Wyjazd do Poniemunia można w zasadzie zaplanować jako przerywnik w drodze do Połągi, by zażyć jeszcze – wyjątkowo w tym roku hojnego – letniego słońca. Z Wilna to 270 kilometrów, ale droga prosta. Pierwsze dwieście kilometrów jedzie się szybko autostradą przez Kowno w kierunku Kłajpedy.
Dopiero na wysokości Kryžkalnis trzeba z niej zjechać, by ostatni odcinek pokonać węższą, ale dobrą E77. Zamek Poniemuń zwany też Giełgudowem leży w okręgu tauroskim, rejonie jurborskim, w niewielkiej wiosce Vytėnai (Pilis I) na terenie Parku Regionalnego Poniemuń, na północnym brzegu Niemna. Na południowym rozciąga się już Rosja, a ściśle mówiąc obwód królewiecki, na który można popatrzeć z wysokiej zamkowej skarpy. Widoki tu zresztą piękne gdzie okiem sięgnąć i o każdej porze. Może jedynie poniedziałki są gorszym dniem na odwiedziny, bo nieczynne jest zamkowe muzeum.
Burzliwa historia
W XIII wieku Żmudzini posiadali tu swój drewniany gród obronny, ale już w następnym stuleciu okoliczne ziemie znajdowały się w rękach Krzyżaków, którzy na stromym brzegu wybudowali murowaną warownię. Wedle najbardziej rozpowszechnionej wersji założył ją wielki mistrz Ludolf Ulrich König von Weizau, ale wielu naukowców jest zdania, że budowla zwana Königsburgiem była późniejsza i powstała z inicjatywy Konrada von Jungingena, wielkiego mistrza doskonale nam znanego z bitwy pod Grunwaldem.
W wyniku starć wojsk litewskich i krzyżackich twierdza została doszczętnie zniszczona. Pod koniec XVI wieku zrujnowaną posiadłość należącą do Billewiczów odkupił Jan Epereysz członek możnego węgierskiego rodu Eperyeszich, przybyłego tu razem ze Stefanem Batorym. Odbudowali oni zamek wykorzystując stare mury i nadając mu gotycko-renesansowy kształt. Prace rozpoczęto w roku 1604 według projektu jednego z najbardziej znanych architektów działających wówczas na Litwie, Holendra Petera Nonharta, autora także przebudowy Dolnego Zamku w Wilnie.
W 1759 roku zamek znalazł się w rękach szlacheckiej rodziny Giełgudów, którzy poddali go kolejnej, częściowej przebudowie, tym razem w stylu klasycystycznym. Zamek miał arkadowy dziedziniec na planie trapezu. Po rozbiórce skrzydła północnego wzniesiono dziedziniec główny, a w skrzydle południowym utworzono apartament reprezentacyjny zbudowany na wzór francuski, który składał się z jadalni, przedpokoju, dwóch salonów, sali tanecznej i galerii. Pokoje ozdobiono malowidłami ściennymi. Ich zachowane fragmenty odzwierciedlają w większości tendencje dekoracyjne charakterystyczne dla stylu klasycznego i biedermeier. Z tego okresu pochodzi też obecny park o powierzchni piętnastu hektarów.
W 1831 roku posiadłość została Giełgudom skonfiskowana przez władze rosyjskie, co było karą za przywództwo właściciela, konkretnie generała Antoniego Giełguda, w powstaniu listopadowym, w trakcie którego zamek również doznał zniszczeń. Od władz rosyjskich odkupili posiadłość spowinowaceni z Giełgudami Pusłowscy, którzy w latach 60. XIX wieku przeprowadzili gruntowny remont przywracając rezydencji świetność.
Czas I wojny światowej przyniósł jednak znów dotkliwe uszkodzenia w wyniku działań zbrojnych. Nie lepszy czas czekał po II wojnie światowej — w czasach radzieckich, opuszczony zabytek powoli niszczał.
Czytaj więcej: Bitwa pod Grunwaldem: „pojedynek Witolda z Jagiełłą”
Słynny potomek
Giełgudowie, którym carat skonfiskował Poniemuń, wskutek represji wyemigrowali po powstaniu listopadowym do Wielkiej Brytanii. Tam, w Londynie, 19 kwietnia 1904 roku przyszedł na świat jeden z potomków generała Antoniego Giełguda, John Gielgud, który miał wyrosnąć na wybitnego aktora, laureata nagród Oscara i Złotego Globu.
John Gielgud był synem agenta giełdowego Franka Henry’ego Gielguda i pochodzącej z rodziny aktorskiej Kate Terry–Gielgud z domu Terry-Lewis, oraz prawnukiem Anieli z Kamińskich Aszpergerowej, polskiej aktorki związanej przez kilkadziesiąt lat ze sceną lwowską. Sam na scenie teatralnej i na planie filmowym spędził 60 lat. Zagrał główne role w największych szekspirowskich spektaklach, uchodzi za najwybitniejszego XX-wiecznego odtwórcę roli Hamleta, w którą wcielił się ponad 500 razy. Wraz z Ralphem Richardsonem i Laurencem Olivierem należał do trójcy aktorów, którzy dominowali na brytyjskiej scenie przez większą część poprzedniego stulecia. Za swoje zasługi artystyczne, został w 1953 roku uhonorowany przez królową brytyjską zaszczytnym tytułem szlacheckim „Sir”.
