Ilona Lewandowska: Polska od wielu miesięcy podejmuje temat reparacji wojennych od Niemiec. Dlaczego dopiero teraz toczy się dyskusja na ten temat?
Krzysztof Sychowicz: Bo dopiero teraz możemy o tym dyskutować. Oczywiście o reparacjach rozmawiano też wcześniej, przede wszystkim kwestie reparacji wojennych poruszyły konferencje w Jałcie i Poczdamie. Ten temat był też podnoszony po II wojnie światowej, jednak w przypadku Polski nie było możliwości ubiegania się o należne zadośćuczynienie, bo powojenne komunistyczne władze nie mogły prowadzić suwerennej polityki zagranicznej. W pewnym momencie, w czasach stalinowskich ten temat został zamknięty pod naciskiem Związku Sowieckiego, zaś w następnych dziesięcioleciach komunistyczne władze nie podnosiły go względu na poprawność polityczną.
W tym roku, 23 sierpnia (data, która bardzo wiele mówi — kolejna rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow) minie 70 lat, odkąd rząd PRL zadeklarował chęć rezygnacji z odszkodowań wojennych od NRD. Dlaczego podawana jest ona obecnie w wątpliwość?
Zacznijmy od umowy, którą PRL i NRD zawarły dzień wcześniej, tj. protokołu w sprawie zaprzestania pobierania reparacji niemieckich i innych środków złagodzenia zobowiązań finansowo-gospodarczych NRD związanych z następstwami wojny. Oczywiście dokument ten powstał pod naciskiem Związku Sowieckiego, który dążył do resetu w relacjach z NRD i zdjęcia z tego państwa wszelkich kwestii związanych z odszkodowaniami za II wojnę światową. Oczywiście władze PRL nie miały tu okazji do suwerennego podjęcia decyzji. Mające miejsce dzień później ogłoszenie rezygnacji z praw do reparacji było więc faktycznie deklaracją nie polskich, ale sowieckich dążeń. To jednak nie wszystko. Mówiąc o ówczesnych komunistycznych władzach, nie możemy zapominać, że utrzymywały się one w tym czasie nadal niemal wyłącznie dzięki stosowanemu na szeroką skalę terrorowi, który utrzymywany był na terenie całego kraju.
Reparacje wojenne to dosyć młode zjawisko w historii. Jaka jest ich podstawa prawna i jak realizowano to zobowiązanie w przeszłości?
Rzeczywiście, ten termin wszedł w życie dopiero w XX w. Kwestię reparacji wojennych po raz pierwszy uregulowała IV konwencja haska z 1907 r. Zakładała ona przyznawanie odszkodowań za straty poniesione w trakcie działań wojennych. W praktyce największe znaczenie miały one po I wojnie światowej po zawarciu Traktatu Wersalskiego, w którym rządy alianckie nakładały na stronę niemiecką obowiązek zapłaty odszkodowania z tytułu zniszczeń spowodowanych względem ludności cywilnej wskutek działań lotniczych, morskich oraz lądowych. Te zobowiązania były ściągane bardzo skutecznie — Niemcy wypłaciły ostatnią ratę reparacji za I wojnę światową dopiero w 2010 r.
W przypadku kolejnej wojny nie było to już jednak takie oczywiste. Jakie kraje otrzymały od Niemiec reparacje za II wojnę światową?
Trzeba przyznać, że Niemcom udało się w dużej mierze uniknąć tematu reparacji. Państwem, które otrzymało od Niemiec pewne zadośćuczynienie za straty wojenne, choć nie nazwano tego reparacjami, jest Grecja. W 1960 r. NRF przekazało Grecji 115 milionów marek jako rekompensatę, jednak greckie rządy podkreśliły, że jest to jedynie zaliczka, a nie pełne odszkodowanie i nigdy z tego nie zrezygnowały. W lutym 2015 r. grecki premier Aléxis Tsípras zażądał od Niemiec całkowitej reparacji wobec Grecji, które zostały wycenione na 279 miliardów euro. NRF wypłaciły także odszkodowania na rzecz Izraela i Światowego Kongresu Żydów za skonfiskowane dobra żydowskie na podstawie ustaw norymberskich, pracę przymusową i prześladowania, nie wypłacono jednak odszkodowań za zamordowanych Żydów podczas Holokaustu.
1 września 2022 r. polski rząd przedstawił „Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939–1945”, przygotowany przez Parlamentarny Zespół ds. Oszacowania Wysokości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Według raportu polskie straty oszacowane zostały na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł, co w przeliczeniu daje 1 bilion 532 miliardy 170 milionów dolarów. Co było podstawą raportu? W jaki sposób przebiegały nad nim prace?
Wbrew pozorom oszacowanie polskich strat wobec Niemiec nie było zadaniem bardzo trudnym, przede wszystkim dlatego, że były one badane bezpośrednio po wojnie. Wyniki tych badań zostały zebrane w dokumencie pt. „Sprawozdanie w przedmiocie strat i szkód wojennych Polski w latach 1939–194”, wydanym w 1947 r. przez Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej. Straty i szkody materialne w mieniu państwowym i prywatnym oszacowano na ponad 258 mld przedwojennych zł., czyli przeliczeniu na walutę dolarową wynosiły one ok. 48,8 mld dolarów amerykańskich, przy zastosowaniu kursu z sierpnia 1939 r. Straty w majątku trwałym szacowano na 62 mld zł. Autorzy raportu nie musieli więc dopiero odkrywać tego etapu historii, mogli skorzystać z bogatych zbiorów dokumentujących polskie straty w różnych obszarach, które przygotowały poprzednie pokolenia.
Czytaj więcej: Odpowiedź Niemiec na polską notę ws. reparacji: „Sprawa pozostaje zamknięta”
W przypadku Polski III Rzesza była tylko jednym z agresorów. Czy da się oszacować straty, jakie Polska poniosła w wyniku sowieckiej agresji?
Na pewno można to zrobić, jednak przygotowanie pełnego raportu na ten temat byłoby niezwykle trudne przede wszystkim dlatego, że nigdy Polacy nie mieli pełnego dostępu do informacji na temat strat wojennych wynikających z działalności Armii Czerwonej. Oczywiście straty wojenne na terenach II RP były opisywane, gdyż Związek Sowiecki przedstawiał je jako własne. Sporządzenie takiego raportu byłoby więc możliwe, ale na pewno wymagałoby ogromu pracy.