możliwości, jej zagwarantowanie jest bardzo ważne.

    Czytaj więcej: Komunikat Urszuli Doroszewskiej — życzenia dla Rodaków z okazji Święta Niepodległości

    W Pani kontaktach z Polakami na Litwie nie brakowało też trudnych momentów, zwłaszcza po maju 2018 r., gdy prezesem Związku Polaków na Litwie został ponownie Michał Mackiewicz. Jak dziś patrzy Pani na te wydarzenia?

    Tak, ta przykra sprawa nie jest zamknięta, nadal toczy się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Przyjeżdżając na Litwę, wiedziałam, że jest to sprawa poważna, która może zakończyć się źle, dlatego sugerowałam panu Mackiewiczowi, by wycofał się z życia publicznego, tak by zarzuty kierowane wobec niego i wstyd nie spadły na całe środowisko ZPL. Niestety, wybrał inną drogę. Sam zawiadomił litewskie media o toczącym się przeciwko niemu postępowaniu w prokuraturze w Polsce. Teraz, z perspektywy czasu, wydaje się, że zwłaszcza w całym tym medialnym wymiarze sprawy było więcej elementów komicznych niż tragicznych.

    Moje kontakty z Polakami na Litwie zawsze jednak były bardzo rozległe i dobre. Warto zauważyć, że ambasador ma specyficzne zadania. Oczywiście, wspieramy miejscowych Polaków, staramy się wspierać szkolnictwo, kulturę, lecz także staramy się, by polska mniejszość na Litwie wspierała polską politykę zagraniczną, i w tym obszarze czułam ogromne wsparcie ze strony polskiej społeczności. Polskie środowisko na Litwie jest zróżnicowane, jest tu wiele polskich społeczności i prawie ze wszystkimi moja współpraca układała się bardzo dobrze. Od początku mojego pobytu na Litwie czułam się otoczona życzliwością, a to, że w pewnych sprawach mogą być różne spojrzenia, jest całkowicie naturalne.

    Jakie według Pani są najważniejsze wyzwania, przed którymi stoją Polacy na Litwie?

    Myślę, że najpilniejsze krótkoterminowe wyzwanie to walka z wrogą rosyjską propagandą. Jest ona obecna, stykamy się z nią, ale na szczęście mamy polskie media, także telewizję, możemy być na to wrażliwi i odpowiadać na zagrożenia. Najważniejsze długoterminowe wyzwanie to oczywiście zachowanie polskiego języka i polskiego szkolnictwa. Są okoliczności, które temu sprzyjają, są też takie, które to utrudniają, ale społeczność polska jest duża i silna i nie mam wątpliwości, że sobie poradzi z tym zagadnieniem.

    Czytaj więcej: Ambasada RP i Instytut Polski w Wilnie rozpoczęli odwiedzanie cmentarzy i miejsc pamięci

    Pani misja dyplomatyczna przypadła na wyjątkowo niespokojny czas dla naszego regionu. Po sierpniu 2020 r., w związku z wydarzeniami na Białorusi, Wilno niespodziewanie stało się bardzo ważnym miastem na mapie międzynarodowej polityki. Jak zmieniła się działalność Ambasady RP na Litwie po sfałszowanych przez reżim Aleksandra Łukaszenkę wyborach? Jakie nowe wyzwania się pojawiły?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wilno zawsze, również ze względów historycznych, było ważnym miastem. Jako stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego w sensie historyczno-kulturalnym było również stolicą dla Białorusinów. Od dawna działały tu białoruskie środowiska emigracyjne, oczywiście po 2020 r. ten napływ emigrantów z Białorusi się nasilił. Staramy się wspierać te białoruskie środowiska, uczymy je również języka polskiego, specjalne kursy uruchomił Instytut Polski w Wilnie. Organizuje też pokazy polskich filmów z białoruskimi napisami. Staramy się, by Białorusini mieli świadomość, że Polska jest nimi zainteresowana, że pomaga im, że jesteśmy częścią tego samego regionu i wywodzimy się z tej samej tradycji wielonarodowej Rzeczypospolitej. Wystąpienia mieszkańców Białorusi, które obserwowaliśmy latem 2020 r., najlepiej ukazały, że ten duch wolności jest obecny w białoruskim społeczeństwie.

