Więcej

    Przedsiębiorcy też potrzebują opieki

    Zdarza się, że wyrok sądu lub działanie urzędnika wobec przedsiębiorcy są oderwane od rzeczywistości, wbrew dowodom i jeszcze na dodatek okoliczności są takie, że to zniszczyło człowiekowi życie. Wtedy interweniuję – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców RP, który w dniach 17–19 lipca gościł na Litwie.

    Czytaj również...

    Skąd pojawiła się w Polsce instytucja Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców?

    Taki pomysł powstał kilka lat temu i był odpowiedzią na pytanie: jak pomóc małym i średnim firmom funkcjonować na rynku? Przede wszystkim jak pomóc zrównoważyć ciężar administracji i biurokracji państwowej wobec firm, dać im poradę, osłonę prawną w momencie, kiedy są różne kontrole. Duże firmy z reguły mają działy prawne, mają pieniądze, mogą sobie zatrudnić kancelarię prawną, a mała firma niestety takich środków nie ma.
    Instytucja rzecznika wynika z „Konstytucji biznesu” – takiego pakietu ustaw obowiązujących w Polsce, które mówią o stosunkach między przedsiębiorstwami a państwem. Opisane są w nich generalne zasady, którymi kierować się mają urzędnicy: co nie jest zabronione, to jest dozwolone; zasada domniemania uczciwości przedsiębiorcy; zasada rozstrzygania niejasności (zarówno w przepisach prawa, jak i w administracji) na korzyść przedsiębiorcy; zasada proporcjonalności i zasada pewności prawa. Mamy jeszcze w Polsce takich urzędników, którzy tego nie przestrzegają. Na przykład jak przychodzą na kontrolę i jest jakaś niejasność, to z góry zakładają, że jest to naruszenie prawa przez przedsiębiorcę; albo przychodzą z nastawieniem, że na pewno coś znajdą, że każdy przedsiębiorca jest podejrzany z racji bycia przedsiębiorcą. Na pewno coś tam sobie zaoszczędził na podatkach czy przez łamanie przepisów, więc taka kontrola będzie siedzieć dotąd, aż znajdzie powód, by się przyczepić. Mamy listę takich praktyk, które są zakazane – i w razie ich występowania przedsiębiorca może się zgłosić do mnie po interwencję. Wówczas przystępuję do postępowania i tego przedsiębiorcę bronię w całej procedurze administracyjnej, czyli od momentu kontroli urzędniczej do czasu postępowania przed sądami administracyjnymi, a także jako strona przed sądami powszechnymi. Takich problemów – choćby z ubezpieczeniami społecznymi, kontrolami podatkowymi – jest w Polsce więcej w wypadku małych firm niż dużych, a rzecznik może skutecznie przed nimi bronić.

    A z czego to wynika, że to właśnie najmniejsze biznesy mają proporcjonalnie więcej problemów z urzędami?

    Duże firmy doskonale sobie radzą w gąszczu przepisów, bo mają do dyspozycji wyspecjalizowane kancelarie, nieraz międzynarodowe. Mają pieniądze. Nieraz jest więc tak, że urzędnik nie chce iść kontrolować korporacji, bo ma ona swoją wagę administracyjną, machinę prawniczą. Woli iść do takiego małego przedsiębiorcy, bo tam wiadomo, że takiej ochrony nie będzie. A my, jako Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców RP, możemy przystępować do postępowań administracyjnych i postępowań w sprawie ubezpieczeń społecznych w małych i średnich przedsiębiorstwach, ale nasze działania mają wpływ na cały sektor, bo regulujące naszą pracę ustawy dotyczą całej gospodarki. Staram się przedstawiać całą optykę, wszystkich firm, zwłaszcza że powołałem Radę Przedsiębiorców i Rzeczników, w której jest 85 organizacji zrzeszających różne firmy: i małe, i duże, zrzeszenia regionalne i branżowe, więc ta optyka jest dosyć szeroka. Tworzy to pole do współpracy biznesu na płaszczyźnie opiniowania ustaw czy przekazywania do rządzących różnych postulatów zmian w sprawie.

    Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców RP, wraz z delegacją odwiedził Litwę, by zaprezentować instytucję Rzecznika MŚP, podzielić się doświadczeniem i wspomóc w powołaniu w przyszłości litewskiego odpowiednika
    | Fot. Ilona Šilenkova/Kancelaria sejmu RL

    Czy w zakres Pana kompetencji wchodzą także takie tematy, jak stosowanie klauzul abuzywnych w umowach – czyli takich przemocowych zapisów tworzących dysproporcję między stronami umowy i działającymi na wyraźną niekorzyść jednej z nich?

    W Polsce od tego jest inna instytucja – to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale tu też mam pole do działania, bo była już taka dyskusja: dlaczego konsument jest chroniony przez UOKiK, a mały przedsiębiorca czy mikroprzedsiębiorca nie jest chroniony. Argumentacja za dotychczasowym porządkiem była taka, że przedsiębiorca jest specjalistą w swojej dziedzinie, więc powinien taki zapis abuzywny w podpisywanej umowie sam znaleźć i wymóc na drugiej stronie jego zmianę. I dokładnie wracamy do tego, co mówiliśmy: mały lub średni przedsiębiorca nie jest prawnikiem, jest po prostu człowiekiem, który zajmuje się działalnością gospodarczą i nawet nie ma czasu, ale też wiedzy na tematy prawnicze, i może być tak samo jak konsument przez te duże podmioty wciągany w umowy z niekorzystnymi klauzulami. W Polsce zatem już zmieniono prawo i w tym momencie także mały przedsiębiorca czy mikroprzedsiębiorca jest chroniony przed przemocowymi zapisami w umowach. To moja instytucja to zainicjowała, a rząd przejął, bo uznał to za słuszne.

    Czytaj więcej: 47 mln euro dla mikroprzedsiębiorstw Litwy, Polski i Łotwy. Udostępnione pożyczki koncesjonowane

    Pana urząd jest w tym momencie jedyną taką instytucją w krajach Unii Europejskiej, która dba o prawa małego i średniego przedsiębiorcy?

    W krajach byłego Związku Sowieckiego jest trudniej – często właśnie te państwa mają problem ze swoim urzędnikami, bo ten rodowód dawnego sowieckiego urzędnika nadal pokutuje. U takich urzędników panuje myślenie: „Mogę wszystko zrobić z firmą, mnie nikt nic nie jest w stanie zrobić”. Nie ponosi odpowiedzialności za swoje decyzje, może zniszczyć firmę i nie poniesie żadnych konsekwencji. Funkcjonuje podobny rzecznik przy Komisji Europejskiej, ale to instytucja mało aktywna, bo mało kto o nim słyszał. Taki rzecznik jest w Stanach Zjednoczonych Ameryki, jest w Wielkiej Brytanii, ale te państwa nie są w UE. O tym, że potrzebna jest ochrona małych i średnich firm, świadczy też to, że po naszym sukcesie pojawiły się postulaty, żeby taką instytucję powołać też w innych krajach.

    Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców działa już pięć lat. To intensywny czas?

