Prezes Litewskiej Izby Rolnej, dr Arūnas Svitojus, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” twierdzi, że rozwiązanie problemów w rolnictwie zarówno na Litwie, jak dla wielu krajów europejskich, to kwestia egzystencjonalnego przetrwania rolników.
— Na dzisiaj protestują rolnicy z Niemiec, Holandii, Litwy. Podstawowe wyzwania stanowią dla nich europejski zielony kurs i zmiany klimatyczne. Są też inne, wewnętrzne problemy, jak na przykład wieloletnie łąki, które trzeba rekultywować, zmiany w korzystaniu z paliwa dieslowego, spadek cen na zboże, zamykanie niektórych gałęzi przedsiębiorczości — wskazuje Arūnas Svitojus.
Jak mówi, najważniejszym problemem jest brak współpracy pomiędzy władzą a społeczeństwem.
— Chcemy zwrócić uwagę społeczeństwa, a także władzy — rządu i Sejmu — na potrzebę dyskusji. Społeczeństwo musi wiedzieć, jakie decyzje są podejmowane. Jako socjalni partnerzy musimy kompetentnie domawiać się, jak działać. Nie do przyjęcia jest sytuacja, że ktoś w gabinecie naradzi się i przyjmie, nie wiadomo po co, nowe rozporządzenie, które wywoła wielki stres. Społeczeństwo nie rozumie, co czyni władza, a władza nie chce tłumaczyć, dlaczego tak robi, ale każe robić — to wywołuje nie tylko niepokój, ale też gniew — wskazuje prezes Izby Rolnej.
Czytaj więcej: Akcja protestacyjna litewskich rolników w centrum Wilna
W poniedziałek po południu przedstawiciele Litewskiej Izby Rolnej spotkali się z premier Ingridą Šimonytė, przedstawili żądania ministrom środowiska i rolnictwa, wezwali władze do zaangażowania partnerów społecznych w proces decyzyjny. Złożyli propozycję, aby parlamentarne partie polityczne podpisały długoterminową strategię na rzecz rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich jako porozumienie narodowe.
Rolnicy przedłożyli ponad 30 propozycji. Najważniejsze z nich dotyczą problemu wieloletnich łąk, poszerzania obszarów chronionych, podatku akcyzowego na paliwo i nowego systemu stosowania paliw, kryzysu mlecznego. Proszą też o zaostrzenie procesu zakupów gruntów przez duże gospodarstwa rolne i ograniczenie dotacji bezpośrednich dla nich przez Unię Europejską.
— Nie wysuwamy wygórowanych żądań, których nie da się urzeczywistnić. Chcemy, żeby wszystko było robione zrozumiale, żeby była długofalowa polityka i strategia rolna — podkreśla Arūnas Svitojus.
Nasz rozmówca wskazuje również na kolejny problem — zboże z Rosji i Ukrainy, które trafiając na Litwę, uderza w miejscowe gospodarstwa.
— Mówimy nie o tonach, ale o setkach tysięcy ton zboża, które z Rosji trafia przez Łotwę na Litwę. Mamy podejrzenie, że jest to zboże z Ukrainy, które wędruje na Litwę. Łotwa musiałaby blokować granicę z Rosją, żeby to zboże nie trafiało. Z innej strony problem mają również Niemcy, Rumuni, Bułgarzy, gdzie ukraińskie zboże obniża ceny. Politycy europejscy musieliby przedsiębrać środki, żeby uregulować rynek, żeby ukraińskie zboże, które wędruje na południe do krajów Afryki, nie osiadało tu i nie zakłócało rolnikom rynku — wskazuje Arūnas Svitojus.
W poniedziałek masowy protest rolników rozpoczął się również w całych Niemczech, gdzie tysiące traktorów zablokowały autostrady i główne ulice. W niektórych miejscach oburzeni rolnicy zrzucali na jezdnię obornik. Protestowali oni m.in. przeciwko cięciom w sektorze rolnym, rosnącym cenom paliw oraz importowi zbóż z Ukrainy. Protesty w Niemczech mają potrwać tydzień.
Czytaj więcej: Zboże z Ukrainy przeciera nowy szlak do Azji i Kaukazu?