1 czerwca 2024 r. stał się dla 150 osób dniem bardzo szczególnym. Doszło w nim do wymiany jeńców między Ukrainą a najeżdżającym ją państwem rosyjskim w formule 75 za 75. Ale trudno tu mówić o jakiejkolwiek symetrii. Żołnierze rosyjscy, którzy zostali wymienieni, mogli liczyć na wszelkie gwarancje prawa międzynarodowego, takie choćby jak gotowość do wymiany w ciągu nie dłużej niż czterech miesięcy od trafienia do niewoli.
Większość wymienionych Ukraińców spędziła w rosyjskiej niewoli dwa lata – jak obecnie 24-letnia policjantka z Mariupola, która po raz pierwszy od dwóch lat usłyszała w słuchawce telefonu głos swojej mamy. I tu widać było najbardziej różnicę między tymi dwoma grupami: żołnierze rosyjscy z niewoli ukraińskiej wracali nakarmieni, odwszawieni, czysto ubrani, roześmiani. Niektórzy z nich prawdopodobnie przeżyli właśnie najlepszy czas swojego życia. Niewola rosyjska zaś dla Ukraińców – bo nie tylko żołnierzy, lecz także dla policjantów, medyków i innych niebojowników – okazała się zaś być walką o przetrwanie. Po rosyjskich „kurortach” wracają jako strzępy – torturowani, bici, głodzeni, pozbawiani kontaktu z bliskimi, schorowani i straumatyzowani.
Wspomniana młoda dziewczyna, podobnie jak wielu innych obrońców Mariupola, przeszła przez obóz w Ołeniwce. To właśnie w nim rosyjscy nadzorcy wyselekcjonowanych po nazwiskach obrońców Mariupola przenieśli do nieprzeznaczonego do mieszkania magazynu, a tejże nocy w tym magazynie doszło do wybuchu. Rosyjscy oprawcy nie dopuszczali nawet uwięzionych medyków do udzielania pomocy poszkodowanym, a później krwawiących i poparzonych rannych wieźli do szpitala na podłogach ciężarówek, zadając im dodatkowe cierpienia i śmierć w drodze. Rodziny poszkodowanych w ołeniwskim wybuchu do dziś nie mają kontaktu ze swoimi bliskimi, często nie wiedzą nawet, czy w ogóle żyją.
Ale dla tych siedemdziesięciu pięciu jeńców już na zawsze 1 czerwca będzie może najszczęśliwszym dniem w ich życiu – dniem powrotu z poniewierki w rosyjskiej niewoli. Ale jak wielu jeszcze ją cierpi? Samych tylko obrońców Mariupola w rosyjskiej niewoli przebywa nadal ponad 2 tys., losy wielu z nich pozostają nieznane. Każdy dorosły powinien dążyć do tego, by dla dzieci świat zostawiać lepszym. Nigdy więcej wojny. Nigdy więcej niewoli. Nigdy więcej rosyjskiego imperializmu.
Czytaj więcej: Widać dziś dobitnie, że wojna będzie długa i ciężka
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22 (65) 08-14/06/2024