Więcej

    Olga Boznańska – malarka ludzkiej duszy

    W przygaszonych obrazach Boznańskiej tkwi niezwykła siła sugestii. One najbardziej intrygują, niepokoją, sięgają do zakamarków psychologicznej głębi człowieka. Uchwałą Sejmu RP Olga Boznańska – wybitna polska malarka okresu Młodej Polski – została jedną z patronek roku 2025.

    Czytaj również...

    „Obrazy Boznańskiej należą do najważniejszych dzieł polskiego malarstwa modernistycznego i kanonu historii sztuki, a jej kariera stanowi przykład jednego z najwybitniejszych polskich sukcesów artystycznych na arenie międzynarodowej” – uzasadnili polscy posłowie, ustanawiając 2025 Rokiem Boznańskiej. W tym roku przypadają 160. rocznica jej urodzin oraz 85. rocznica śmierci.

    Olga Boznańska z psem na tle obrazu. Portret z 1930 r.
    | Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

    Panienka z dobrego domu

    Olga Boznańska urodziła się 15 kwietnia 1865 r. w Krakowie. I jak to często bywa, o dalszej drodze i ukierunkowaniu dziecka decyduje ktoś, kto swą osobowością i talentami umie zarazić, zaimponować, pociągnąć w odpowiednim kierunku. W przypadku Olgi była to jej matka. Francuzka Eugenia Mondan była dyplomowaną nauczycielką rysunku i właśnie ona spostrzegła u córki zdolności artystyczne i zaszczepiła w niej zainteresowania, które wkrótce miały się przerodzić w zamiłowanie do sztuki. W ojcu zaś, Adamie Boznańskim herbu Nowina, który był inżynierem budowlanym, miała wsparcie i łączyła ich szczególnie mocna więź emocjonalna.

    Z zachowanych wspomnień dowiadujemy się, że dużo rysowała, podczas rodzinnego wyjazdu do Zakopanego zapełniała kartki pasterzami, postaciami dzieci i kobiet w pięknych góralskich sukniach, zwierzakami pasącymi się na halach. Oprócz rysunków uczyła się również muzyki, języków obcych i jazdy konnej – jak większość panienek z „dobrych domów”.  W przeciwieństwie jednak do innych, ambicje rodziców nie ograniczały się jedynie do chęci wydania córki za mąż za odpowiedniego kandydata – w aspiracjach artystycznych Olgi widzieli sens i brali pod uwagę, że może czeka ją przyszłość malarki. Rodzice Olgi byli więc nowocześni, jak na ówczesne czasy.

    W rodzinie była jeszcze jedna córka, młodsza o trzy lata siostra Olgi, Izabela. Dziewczynki łączyło mocne siostrzane uczucie, pełne jednak trudnych chwil. Izabela miała problemy natury psychicznej, korzystała kilkukrotnie z zakładów zamkniętych, ale nigdy nie zapominała o starszej siostrze. To właśnie Izabela w latach 20. XX w., kiedy sława Olgi malała, potajemnie kupowała jej obrazy. Olga kochała siostrę bardzo i gdy Izabela po latach popełniła samobójstwo, odchorowała to boleśnie…

    Rodzina Boznańskich, należąca do krakowskich wyższych sfer, szczególnie zwracała uwagę na wykształcenie i rozwój swoich córek. Tą bardziej utalentowaną okazała się starsza córka. Szybko więc wysłano ją na lekcje rysunku do najlepszych mistrzów. Wśród jej nauczycieli był m.in. wybitny portrecista Kazimierz Pochwalski czy kolekcjoner sztuki i malarz Józef Siedlecki. Uczęszczała też na Wyższe Kursy dla Kobiet dr. Adriana Baranieckiego (w owym czasie kobiety były pozbawione możliwości studiowania w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych). Ale kluczowym momentem dla kariery młodziutkiej artystki była decyzja o wyjeździe do Monachium na początku 1886 r. Podobno przyczynił się do tego sam Jan Matejko, który wystawił jej nader pozytywną opinię. Po latach miał powiedzieć: „Jakże tu teraz malować, kiedy pani Boznańska robi takie cudne obrazy?”

