W kontekście litewskiej edukacji i permanentnego jej reformowania przez hordy ogarniętych szałem bezcelowej pomysłowości urzędników Ministerstwa Oświaty oraz Narodowego Centrum Oświaty, a skutkującego szybującymi ku dołowi wskaźnikami jakości kształcenia, bardzo często pojawia się u wspomnianych wyżej ludzi (oraz u sympatyzujących z nimi), że kształcenie obywateli to koszt, a inwestowanie w oświatę przez państwo to „socjalizm”. Koszty, wiadomo, trzeba ciąć, a w liberalnym świecie oświata to towar, za który powinno się płacić, zaś jego dostarczanie powinno być biznesem, jak sprzedaż parówek. Jest to jednak myślenie krótkowzroczne, co można zaobserwować w geopolityce.
Republika Południowej Afryki z kraju prawdziwie zachodniego stała się w ostatnim czasie bardzo bliskim i ścisłym sojusznikiem rosyjskim; nie tylko tworzącym razem antyzachodni blok BRICS, lecz także prowadzącym choćby wspólne manewry wojskowe. I błędem jest myślenie, że stało się tak jedynie z tego powodu, jakoby Nelson Mandela był komunistą, bo za procesami geopolitycznymi rzadko stoi tylko jedna osoba. Warto sobie uświadomić, że ten proces trwał latami, a obecnie obserwujemy jedynie jego skutek. Prorosyjski piwot elit południowoafrykańskich wynika bowiem w znacznym stopniu z tego, że zostały one przez państwo rosyjskie dla siebie wychowane. Jak?
W czasach, kiedy dla wielu przedstawicieli ludności Republiki Południowej Afryki (i innych krajów afrykańskich) nie było możliwości studiowania na uczelniach zachodnich – albo z powodu wysokiego czesnego, albo innych czynników materialnych (bo studia to także koszty życia w danym miejscu) – rosyjscy imperialiści udostępniali im swoje uczelnie, finansowali akademiki i szczodrze wydzielali stypendia. I chodzi tu nie tylko o moskiewski uniwersytet imienia Lumumby, lecz także o inne uczelnie i kierunki, zwłaszcza z różnych sektorów strategicznych, takich jak: lotnictwo i marynarka (również wojenne), inżynieria czy energetyka. Ludzie pracujący w tych sektorach zazwyczaj od początku pracują dla państwa, więc niejako naturalnie współtworzą elity swojego kraju. Czyli inwestowanie w oświatę w swoim kraju i jej przystępny eksport mogą dawać przewagi strategiczne. A zaniedbywanie takich działań – skutkować strategicznymi stratami.
Czytaj więcej: Propaganda i oświata: o tym, jak Litwa pogodziła się z jedzeniem rękoma
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 2 (4) 11-17/01/2025