    Tworzyłem naszą instytucję od zera, a spraw nieustannie do nas przybywa, co pokazuje, że to działa i rzeczywiście jest potrzebne biznesowi. Była sytuacja, że przedsiębiorcy nie wiedzieli, co będzie z nimi w lockdownach; urząd mocno się zaangażował w to, żeby z rządem negocjować i pokazywać sposoby na to, by pieniądze z rekompensat dla zamkniętych firm płynęły tam, gdzie rzeczywiście są potrzebne. Wygrywamy bardzo dużo spraw sądowych, mamy także prawną możliwość pisania wniosku do Sądu Najwyższego w razie rozbieżności linii orzeczniczej. To jest ważne, bo mamy nieraz taką sytuację, że sądy pierwszej instancji w określonych przypadkach orzekają tak, a inne zupełnie przeciwnie – i przedsiębiorca nie wie, co ma zrobić, bo widzi, że wszystko zależy od tego, czy będzie miał szczęście i do którego sądu jego sprawa trafi.
    Tak nie może być, bo musi być pewność obrotu gospodarczego – i wtedy też interweniuję. I co najważniejsze, uznaje się powszechnie, że musi być jednolita linia orzecznicza.
    Mam też taką możliwość nadzwyczajną – to nowa instytucja w Polsce – występowania do Sądu Najwyższego o ponowne rozpatrzenie sprawy. Nie jest to trzecia instancja, ale czasami bywa tak, że obywatel przejdzie całą drogę przez wszystkie sądy – od sądu pierwszej instancji aż do Sądu Najwyższego – a jednak końcowy wyrok urąga prawu i zdrowemu rozsądkowi. Zdarzyć się może, że wyrok jest oderwany od rzeczywistości, wbrew dowodom i jeszcze na dodatek okoliczności są takie, że ten wyrok zniszczył człowiekowi życie. W takiej sytuacji Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców może się zwrócić do Sądu Najwyższego, żeby ten mógł zbadać taką sytuację ponownie.

    Jest Pan pod tym względem takim Strasburgiem dla przedsiębiorców?

    Nie tylko dla przedsiębiorców, bo to dotyczy też innych obywateli. Ta możliwość jest nadzwyczajna, więc muszą być spełnione przesłanki i nie każda sprawa się kwalifikuje. Wygrałem ostatnio cztery sprawy dotyczące kobiet prowadzących działalność gospodarczą, które ubezpieczały się zgodnie z polskim prawem, ale Zakład Ubezpieczeń Społecznych [na Litwie jego odpowiednikiem jest SoDRA – przyp. red.] odmawiał im wypłacenia zasiłków, bazując na interpretacji prawa, która nie miała żadnych podstaw.
    W Polsce przedsiębiorca może się ubezpieczać w pewnych granicach wyznaczonych przez ustawę o ubezpieczeniach społecznych. Może płacić najniższą, ryczałtową stawkę ubezpieczenia, ale może się ubezpieczać na wyższych stawkach, i to nie jest zabronione, jest dozwolone. Każdy może siebie ubezpieczyć na taką sumę, na jaką chce. No i kobieta, która zamierzała zajść w ciążę, a wiedziała, że będzie brała później inne świadczenia z tego tytułu, ubezpieczała się po wyższych stawkach. Na to ZUS twierdził, że nie miała do tego postaw, bo mnie pozwalały jej na to dochody. Tymczasem ustawa nic nie mówi ani o dochodzie, ani o przychodzie, tylko o możliwości ubezpieczenia się w tych granicach. Niestety sądy podtrzymywały tę błędne interpretacje ZUS. I dopiero po skargach nadzwyczajnych te cztery sprawy po kolei wygraliśmy, bo nie może być tak, że urzędnik działa sobie na niekorzyść obywatela. Jeśli chodzi o prawo obowiązujące przedsiębiorcę, to co nie jest zabronione, jest dozwolone. A płacenie wyższych stawek ubezpieczenia do ZUS nie jest zabronione ani ograniczone dochodami, w związku z tym kobieta ma prawo całkowicie legalnie ubezpieczać się po wyższej stawce. Dzięki mojej interwencji ta linia orzecznictwa została zmieniona.

    A co z argumentem, że po co to wszystko, skoro to wolny rynek powinien sam rozwiązać wszystkie problemy?

    On by może i rozwiązywał wszystkie problemy, gdyby był rynkiem prawdziwie wolnym, a wolny nie jest, bo duże organizacje wykorzystują swoją przewagę nad małymi; albo to rząd tworzy takie warunki (słuchając czasem podpowiedzi dużego kapitału), które ograniczają prawa małych i średnich przedsiębiorców. Nie mówię, że robi to polski rząd, tylko w ogóle są takie tendencje. Mówimy teraz o sytuacji ogólnej, zgodnie z którą mały zawsze przegra z dużym, jeżeli nie ma równych warunków czy równości wobec prawa; jest potrzeba, by to równoważyć.

