Lila Kiejzik to znana reżyserka teatralna i kierowniczka artystyczna Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie, animatorka kultury, organizatorka międzynarodowych festiwali teatralnych, pedagog, wychowawczyni kilku pokoleń aktorów.
– Dla nas, teatru polskiego w Wilnie, ma to ogromne znaczenie. Spełniliśmy niepisaną wolę, może nawet marzenie, założycielki teatru Janiny Strużanowskiej. I chociaż tak naprawdę nic się nie zmieniło w naszym życiu zawodowym, bo pracujemy jak pracowaliśmy, to nadanie statusu teatru zawodowego przez Ministra Kultury Litwy Simonasa Kairysa wiąże się też z zobowiązaniem wobec tych, którzy po drodze do niego szli, wobec widowni i ludzi, którzy stali obok i pomagali na tej drodze – mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Lila Kiejzik.
Czytaj więcej: Janina Strużanowska uhonorowana Krzyżem za Ratowanie Ginących
Owocna współpraca
– Chociaż do 2023 r. Polski Teatr „Studio” nie był teatrem zawodowym, to zawsze staraliśmy się wszystko robić zawodowo – zapewnia reżyserka. – Zawodowy teatr to nie tylko nazwa. Po pierwsze, w teatrze zawodowym powinni być zawodowi aktorzy, pracownicy i administracja, ale w Polskim Teatrze „Studio” już od 64 lat – w następnym roku będzie jubileusz 65-lecia – zawsze grali aktorzy mocni, mający za sobą wiele lat praktyki, i zawsze starali się grać zawodowo. Grali też zawodowi aktorzy, ale jak wiemy, takowych polskojęzycznych nie jest dużo, więc sięgaliśmy po obsadę z teatrów w Rzeszowie, Warszawie czy Lublinie.
– Współpracowaliśmy i pracowaliśmy z wieloma ludźmi i instytucjami. Na tym polega zawodowość. Oczywiście zawodowość zależy od tego, jaką dotację daje państwo, w którym się rezyduje. Nigdy nie pozwalałam na budowanie wielkich scenografii, bo nie było za co. Zawsze skupiałam się na poprawnym słowie, ciekawej reżyserii, opisaniu świata, grze aktorów itd. Niektóre teatry mają możliwość w scenografię wkładać dziesiątki tysięcy, niestety, nas nie było na to stać, ale mimo to nie była to scenografia gorsza, miała więcej do przekazania swoim symbolizmem. No cóż, na scenografię potrzebne są pieniądze, a my musimy zapłacić aktorom, wokalistom, którzy pracują, bo ludzie muszą zarabiać, żeby z czegoś żyć. Żyć dostojnie ze swojego zawodu – zaznacza Lila Kiejzik.
– Jeżeli robi się spektakl w teatrze zawodowym, to wiadomo, że ten spektakl nie będzie jednorazowy. A więc aktorzy muszą poświęcić na to swój czas i powinni pobierać stosowne honorarium. W 2023 r. i w poprzedzających latach, od 2020 r., udawało się tworzyć spektakle Teatru Telewizji wspólnie z TVP Wilno, za co Polski Teatr „Studio” jest bardzo wdzięczny. Współpraca z TVP Wilno, działającym pod kierownictwem Mirosława Ciunowicza [dyrektorem TVP Wilno w latach 2019–2024 – przyp. red.], poskutkowała jeszcze jednym ważnym elementem składającym się na ten zawodowy teatr. Akurat w ciągu trzech lat współpracy, poza imprezami towarzyszącymi, jak np. pokaz „Dziadów” Adama Mickiewicza Teatru Wierszalin czy odtworzenie kronik ze spektaklu „Dziady” Świnarskiego, mamy na koncie osiem produkcji Teatru Telewizji. To jest element zawodowości.
