Więcej

    Taniec jest dobry na wszystko

    Na smuteczki i na żale, dla zdrowia i urody i dla poprawienia nastroju — podczas tańca wytwarzają się hormony szczęścia, które redukują stres, a to wpływa na ogólne samopoczucie człowieka. Czujemy się usatysfakcjonowani, rozluźnieni. Taniec pomaga wyrażać emocje, które trudno nam ubrać w słowa, a to sprawia, że nauka tańca staje się często terapią dla ducha.

    Czytaj również...

    Taniec to sprawdzona forma terapii dla ciała i duszy i ma swoją nazwę — choreoterapia.

    I ta „terapia” daje szybkie efekty. Pracując z ciałem, dotykamy tego, co nam siedzi w głowie —emocji, uczuć.

    Taniec kształtuje piękną sylwetkę, wspiera zdrowie. Podobnie jak odchudzanie udział w zajęciach tanecznych powoduje obniżenie ciśnienia krwi, usprawnia krążenie, reguluje cholesterol, a także zmniejsza ryzyko wystąpienia cukrzycy. Wspaniale działa na system kostny i stawowy. Nasze kości, kręgosłup, stawy uwielbiają ruch.

    Przez lata taniec stawał się elementem kultury. Wykonywany zazwyczaj w sytuacjach związanych z obrzędami jak zawarcie małżeństwa, wejście w dorosłość (temu wydarzeniu towarzyszy polonez), podczas ważnych dla społeczności wydarzeń, a także do nawiązywania relacji.

    Tańczono na prywatkach, dancingach, dyskotekach, klubach. Dawniej ludzie tańczyli więcej. Świat się zmienił i życie w kulturze również. Dziś kontakt z tańcem, to prawie wyłącznie oglądanie w telewizji „Tańca z gwiazdami” czy „You Can Dance”.

    Ale nie wszędzie jest tak źle! Tu, na Litwie, w środowisku naszych rodaków taniec ma się świetnie.

    Jest dziesiątki zespołów ludowych i taniec stał się już tradycją przechodzącą z pokolenia na pokolenie. Na Wileńszczyźnie tańczą wszyscy: wnukowie, rodzice, dziadkowie.

    Są też osoby, które swoją pasją do tańca, kreatywną energią zachęcają innych do pójścia w tany.

    Do nich należy Beata Burzyńska, kierownik i choreograf dziecięco-młodzieżowej grupy tanecznej Polskiego Artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca „Wilia”.

    Czytaj więcej: Zatańczyli i powalczyli o „Puchar Wileńszczyzny”

    Brenda Mazur: Pani Beato, czy zgadza się Pani z postawioną tezą, że taniec na Wileńszczyźnie ma się wyjątkowo dobrze?

    Beata Burzyńska: Tak, to prawda, że nasza społeczność jest roztańczona. Prawie w każdej szkole w Wilnie i w rejonach są zespoły i od tego nie da się już uciec. I rzadko które dziecko, szczególnie w początkowych klasach nie bierze udziału w zajęciach tanecznych; ktoś kończy na tym etapie swoją przygodę, ale są i tacy, którzy zarażają się tańcem, znajdują swoje miejsce w zespołach ludowych lub rozwijają swój talent w innych formach takich jak: balet, taniec nowoczesny, breakdance i inne. Jak ktoś złapał bakcyla w dzieciństwie, to już w tym zostaje. Nie można nie wspomnieć, że nawet jeśli ktoś jakimś cudem się uchował i nie tańczył, to na balu maturalnym ma możliwość się wykazać. I staje się to już naszą piękną tradycją, której nie mają litewskie szkoły.

    Czytaj więcej: Breakdance zaraża energią

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    A kto poprowadził Panią do tańca? Jaka była Pani droga?

