Wieczorem 21 lipca świat obiegła wiadomość, że Joe Biden nie będzie ubiegał się o reelekcję. „Możliwość służenia Wam, Amerykanie, jako prezydent, była dla mnie największym honorem w życiu. I choć moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii będzie wycofanie się z kandydowania i skupienie wyłącznie na obowiązkach, jakie pozostały mi do końca kadencji” — napisał w specjalnym oświadczeniu prezydent. W następnym oświadczeniu wyraził poparcie dla wiceprezydent Kamali Harris jako kandydatce Partii Demokratycznej. Nowego kandydata ma zatwierdzić konwencja partyjna, która odbędzie się 19–22 sierpnia.
Reakcja światowych przywódców
Światowi przywódcy bardzo szybko skomentowali decyzję Bidena. Prezydent Ukrainy podziękował swemu amerykańskiemu odpowiednikowi „za odważne kroki” w pomocy dla jego kraju. „Obecna sytuacja w Ukrainie i całej Europie jest niemniej skomplikowana. Mamy nadzieję, że dalsze przywództwo Ameryki nie zezwoli, aby rosyjskie zło cokolwiek osiągnęło” — napisał Wołodymyr Zełenski. „Szanuję decyzję prezydenta Bidena i cieszę się na naszą dalszą współpracę podczas reszty jego prezydentury” – pisał brytyjski premier Keir Starmer.
Współpracownik amerykańskiego centrum analitycznego „Atlantic Council” Adrian Karatnycky, w rozmowie z ukraińską agencją informacyjną „Ukrinform” powiedział, że decyzja Bidena może pozytywnie wpłynąć na listopadowy wynik. „To odważne działanie prezydenta Bidena tworzy absolutnie nowe okoliczności w kampanii wyborczej” — podkreślił ekspert. Dodał, że teraz Republikanie stracili jeden ze swych podstawowych argumentów — wiek i kondycja fizyczna obecnego prezydenta.
Czytaj więcej: Politico: „Wołodymyr Zełenski najbardziej wpływowym politykiem Europy w dorocznym rankingu”
Sympatie i antypatie
Politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Šarūnas Liekis uważa, że decyzja Bidena była do przewidzenia.
— Co to oznacza dla Litwy? Problemem naszych polityków jest to, że wszyscy stawiali na Joe Bidena, a nikt nie stawiał na Donalda Trumpa. Niestety nadal lubimy kierować się swoimi sympatiami i antypatiami, a nie interesem państwowym. Dlatego teraz praktycznie nikt nie wie, co dalej robić — oświadczył w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” politolog.
Dyrektor litewskiego think tanku Centrum Studiów Europy Wschodniej Linas Kolaja w rozmowie z LRT oświadczył, że decyzja prezydenta USA może „dodać nowej energii kampanii wyborczej”. „Było czymś oczywistym, że dyskusja nie dotyczyła tego, że Trump nie powinien być prezydentem, a tego, że Partia Demokratyczna jest wewnętrznie podzielona i ma słabego kandydata na prezydenta. To wszystko tworzyło pomyślne tło dla kampanii Trumpa” — powiedział ekspert, którego zdaniem wystawienie na kandydata Harris pomoże zmobilizować elektorat demokratów.
Zdaniem naszego rozmówcy w chwili obecnej jest czymś bezsensownym typowanie zwycięzcy wyborów prezydenckich w USA. Chociaż jego osobiste zdanie jest takie, że obecna wiceprezydent jest słabym kandydatem.
— Ale zaczekajmy. Do konwencji mamy prawie miesiąc. Więc być może pojawi się inny, mocniejszy kandydat” — zasugerował Liekis.
Politolog sądzi, że Stany Zjednoczone przeżywają ciężkie czasy, co ma również swoje przełożenie na sytuację geopolityczną.
— Ameryka zmaga się z potężnym kryzysem społeczno-politycznym. Ludzie bardzo często błędnie sądzą, że w polityce najważniejsza jest jednostka. To nie jest prawda. Tu nie chodzi ani o Bidena, ani o Trumpa. Tu chodzi o to, że klasa polityczna nie potrafi podjąć odpowiedniej decyzji, która będzie mogła wpłynąć na sytuację w kraju. W takich czasach, jakie teraz obserwujemy, są potrzebne kardynalne decyzje, bo inaczej to prowadzi do tragedii — podkreślił Liekis.
Czytaj więcej: Politolog: „Zamach na Trumpa zapewnia mu wygrane wybory”