    Jak relacje polsko-litewskie zmieniła rosyjska agresja na Ukrainę? Wróćmy do początku naszej rozmowy – jak dziś ocenia Pani bezpieczeństwo Polski i Litwy?

    Widzimy teraz, jak ważne i mądre z naszej strony i ze strony litewskiej było to, że przez te ostatnie lata dokonaliśmy ogromnego zbliżenia. Wojna pokazała, że nasz region ma wspólne interesy, że ma wspólne zagrożenia i że po prostu musimy być razem. Mamy tych samych sojuszników, jesteśmy w NATO, jakże ważnym naszym sojusznikiem są Stany Zjednoczone. Obecnie możemy już korzystać z tego, co przygotowywaliśmy przez ostatnie kilka lat. Oczywiście, jedyną właściwą odpowiedzią na zagrożenie ze strony Rosji jest dalsza współpraca z naszymi partnerami z NATO. Współpracujemy z Stanami Zjednoczonymi, staramy się, aby na terytorium naszych państw były obecne oddziały amerykańskich sił zbrojnych. Jestem też dumna z tego, że na Litwie, w Szawlach, stacjonują obecnie polscy lotnicy. Misja Baltic Air Policing, w ramach której także Polacy strzegą nieba nad Litwą, trwa już ponad 18 lat, czyli odkąd kraje bałtyckie przystąpiły do NATO. To wszystko świadczy o naszej bardzo bliskiej współpracy, ogromnym wzajemnym zaufaniu i jest słusznym kierunkiem działań na przyszłość.

    Podsumowując – co uważa Pani za największe osiągnięcie w ciągu Pani pracy na Litwie? Czego nie udało się zrealizować?

    Myślę, że bardzo ważną rzeczą było zbliżenie w podejściu do naszej historii. Te sprawy stają się coraz bardziej istotne, mówią o naszej tożsamości, a jak widać, teraz Rosja rozgrywa kwestie tożsamościowe w swojej propagandzie. Nasze przypomnienie, zrozumienie dla historii Rzeczpospolitej Obojga Narodów, przypomnienie współpracy polsko litewskiej, unii polsko-litewskiej, tego, że razem przygotowywaliśmy Konstytucję 3 maja, że razem w braliśmy udział w powstaniu styczniowym – to nie są wyłącznie kwestie historyczne. Pamięć o nich również teraz buduje wzajemne zaufanie. Muszę przyznać, że strona litewska ogromnie dużo wniosła do tego odrodzenia pamięci, angażując się we wspólne konferencje, wystąpienia, wystawy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    To odrodzenie się wspólnego ducha było szczególnie widać w ostatnim czasie, w ramach obchodów 160. rocznicy wybuchu powstania styczniowego. Najpierw w Wilnie, gdzie wziął w nich udział prezydent Litwy, a następnego dnia także w Warszawie, w obecności prezydentów obu naszych krajów, z odczytaniem listu prezydenta Ukrainy. Potrafimy dziś mówić również o trudnych tematach.

    Wielkim przeżyciem był dla mnie niedawny ponowny pochówek w Jewiu polskich i litewskich żołnierzy, którzy zginęli, walcząc ze sobą w 1920 r. To była symboliczna uroczystość. Myślę, że to budowanie jedności regionu w oparciu o wspólną historię to najważniejsze, co się działo w czasie tej mojej kadencji. Bardzo cieszę się, że miałam w tym swój udział.
    To jednocześnie jest sprawa, która wymaga kontynuacji. Ten proces nie jest zakończony, budowanie pamięci historycznej na zrozumieniu między Polakami i Litwinami wymaga jeszcze wielu wysiłków.

    Czytaj więcej: Ambasador Doroszewska w rocznicę Konstytucji 3 maja: „Różniliśmy się od tych sąsiadów, dla których prawem była wola władcy”


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 8(23) 25/02-03/03/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...