    U mnie też wszystko zaczęło się w szkole. Wówczas była to 29 Szkoła Średnia (dziś Gimnazjum im. Szymona Konarskiego), gdzie działał zespół „Świtezianka”, który jako choreografka prowadziła niezastąpiona Krystyna Bogdanowicz. Ona była też tancerką w jednej z tych pierwszych generacji „Wilii”. Nieprzypadkowo mówi się, że „Wilia” jest kolebką tanecznej rodziny i większość kierowników zespołów teraz działających, to są byli tancerze tego zespołu. I moja przygoda z tańcem kontynuowana była w „Wilii”.

    Postanowiłam też, że chcę się rozwijać, zdobywać wiedzę, również tę teoretyczną z zakresu tańca. Nie tylko ja, bo i obecna kierownik zespołu „Sto uśmiechów”, Marzena Grydź i jej siostra Danuta i Marzena Suchocka, choreograf grupy reprezentacyjnej „Wilii” i in., zaczęłyśmy poszerzać wiedzę w Studium Folklorystycznym dla Instruktorów Zespołów Polonijnych w Lublinie.

    U mnie tak się złożyło, że i świadectwo maturalne i tytuł instruktora tańca otrzymałam w tym samym roku. I to co kiedyś wydawało się być moim hobby, zostało ze mną na dłużej. Nawet potem, studiując w Polsce Animacje Kultury na Wydziale Polonistyki UW, pracę magisterską pisałam z antropologii i socjologii tańca o „Fenomenie tanga w dwudziestoleciu międzywojennym w Warszawie”.

    Podczas studiów miałam także z tańcem kontakt praktyczny, bo przez osiem lat tańczyłam w Zespole Pieśni i Tańca UW „Warszawianka”. I tam też, oprócz tych ludowych tańców, miałam przyjemność brać udział w Turniejach Tańców Polskich. To było fascynujące doświadczenie, dzięki któremu zobaczyłam, jak można nasze ludowe, narodowe tańce tańczyć w pięknych balowych sukniach…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Reasumując mogę powiedzieć, że taniec cały czas mi towarzyszył i jestem z nim do dziś, bo po studiach wróciłam jako tancerka do „Wilii”, a po jubileuszu 55-lecia zespołu zaproponowano mi prowadzenie młodszej grupy, aby zespół „miał narybek”. „Wilia” bowiem nie jest zespołem przywiązanym do jednej placówki oświatowej, więc trzeba jakoś młodych tancerzy „wyłapywać”. I dziś cieszy mnie, że chętnie do nas dołączają.

    Czytaj więcej: Noworoczny koncert „Wilii” w DKP [GALERIA]

    Co Pani myśli o innych formach tańca tych nowoczesnych czy klasycznych. Czy nasze dzieci chętnie je tańczą?

    Młodzież tańczy rożne rodzaje tańca. Wśród naszych tancerzy „Wilii” są i tacy, którzy chodzą na balet. Sporo dziewczyn lubi tańczyć new style, hip-hop, breakdance, disco dance, zumbę, rumbę itp. I bardzo dobrze, bo każdy taniec, każdy ruch jest dobry.

    Tańcem można wyrazić wiele. To może też być forma scenicznej zabawy albo wręcz scenicznego teatru. I tu przykładem jest „Sto Uśmiechów”, zespół, który tańczy również tańce do współczesnej muzyki, takie mocno stylizowane. I to dzieciom też bardzo się podoba.

    Propozycje ekspresji wyrażanej w tańcu są ogromne, bo nasze tańce, polskie tańce, są na tyle różnorodne, że w nich samych jest ogromny potencjał. Dzieci zaczynają od poleczek, krakowiaków, później dochodzą te trudniejsze oberki czy mazury. To jest duży wysiłek, prawie wyczyny sportowe. Zwłaszcza jeśli bierzemy udział w Turniejach Tańców, a tu już nasz wysiłek podlega ocenie, kwalifikacji.

    My oglądając występy podziwiamy ruchy tancerzy, całą oprawę choreograficzną, piękne polskie stroje… Ale taniec, to nie tylko przyjemność, ale i ciężka praca. To wiele godzin pracy w pocie czoła. W tych strojach, które też często mają swoją wagę, można „posportować” nieźle, ale i rozmarzyć się w kujawiaku, dostojnie zatańczyć poloneza…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Taniec jest nierozłącznie związany z muzyką. A muzyka uwrażliwia, wzrusza, kształtuje nas.