    Był Pan właśnie z wizytą w litewskim parlamencie.

    Tutaj niektórzy posłowie chcieliby taką instytucję – Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców – wprowadzić na Litwie. Rząd litewski na razie mówi: dobrze, ale po co, skoro my mamy własne agencje rządowe, więc my to wszystko robimy.

    To może nie ma takiej potrzeby?

    Zasadnicza różnica jest taka, że jestem niezależnym organem ochrony prawa, który nie zależy od rządu – czyli nie prowadzę działalności politycznej. Wcześniej byłem posłem przez trzy kadencje, ale musiałem oddać mandat poselski i musiałem się zrzec przynależności do partii politycznej. Jestem całkowicie apolityczny, moim zadaniem jest strzec przestrzegania „Konstytucji biznesu”, według jej zasad bronić przedsiębiorców, działać na rzecz równych warunków prowadzenia działalności gospodarczej i wysyłać rekomendacje dobrych praktyk dla rządu. I to jest moja rola, a nie realizowanie polityki rządu, jak robią to rządowe agencje mające inne zadania.
    Kolejna różnica jest taka, że obowiązuje mnie kadencyjność, moja kadencja trwa sześć lat i nie można mnie odwołać, co daje mi niezależność. Drugim elementem jest wydzielony budżet, który gwarantuje mi ustawowo, nie można go zmniejszyć – w ten sposób ustawodawca w Polsce chciał, żeby powstała niezależna instytucja. I oczywiście, w Polsce rząd ma też swoje agencje, zajmujące się nawet małą i średnią przedsiębiorczością, ale one nigdy nie będą mogły do końca bronić przedsiębiorców w taki sposób jak rzecznik, chociażby przed jakąś linią urzędową, która próbowałaby ograniczać te prawa przedsiębiorców, czy pomagać im poszukiwać sprawiedliwych rozwiązań przed sądem, a będąc niezależnym, mam taką możliwość. Mogę powiedzieć rządzącym: „Słuchajcie, mały biznes uważa, że to są złe rozwiązania”. Żadna agencja rządowa tego powie.

    Czytaj więcej: Oświadczenie Forum Wileńskiego ws. szowinistycznych wypowiedzi przewodniczącego Państwowej Inspekcji Językowej


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 30 (87) 29/07-04/08/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Lotnisko Čiurlionisa

    W końcu kadencji urzędującego rządu Republiki Litewskiej pojawił się pomysł, by wileńskiemu lotnisku nadać imię Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa. Ten pomysł może się podobać, może nie podobać, można o nim dyskutować. I szkoda tylko, że w dyskusji pojawia się najbardziej...

    Przebudzenie

    Wybory w Stanach Zjednoczonych Ameryki nie bez przesady bywają nazywane najważniejszymi wyborami na świecie, a w związku z tym cały świat stara się te wybory obserwować. I, paradoksalnie, globalizacja i internet tego obserwowania wcale nie ułatwiają; a może wręcz...

    Skutki pewnego kłamstwa

    Ostatnie wybory parlamentarne na Litwie miały charakter przede wszystkim bardzo przygnębiający. Podczas drugiej tury nie brakowało komentarzy, że spośród dwóch kandydatów nie da się nawet wybrać „mniejszego zła”, bo każdy jest równie zły. Wyborcy głosowali przeciw kandydatom popieranych przez siebie...

    Roszczeniowość

    Jest jedno zjawisko, które mimo upływu lat nie przestaje mnie z równym natężeniem smutnie zaskakiwać. To pewna postawa, którą najłatwiej zawrzeć w zdaniu: „Niech ktoś coś z tym zrobi, a ja będę patrzeć i krytykować”. Na pewno każdy się...