– Jesteśmy też bardzo wdzięczni Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego, której przedstawiciele już przed dziesięciu laty zauważyli wagę teatru grającego w języku polskim poza Polską. Wagę teatru zachowującego tradycje polskie, założonego przez Polaków, ale mającego, że tak powiem, światopogląd współczesny. Nasz teatr długie lata szedł drogą promocji współczesnej literatury i dramaturgii polskiej, jako opoką posługując się prawdziwymi dziełami sztuki i literatury polskiej, tj. dziełami Mickiewicza, Słowackiego itd. Wspólnie z fundacją szliśmy w kierunku naznaczonym szkołą Osterwy, mieliśmy wiele ciekawych projektów, festiwali, aż dobrnęliśmy do zawodowości. Ale państwo polskie rzeczywiście nas wspierało przez całe niezależne życie teatru, od 1990 r. – opowiada Lila Kiejzik.
Odchodzą najlepsi
Lila Kiejzik zaznacza, że teraz, po uzyskaniu statusu teatru zawodowego, będzie się także zwracała o pomoc do państwa, oczekując od Litwy więcej współudziału w tej pracy.
Polski teatr pod kierownictwem Kiejzik robi także spektakle muzyczne, co urozmaica pole artystyczne. W 2023 r. jeździł ze spektaklami po Polsce, miał także jeden daleki wyjazd za ocean, do Chicago. Pod jego patronatem odbyły się także trzy festiwale, których poziom nie odbiegał od tych, które widzimy na Litwie czy Polsce.
– To, że „gramy dobrze”, słyszę od widza; nie jest tak, że sama siebie wychwalam. Osobiście uważam, że wszystkie rzeczy, które graliśmy przez ostanie trzy dekady, były w miarę udane. 2023 rok był także smutny, straciliśmy jednego z aktorów. Do Pana odszedł od nas w marcu Czesław Sokołowski. Miał ukończone konserwatorium, dysponował wokalem operowym i był głównym męskim wokalem we wszystkich muzycznych spektaklach oraz programach artystycznych. Muzycznie nam był bardzo potrzebny i teraz nam jego bardzo brakuje – wspomina Lila Kiejzik.
Plany repertuarowe
Jak mówi kierownik Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie, na 2024 r. mają już dużo planów. Zamierzają realizować kolejne spektakle dla TVP Wilno, spektakle i bajki dla dzieci. Jedną z bardzo ważnych rzeczy jest wystawianie dobrych spektakli dla dzieci.
– Musimy uczyć, kształcić dzieci i przyzwaczajać je do pojęcia i rozumienia teatru jako dziedziny sztuki. Na przedstawienie przychodzą dzieci z polskich szkół, przedszkoli, często też przychodzą z rodzicami. To akurat bardzo cieszy. Polski Teatr „Studio” planuje wystawienie nowej bajki na Dzień Dziecka, zaproponował ją polski aktor i reżyser Przemysław Tejkowski – mówi Kiejzik.
– Rozpoczynają też prace nad nowymi spektaklami dla dorosłych, w tym z reżyserem Sławkiem Gaudynem, z którym nadal współpracujemy. Przez 14 lat współopracy i przyjaźni wiele razem dokonaliśmy w teatrze, wiele wspólnie wystawiliśmy, chociażby grany od 11 lat spektakl „Zapiski oficera Armii Czerwonej” czy duży spektakl autorstwa śp. Alwidy Bajor pt. „Marszałek, żołnierz z ducha”. W tym roku Sławomir Gaudyn wystawi z nami spektakl „Siedem pigułek Lucyfera”. Oczywiście, ja będę nadal wystawiała swoje sztuki, które lubię, poetycko-muzyczne. Mamy więc w planie wspólnie z Agnieszką Wąsikowską z Warszawy wystawić spektakl muzyczny według Juliana Tuwima „Cokolwiek nadejdzie, wojna albo miłość”, w stylu podobnym do spektakli według Osieckiej czy „Wileńskiego do siego roku!” (które wystawiliśmy dwojako, na żywo i dla TVP), a także legendarnego spektaklu granego już ponad 20 lat – „Na wileńskiej ulicy” – z którym objechaliśmy całą Polskę, pół Europy, a nawet byliśmy w Ameryce – wymienia z dumą Lila Kiejzik.