    Monachium – miasto bawarskiej sztuki i kultury

    Stosunkowo krótki okres monachijski był bardzo intensywny. Boznańska uczęszczała m.in. do prywatnych pracowni uznanych malarzy, ukończyła studia w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, otworzyła własną pracownię, będąc pod okiem jednego z głównych przedstawicieli tzw. szkoły monachijskiej, znanego malarza polskiego pochodzenia – Alfreda Wierusza-Kowalskiego, urodzonego, notabene, w Suwałkach.

    Właśnie w trakcie pobytu w stolicy Bawarii wypracowała swój rozpoznawalny styl. Była doceniona. Już w 1889 wzięła udział w Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Monachium, prezentowała swoje prace również na wystawach w Krakowie i Warszawie. W tym czasie namalowała m.in. słynne obrazy: „Kwiaciarki” i „W oranżerii”. Zaczęła też ulegać powszechnej modzie na orientalizm, czego rezultatem był powstały w 1892 r. „Autoportret z japońską parasolką”. W 1994 r. powstał chyba jej najpiękniejszy obraz „Dziewczynka z chryzantemami”.

    Sukcesy zawodowe mieszały się z niepowodzeniami życia prywatnego. Nigdy nie wyszła za mąż, nie założyła rodziny. W 1900 r. zerwała dziesięcioletnie, właściwie korespondencyjne, narzeczeństwo z poznanym w 1891 r. Józefem Czajkowskim (malarzem i wykładowcą na akademiach sztuk pięknych w Krakowie, Warszawie i Wilnie). Narzeczony, mimo początkowej fascynacji Olgą, stracił cierpliwość, gdyż nie doczekał się z jej strony żadnej deklaracji. Ona wolała zostać w Paryżu, podczas gdy on wrócił do Krakowa. Przekalkulowała, że w tym związku byłaby przede wszystkim żoną, matką, a dopiero na trzecim miejscu – artystką. W Paryżu mogła być przede wszystkim artystką!

    Kraków stosunkowo późno zaczął się zachwycać jej kunsztem malarskim. Malczewski mawiał, że „to jest zakopcone sadzą malarstwo”. Dopiero z czasem, osiągając sukcesy w Europie, Kraków ją zaakceptował i zaczął hołubić jako najważniejszą swoją artystkę. Jednak ona postawiła na Paryż, to on był jej marzeniem. Był rok 1896 i Boznańska ruszyła na podbój ówczesnej stolicy artystycznego świata…

    „Portret kobiety – Cyganka” (1888). Jeden z rzadkich przykładów prób malowania przez Boznańską, choćby w niewielkim stopniu, obnażonego modela
    | Fot. Wikipedia

    Na podbój Paryża!

    Paryż był miastem impresjonistów, tam Boznańska poczuła się najlepiej i w Paryżu powstało najwięcej jej portretów i autoportretów, gdyż lubiła malować też siebie. Boznańska portretowała osobistości francuskiego świata artystycznego i innych krajów, jak i przebywających czy mieszkających tam Polaków. Do dziś uchodzi za malarkę, która przez całe życie namalowała najwięcej polskich artystów i intelektualistów, nie sposób ich wymienić… Ta ilość portretów, to nie tylko dowód świadczący o jej bujnym życiu towarzyskim, ale także swoista kronika polskiego i międzynarodowego środowiska artystycznego Paryża tamtych lat.

    Pracownia malarska Boznańskiej przy Boulevard Montparnasse, w której bywali m.in.: Zofia Stryjeńska, Wojciech Kossak, Artur Rubinstein czy Maja Berezowska ze swymi wielbicielami, przyciągała jak magnes, a ona sama rozkwitała. Artystycznie i towarzysko. Brała udział w licznych wystawach w Wiedniu, Paryżu, Monachium, Londynie, Berlinie i innych miastach kultury i sztuki.

