W ten sposób prorosyjski populista, który wygrał pierwszą turę – unieważnionych ostatecznie – ubiegłorocznych wyborów w Rumunii, a teraz był zdecydowanym liderem sondaży, wypadł z gry. Ale co z jego elektoratem? Co z potężnymi wątpliwościami co do uczciwości i zgodności z prawem całej tej potężnej operacji obozu rządzącego wymierzonej w Călina Georgescu?
Gdy Centralne Biuro Wyborcze (BEC) podjęło decyzję o odrzuceniu wniosku, złożonego przez Georgescu 7 marca i dotyczącego zarejestrowania go jako kandydata w wyborach prezydenckich (za było 10 członków BEC, przeciw czworo), było wiadomo, że Călin Georgescu ma 24 godziny na odwołanie się do Sądu Konstytucyjnego, a ten ma następnie 48 godzin na rozpatrzenie zażalenia. Polityk odwołał się, a sąd zaskakująco szybko wydał orzeczenie – niekorzystne dla kandydata, już we wtorek 11 marca. Decyzja Sądu Konstytucyjnego jest ostateczna i wiążąca. Oznacza ostateczne wyeliminowanie Georgescu z wyborów.
Koniec Georgescu
Călin Georgescu to radykalnie prawicowy polityk rumuński, który głosi poglądy antyzachodnie i izolacjonistyczne. Wyrażał podziw dla rosyjskiego przywódcy Władimira Putina i „rosyjskiej mądrości”. Głoszący poglądy antyzachodnie oraz izolacjonistyczne Georgescu nazwał Ukrainę „wymyślonym państwem”, a także zakwestionował integralność terytorialną tego kraju, mówiąc, że część jej terytorium należy podzielić między Rumunię, Węgry i Polskę. Tymczasem okazał się liderem sondaży, cieszył się poparciem radykalnie prawicowej partii AUR George’a Simiona, a także innych ugrupowań antysystemowych.
Călin Georgescu, skrajnie prawicowy polityk, okazał się niespodziewanym zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich rozpisanych na 24 listopada. Jednak na początku grudnia ub.r. rumuński Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o nieuznaniu wyników wyborów i powtórzeniu głosowania, argumentując, że sztab wyborczy Georgescu dopuścił się naruszenia prawa wyborczego i nieprzejrzystego finansowania kampanii, oraz zwracając uwagę na możliwą ingerencję Rosji w proces wyborczy. Moskwa zaprzecza jakimkolwiek powiązaniom z Georgescu, odrzucając oskarżenia o ingerencję jako „kompletny nonsens” i „całkowicie bezpodstawne”.
Pierwsza tura powtórzonych wyborów odbędzie się więc 4 maja 2025 r. Centralne Biuro Wyborcze głosowało za wykluczeniem z nich Georgescu, stwierdzając, że jego kandydatura nie spełnia wymogów prawnych i że „naruszył on obowiązek obrony demokracji”.
Rumuńska prokuratura wszczęła dochodzenie przeciw Georgescu w związku z podejrzeniami o nadużycia wyborcze. Zarzucała mu m.in. nieprawidłowości w finansowaniu kampanii prezydenckiej, promowanie treści antysemickich i szerzenie mowy nienawiści, a także działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu. Jeśli Georgescu zostanie uznany za winnego, może zostać uwięziony i pozbawiony możliwości ubiegania się o urząd publiczny.
Călin Georgescu zaprzecza jakimkolwiek nieprawidłowościom. Twierdzi, że nie otrzymał żadnego finansowania na swoją kampanię, która miała opierać się wyłącznie na pracy wolontariuszy.
Spisek Vlada Palownika
Od momentu unieważnienia wyborów w ubiegłym roku rumuńskie władze starały się pokazać Călina Georgescu jako „człowieka Moskwy” – biorąc pod uwagę głoszone przez niego otwarcie poglądy, nie było to trudne. Ale z perspektywy prawa wątpliwe były jednak takie decyzje, jak unieważnienie wyborów podczas trwającej II tury (za granicą głosowanie już się odbywało), czy też niedawne odrzucenie kandydatury przez BEC, a następnie potwierdzenie przez Sąd Konstytucyjny ostatecznego uniemożliwienia populiście startu w wyborach.
Dlatego lewicowa władza wykonała ostatnio kilka innych ruchów, mających pokazać rzekomą skalę zagrożenia ze strony Rosji (co miało wzmocnić narrację o tym, że Moskwa chce „ukraść” wybory w Rumunii, wykorzystując Georgescu). Choć były to ruchy bardzo kontrowersyjne.
Na przykład „spisek Vlada Palownika”. Zatrzymano sześć osób za rzekomą współpracę z Rosją w celu obalenia rządu w Bukareszcie. W tym 101-letniego emerytowanego generała Radu Theodoru, znanego ze swojego zjadliwego antysemityzmu. „Wielokrotnie kontaktowali się z agentami obcego mocarstwa, znajdującymi się zarówno na terytorium Rumunii, jak i Federacji Rosyjskiej” – poinformowali rumuńscy prokuratorzy i agencja kontrwywiadowcza SRI. Mężczyznom postawiono zarzuty „tworzenia zorganizowanej grupy przestępczej i zdrady stanu”.
Za rzekomą współpracę ze spiskowcami „Vlada Palownika” Rumunia wydaliła dwóch wysokich rangą rosyjskich dyplomatów: attaché wojskowego i jego zastępcę. Bukareszt zarzucił Rosji „serię działań hybrydowych, mających na celu podkopanie demokracji w Rumunii”. Była to reakcja na „absurdalne i całkowicie nieuzasadnione” zarzuty ze strony rosyjskich służb wywiadowczych, że decyzja prokuratury rumuńskiej o oskarżeniu skrajnie prawicowego polityka Călina Georgescu została jakoby nakazana z Brukseli.
Rumuńska prawica się wzmacnia
Wyeliminowanie Călina Georgescu wywołało w kraju protesty, ale wzięło w nich udział zaledwie kilka tysięcy ludzi. Garstka w stosunku do potężnego elektoratu gotowego głosować na antysystemowego kandydata. Co tylko potwierdza, że poparcie dla populisty w ubiegłorocznych unieważnionych wyborach, a także wyniki w sondażach wynikały nie tyle z poparcia dla jego poglądów, ile z chęci głosowania na „nie” wobec obecnej władzy.
Decyzja o wyeliminowaniu Georgescu z planowanych na 4 maja wyborów prezydenckich prawdopodobnie pogłębi antyestablishmentowe nastroje w Rumunii i przyniesie korzyści skrajnej prawicy. Sondaże wykazały, że gdyby Georgescu wystartował, zdobyłby 40–45 proc. głosów w pierwszej turze, co dałoby mu realną szansę na wygraną.
Cała sprawa z Georgescu może tylko… pomóc rumuńskiej prawicy. Znika oto – za sprawą władzy, przy użyciu wątpliwych narzędzi – faworyt wyborów, twarz ruchu antysystemowego. Zarazem postać mocno kontrowersyjna, nie dość, że prorosyjski populista, to jeszcze wyznawca rozmaitych spiskowych teorii. On znika, ale duży elektorat gotów na niego głosować zostaje. Potencjalny kandydat prawicowej opozycji, również sceptyczny wobec UE, ale nie prorosyjski i nie tak radykalny, może przejąć te głosy.
Czytaj więcej: Rumunia w polskiej polityce zagranicznej. Dwudziestolecie międzywojenne i czasy współczesne
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 11 (30) 15-21/03/2025