Jubilatkę odwiedzili mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz, kierowniczka wydziału opieki społecznej i ochrony zdrowia Regina Sokołowicz oraz pełniąca obowiązki starosty gminy Gierwiszki Wanda Bielska.
„Pani doświadczenie życiowe jest bezcenne. Przeżyła Pani trudne czasy, doświadczyła wielu przeciwności losu, była świadkiem tragicznych wydarzeń historycznych, ale pozostawała patriotką swojego kraju, uczciwie pracowała i za to jestem Pani bardzo wdzięczny. Dziękuję za swoistą lekcję życiowej wytrwałości, za przykład dla innych pokoleń. Spotkania z Panią są dla mnie inspiracją” — powiedział mer Zdzisław Palewicz, nie kryjąc podziwu dla pani Stanisławy, która pomimo wielu przeciwności losu nie straciła wiary w dobro. Życzył Jubilatce dużo zdrowia i dobrego samopoczucia.
Pani Stanisława powiedziała, że do dziś modli się za ludzi, którzy jej pomogli. Jednym z nich jest partyzant sowiecki. W nocy 29 stycznia 1944 r., gdy grupa sowieckich partyzantów otoczyła wioskę i zaczęła zabijać pokojowo nastawionych mieszkańców, złapała córkę i zaczęła uciekać. Ale twarzą w twarz spotkała się z uzbrojonym młodym partyzantem. Ten nie skrzywdził jej, a doradził, aby uciekała w stronę rzeki. Pani Stanisława modli się za tego człowieka każdego dnia.
Minęło 80 lat od tych tragicznych wydarzeń i wydawałoby się, że wszystko zostało zapomniane, ale w pamięci pani Stanisławy historia wsi Koniuchy jest wciąż żywa. Zapytana, czy pamięta, gdzie pochowano mieszkańców okolicy, którzy zginęli podczas pogromu w Koniuchach, pani Stanisława odpowiedziała, że pochowano ich na cmentarzach w Butrymańcach, Beniakoniach, Solecznikach lub na miejscowych cmentarzach. Nie było komu ich pochować, więc zajęli się tym ich dalsi krewni.
Czytaj więcej: 80. rocznica pacyfikacji wsi Koniuchy
Kolejnym tragicznym wydarzeniem było zesłanie jej męża na Sybir. W 1947 r. został aresztowany i trafił do więzienia, a potem został zesłany do Jakucji. Z zesłania powrócił w 1954 r. Kolejnym ciosem była wiadomość, że dom ma być skonfiskowany. Ale kobieta nie poddała się i udowodniła, że dom należał do jej rodziców. Tak udało jej się zachować rodzinny majątek.
Z powodu pogarszającego się słuchu pani Stanisława rzadziej ogląda telewizję, ale nadal interesuje się wiadomościami ze świata i zawsze pyta wnuka Walentego, co dzieje się w rejonie i na Litwie. Niedawno spełniła nawet swój obywatelski obowiązek i głosowała w wyborach. Żałuje tylko, że nie jest już tak zwinna jak kiedyś, że teraz musi być bardziej ostrożna i uważna. Mimo swojego wieku kobieta nie straciła poczucia humoru, optymizmu, myśli krytycznie i aktywnie komunikuje się z bliskimi i gośćmi.
Inf. salcininkai.lt