– Tym razem chcemy stworzyć coś nowego muzycznego, na kanwie twórczości Tuwima z jego prozą, poezją oraz z nowymi pomysłami teatralnymi, muzycznymi Agnieszki i moimi. Dzięki współpracy z Instytutem Teatralnym w Warszawie otrzymaliśmy propozycję, z której skorzystamy. Mianowicie chodzi o wystawienie spektaklu Sofoklesa „Antygona”. Dołączymy do grona innych wileńskich aktorów i wspólnie z aktorami Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie zrealizujemy to antyczne dzieło. Będzie to współczesne spojrzenie na tę antyczną tragedię – zaznacza reżyserka.
Jak zapewnia Lila Kiejzik, chciałaby więcej przedstawień realizować w Wilnie. Dla własnej publiczności, polskiej i litewskiej. Wszak większość nowych produkcji teatralnych jest zaopatrzona w napisy po litewsku.
– Bardzo liczymy na nowego dyrektora Teatru Starego w Wilnie, że zechce współpracować nad spuścizną także polskiego Teatru na Pohulance, mamy wiele do zaproponowania. Częściej będziemy prezentowali swój dorobek w Trokach, w Galerii Sztuk „Fojė”, z którą ściśle współpracujemy i już w 2023 r. galeria gościła nasze spektakle dla dzieci. Mamy też zaproszenia wyjazdowe do Polski. W tym roku zostaliśmy zaproszeni na Kaziuki do Polski, do Lidzbarka Warmińskiego, w tym roku miasto obchodzi 40-lecie organizacji tego święta. Zaprosili nas z wileńską ulicą na święto. Chętnie przyjedziemy – cieszy się Lila Kiejzik.
– Mamy w repertuarze kilka monodramatów, ale mi zawsze zależy na sztukach obsadowych, w których bierze udział większa część aktorów. Monodramy bywają bardzo trudne sztuki w odbiorze. Monodram musi być zagrany idealnie, ponieważ trzeba przez godzinę czy dłużej utrzymać uwagę i zainteresowanie widza – podkreśla Kiejzik.
Czytaj więcej: Stało się: Po 80 latach w Wilnie znów działa polski, zawodowy teatr
Wielcy patroni
Trwa Rok Czesława Miłosza. Polski Teatr „Studio” ma w planach wystawić sztukę o Miłoszu, jest już z nią nawet zaproszony do Kiejdan.
– Z Miłoszem w swoim czasie się spotykaliśmy. Było bardzo miło. Pamiętamy dobrze Miłosza, miał już 80 lat, był wtedy z wizytą w Wilnie. Był też obecny na swojej sztuce, którą wystawialiśmy – „Labirynt”. Pamiętam, że wyszedł wtedy bardzo szczęśliwy, zadowolony. Czuło się, że to jest nasz wileński człowiek – wspomina Lila Kiejzik.
– Mieliśmy dwie sztuki wystawione na podstawie twórczości Miłosza, do obu scenariusze napisała śp. Alwida Bajor. Niestety, parę tygodni temu odeszła do Pana, będzie nam jej bardzo brakowało. Alwida Bajor zrobiła dla nas wiele wielkich rzeczy, pisała scenariusze o Chopinie, Miłoszu czy o Piłsudskim.
– Jeśli wystarczy czasu i środków – w kwestii których z nadzieją spoglądamy w kierunku Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego, organizacji rządowych i państwowych z Polski i Litwy – mamy plan wystawić także Mrożka, którego uwielbiamy, a i czasy akurat pasują do nurtu teatru absurdu. Przed nami też dwa, a może trzy festiwale: 17. Idy Teatralne, V Międzynarodowy Festiwal Sztuk „Trans/Misje Balticum” oraz VII Międzynarodowy Festiwal „MONOWschód”. Pracy i planów jest wiele, więc – cytując Mrożka – podążamy do przodu. „Chocież wiele jest przed nami, obowiązek wzywa nas…” – podsumowuje Lila Kiejzik.
| Fot. Ričardas Grigas, archiwum Teatru Polskiego „Studio” w Wilnie
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 06 (17) 10-23/02/2024