Do Polski aktor po raz pierwszy przyjechał w 1964 roku na obchody 400. rocznicy urodzin Williama Szekspira. Przygotował wówczas specjalny program „Życie człowieka”, składający się z fragmentów sztuk mistrza ze Stratfordu. Po raz drugi przyleciał piętnaście lat później by zagrać tytułową rolę w filmie Andrzeja Wajdy „Dyrygent”, w którym partnerowali mu Krystyna Janda i Andrzej Seweryn. Z tego pobytu największe wrażenie zrobił na nim papież Jan Paweł II, który akurat w 1979 roku przyleciał z pierwszą pielgrzymką do kraju i 2 czerwca na placu Zwycięstwa w Warszawie wypowiedział pamiętne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.
Aktor tak później wspominał ten dzień: „Mieliśmy niebywałe szczęście, z Wajdą i jego małżonką spędziłem niezapomnianą niedzielę, obserwując papieską mszę celebrowaną dla 250 tysięcy ludzi, stojących w oślepiającym blasku słońca. W czasie trwającej pół godziny homilii zebrany tłum przerywał ją wybuchającymi gwałtowanie oklaskami, niekiedy trwającymi nawet dziesięć minut, i spontanicznie podejmowanym śpiewaniem. To było wyjątkowe przeżycie”. Gielgud pamiętał je do końca swojego długiego życia. A zmarł w 2000 roku w wieku 96 lat.
Poniemuń dzisiaj
Obecnie Zamek Poniemuń należy do Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych, która regularnie organizuje w nim sympozja, wystawy, debaty, wykłady i seminaria. Najświeższe informacje na ich temat można znaleźć na stronie internetowej panemunespilis.lt. Tam też są zamieszczone wszystkie komunikaty na temat dni i godzin, w których zamek otwarty jest dla zwiedzających, oraz cen biletów. A te uznać należy za stosunkowo przystępne, bo wejście dla dorosłego to wydatek 4 euro, bilet zniżkowy to połowa tej kwoty, a bilet rodzinny to koszt 10 euro.
Typowa dla Litwy kuchnia dworska
Z całego dawnego założenia zamku zachowały się tylko dwa korpusy, dwie wysokie baszty, lochy, podziemia, oraz niektóre budowle jak kaplica zamkowa czy kuchnia. Ta ostatnia to wyjątkowa ekspozycja przenosząca zwiedzających w XVIII wiek. Właśnie wtedy, za rządów Giełgudów, kuchnia zainstalowana została w południowej części zamku. Wcześniejsza, której ślady znaleźli archeolodzy, znajdowała się w części wschodniej. Kuchnie dworskie na Litwie stanowiły zwykle oddzielne budynki, przeznaczone do przygotowywania posiłków dla panów i ich gości, w których często mieszkał kucharz i jego pomocnicy. Kuchnia zamku w Poniemuniu jest wkomponowana w jego strukturę, ale jej układ jest typowy dla innych dworów. Składają się na niego pomieszczenia do gotowania, spiżarnia do przechowywania pokarmów i piekarnia.
Wnętrza zamku w Poniemuniu wyróżniają się malowidłami ściennymi przypominjącymi czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zachowanymi w imponujących rozmiarami reprezentacyjnych apartamentach. Szczególnie cenna jest harmonia różnych epok i odzwierciedlających je stylów: renesansu, baroku i neoklasycyzmu. Do apartamentów wchodzi się schodami z holu na drugie piętro, a składają się nań m.in. salon niebieski, sala dwunastu kolumn, jadalnia, galeria czy sala bankietowa. Oczywiście warto wejść też na wieżę i już po drodze przez niewielkie okienka podziwiać niezwykłe widoki okolicy. Szkoda jedynie, że wycieczki dla grup z przewodnikiem, choć oferowane są w kilku językach, nie przewidują zwiedzania po polsku.
Czytaj więcej: Wykład prof. Butterwicka-Pawlikowskiego „Rzeczpospolita Obojga Narodów od 3 Maja 1791 r. do 23 lipca 1792 r. Próba bilansu”
Dostępny także nocleg w tej cichej okolicy
Wielką przyjemnością jest spacer wokół murów po parkowych krętych ścieżkach. Po najstarszej warowni pozostały ślady umocnień i fos, a zamek otacza pięć kaskadowych stawów i park. W drzewostanach dominuje lokalna roślinność z obcymi akcentami. Wyróżniają się drzewa na wzgórzach: stuletnie lipy, rzędy klonów w południowej części parku, topole, wierzby, ozdobne krzewy przy stawach. Najstarszy dąb w pobliżu zamku jest reliktem historycznego gaju dębowego. Park ten jest dziedzictwem kilku epok, jego starsze obiekty zachowały się częściowo w obecnej tkance. Obecnie park przechodzi kolejne etapy renowacji.
W zamku, w którym także cały czas trwają prace konserwatorskie – w trakcie naszej wizyty intensywnie pracowano przy renowacji trzeciego skrzydła – działa obecnie hostel oferujący 40 miejsc noclegowych. Przede wszystkim dla artystów związanych z Wileńską Akademią Sztuk Pięknych, ale otwarty w miarę dostępności także dla innych gości. Z pewnością noc w historycznych murach to niezapomniane przeżycie, a pobyt w cichej, spokojnej i malowniczej okolicy pozwala na wytchnienie i relaks.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (94) 24-30/08/2024