    „»Wilia« nie jest zespołem przywiązanym do jednej placówki oświatowej, więc trzeba jakoś młodych tancerzy »wyłapywać«” — mówi Beata Burzyńska
    | Fot. archiwum prywatne

    A jak ocenia Pani kondycję zdrowotną naszych dzieci? Alarmuje się wręcz, że coraz więcej dzieci jest otyłych, mało rozruszanych, spędzających zbyt dużo czasu przy komputerach i smartfonach…

    Zauważyliśmy to bardzo wyraźnie po pandemii i związanej z nią izolacją domową. Dzieci po tym okresie wróciły takie jakieś przygarbione, ospałe, w tak krótkim czasie była zauważalna różnica w ich sylwetkach. Nawet dzieci, które nie miały problemów z postawą, wróciły jakieś inne: pojawiły się dodatkowe kilogramy i przygarbione plecy.

    Taniec kształtuje sylwetkę i spala zbędne kalorie. Taniec to jest rodzaj ćwiczeń kardio, bo tańce z reguły są bardzo żywe i wymagające dobrej kondycji.

    Innym ważnym aspektem jest to, że to są w większości tańce w grupach i parach. I to jest też bardzo cenne, bo młodzi tancerze uczą się odpowiedzialności wobec siebie, tolerancji, koleżeńskości. Tworzą się przyjaźnie inne niż te ze szkolnej ławki. Uczą też obowiązkowości, bo prób nie można opuszczać… Nie do przecenienia są miejsca na świcie, gdzie docieramy z występami. Poznajemy nowe kraje, obyczaje, ludzi. To zdrowa i również edukacyjna forma spędzania czasu. Taniec jest dobry na wszystko i dla wszystkich.

    Osobom w średnim wieku: przepracowanym, zmęczonym, taniec może pomóc uzyskać zdrową równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Dla seniorów, często samotnych, spotykanie się np. w kółkach tanecznych, to okazja, aby poznać nowych ludzi, poprawić nastrój, zapomnieć o troskach.

    Taniec może stać się pasją.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Stary Sącz, miasto Sądeckiej Pani – węgierskiej księżniczki, która została świętą

    Już patrząc z daleka na miasto skryte w zieleni pól i łąk, wiedziałam, że czeka mnie niezwykła przygoda, którą zapowiadały wieże świątyń i mury obronne wokół ogrodu klasztornego, urocze kamieniczki, brukowane uliczki, no i wszechobecne ślady św. Kingi, Sądeckiej...

    Nowa Huta – jak powstawała duma PRL-u

    W czerwcu 1949 r. rozpoczęła się budowa Nowej Huty, najbardziej reprezentatywnego dzieła socrealizmu w Polsce. Miasto powstało nieopodal starego Krakowa i mimo tej bliskości przez lata dzieliła je „przepaść”. Dziś Nowa Huta jest dzielnicą Krakowa i odzyskuje utraconą pozycję. Powstało...

    Czy Wilno pokocha pisarkę, która to miasto ukochała?

    Brenda Mazur: Pani książki same przez siebie mówią o tym, że Wilno i Wileńszczyzna zauroczyły Panią. Jak to się zaczęło? Ewa Sobieniewska: Sama pochodzę z małego polskiego miasteczka w województwie świętokrzyskim, ale w moim rodzinnym domu pełno było Wilna i...

    Każdy dzień na wagę złota: o tych, którym śpieszno na świat, czyli o wcześniakach

    Pod wpływem tego radosnego, ale i zarazem dramatycznego wydarzenia, uświadomiłam sobie, jak ważny jest każdy dzień bycia „dłużej w brzuchu mamy”, jak istotne jest każde 100 gramów wagi noworodka, gdyż to właśnie do samego końca całego procesu ciąży kształtuje...