Donald Trump oskarżył Ukrainę o rozpoczęcie wojny. „Nigdy nie powinniście byli tego zaczynać. Mogliście się dogadać. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko, prawie całą ziemię. I nikt by nie zginął” — oświadczył dziennikarzom we środę, 19 lutego, prezydent USA.

| Fot. EPA-ELTA
Niepokojące sygnały
Poza tym nowa głowa Stanów Zjednoczonych oświadczyła, że dla pokoju potrzebne są nowe wybory prezydenta Ukrainy. „Mamy sytuację, w której nie mieliśmy wyborów na Ukrainie, gdzie mamy stan wojenny. Mamy przywódcę w Ukrainie, który — nie chcę tego mówić, ale ma czteroprocentowe poparcie. I ma kraj, który został rozwalony na kawałki” — uzasadniał Trump.
W tym tygodniu odbyło się spotkanie amerykańsko-rosyjskie w Arabii Saudysjkiej. Jednym z tematów spotkania było zakończenie wojny w Ukrainie. Na spotkanie w El-Rijadzie nie zaproszono ani przedstawicieli Unii Europejskiej, ani Ukrainy. Kijów poinformował, że nie zaakceptuje żadnego porozumienia wypracowanego bez jego zgody.
Przedstawiciele administracji prezydenta USA i sam Donald Trump niejednokrotnie mówili, że kraje europejskie powinny wydawać więcej na obronę. Padały też groźby wycofania części amerykańskich żołnierzy z Europy.
— Ostatnio udzielam się na różnych spotkaniach w ramach Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, na których rozmawiamy zarówno z przedstawicielami USA oraz innymi naszymi sojusznikami. Faktycznie pewne zaniepokojenie jest, jeśli chodzi o nowe stanowisko Stanów Zjednoczonych. Tym niemniej są też sygnały napawające nadzieją. Kraje europejskie powinny jeszcze bardziej przyłożyć się do tego, aby zachować jedność i moc północnoatlantyckiego sojuszu. Strona amerykańska mówi, że równolegle wywierając presję na państwa NATO wydające mniej na obronę, nadal pozostają zaufanym sojusznikiem w ramach sojuszu północnoatlantyckiego. Jestem przekonany, że nie ma podstaw do paniki. Po prostu, wszyscy muszą odrobić pracę domową — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Juozas Olekas, wiceprzewodniczący Sejmu.

| Fot. Andrius Ufartas, ELTA
Zbyt wczesne rozluźnienie
Zdaniem polityka na obecną sytuację w Europie duży wpływ miał upadek ZSRS i niestety 30 lat od upadku kraje europejskie nie rozumieją, że funkcjonują w nowej rzeczywistości geopolitycznej. — Po zakończeniu zimnej wojny, po upadku muru berlińskiego, nastąpiło pewne rozluźnienie. Zapanowało myślenie, że nastąpił długotrwały pokój, a wszelkie sytuacje konfliktowe rozwiążą relacje handlowe między państwami. Niestety umocnienie się reżimu Putina w Rosji i jego zaczepne działania względem sąsiadów spowodowały, że znaleźliśmy się w nowej rzeczywistości. Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby ten czas rozluźnienia został zrekompensowany — mówi Juozas Olekas.
Gitanas Nausėda w środę 19 lutego spotkał się z liderami litewskich partii parlamentarnych. Po spotkaniu prezydent oświadczył, że w trakcie wiosennej sesji złoży dwa projekty ustaw, które pomogą zebrać odpowiednie środki finansowe na stworzenie do 2030 r. dywizji. „Naszym zadaniem jest podjęcie w najbliższym czasie decyzji, które zezwolą na zebranie środków potrzebnych narodowej dywizji” — oświadczył prezydent.
Gintautas Paluckas poinformował, że do pozyskania dodatkowych środków na obronę potrzebne są zmiany w taryfach podatkowych. Jedną z możliwości jest wprowadzenie dodatkowego podatku na cukier. „Są pewne przemyślenia dotyczące »podatku na grzech«, czyli podatku na cukier, który obejmowałby słodkie napoje energetyczne. Ten model sprawdził się w wielu krajach Europy” — powiedział po spotkaniu z prezydentem premier.
Szef rządu dodał, że zmiany podatkowe nie będą drastyczne i dlatego mieszkańcy nie muszą obawiać się większych niedogodności.
Kellogg i Pieskow
Wczoraj do Kijowa przybył specjalny wysłannik Donalda Trumpa generał Keith Kellogg. „Będziemy słuchać. Jesteśmy gotowi zapewnić to, co jest potrzebne. Rozumiemy potrzebę gwarancji bezpieczeństwa. Częścią mojej misji jest słuchanie. Następnie wrócę do Stanów Zjednoczonych i porozmawiam z prezydentem Trumpem, aby upewnić się, że wszystko dobrze rozumiemy” — oświadczył wojskowy.
Dzień wcześniej wysłannik Trumpa spotkał się prezydentem Polski. „Przedstawiłem generałowi to, jak my postrzegamy sytuację w Ukrainie, (…) jak wygląda kwestia kolejnych incydentów prowokowanych przez Rosję, także na naszym niebie. Mówiłem generałowi, jak odbieramy zachowania rosyjskie, wystąpienia rosyjskich przedstawicieli” — skomentował spotkanie Andrzej Duda.
Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że spotkanie prezydentów USA i Rosji może nastąpić jeszcze w tym tygodniu; jego zdaniem relacje dwóch państw zamierzają w prawidłowym kierunku. „Oczywiście nie da się wszystkiego naprawić w jeden dzień lub tydzień. Przed nami długa droga” — oznajmił Pieskow.
Czytaj więcej: Atmosfera defetyzmu na Zachodzie