    Wybuch I wojny światowej radykalnie zmienia jej życie. Francuski rynek sztuki załamuje się, dochody z wynajmu rodzinnego domu w Krakowie (który siostry powierzyły opiece zaufanego człowieka) nie trafiają do Paryża. Wystawy są nikłe i bez większego splendoru. Obrazy się nie sprzedawały. Ale ona niezrażona i pełna pasji dalej maluje. Podczas samotnych godzin tworzy martwe natury ze szkatułkami, wazonami i japońskimi posążkami czy obrazy z kwiatami. Jej sława jako portrecistki też nie zanika. W tym czasie powstał obraz „Portret kobiety z potrójnym sznurem pereł”, do którego pozowała amerykańska malarka Jane Freeman.

    Boznańska i jej „franciszkańska legenda”

    Podczas gdy Paryż znajduje się w wirze „szalonych” lat 20., Boznańska, mimo licznych kontaktów towarzyskich i artystycznych, samotnieje i dziwaczeje. Mieszkała przy bulwarze Montparnasse w olbrzymiej pracowni pełnej myszy, których nikt nie tępił. Mówiła o nich „moje przyjaciółki” i karmiła je pozostawionymi po gościach okruchami. Oprócz myszek Boznańska posiadała jeszcze dwa pieski, kanarka, papugę oraz świnkę morską. Prowadziła obserwacje psychologiczne swojej menażerii, twierdząc, że myszy to bardzo radosne zwierzątka. „Myszy, które, czując się jak u siebie, wyrażały swój dobry humor w bardzo zabawnych harcach, odbywających się na naszych oczach, często na naszych kolanach” – wspominał jeden z gości jej atelier. Artystka dawała do zrozumienia, że są one ważne dla jej komfortu psychicznego. Można sobie tylko wyobrazić, jak wyglądało to swoiste atelier…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    A jak ona sama się prezentowała? „Była dumna, wyprostowana, wyniosła, o twarzy zasmarowanej osobliwym zielonkawym makijażem, nosiła staroświecką kamizelkę i niekiedy jej rogiem wycierała kurz z obrazu, który chciała właśnie pokazać” – wspominali jej paryscy przyjaciele, dodając, że Boznańska była znana ze swojego dobrego serca, wrażliwości na cudze problemy i przemożnej chęci pomocy innym.

    Szara malarka

    Tak o niej mówiono i często pisano o jej ulubionych szarościach, przy czym niektórzy krytycy traktowali to jako niedostatek warsztatu malarki, a inni odwrotnie, jako wyraz mistrzostwa.

    Cechą łączącą większość obrazów, a zwłaszcza portretów Olgi Boznańskiej, jest wąska gama barw z przewagą pozornie pozbawionej wyrazu – szarości. Jednak te „szare plamy” składają się w rzeczywistości z mieszanki kilkudziesięciu różnych barw, co pokazały niedawne badania konserwatorskie obrazów Boznańskiej.

    Kolor na obrazach jest na ogół przygaszony, ale z ogromną maestrią wyważone są światła i cienie, wyraziste są twarze, którym artystka nadaje tak wiele ekspresji. „To znakomity talent podążający własną, oryginalną drogą” – pisali współcześni krytycy.

    Mimo panującego w Paryżu nastroju fin de siècle, ona zachowała swoją indywidualność, oryginalność i swój styl. Po Paryżu chodziła w sukni giupiurowej, z trenem pełnym falban i plis, a za nią wzbijał się tuman kurzu. Na głowie miała olbrzymi sinoczarny wał włosów wysoko w kok uczesanych. Na nim „czarne gniazdo z dżetów i flaneli podpięte wysoko kwiatami, spod którego spływały czarne strusie pióra. Wyglądała jak posąg wyjęty na chwilę z ciemności piramidy” – pisała w biograficznej książce „Boznańska. Non Finito” Agnieszka Kuźniak.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Melancholijne usposobienie artystki, ciche życie i staromodny sposób ubierania się – dopełniły obrazu „szarej malarki”.

    „W oranżerii” (1890). Jeden z niewielu obrazów Boznańskiej w naprawdę dużym formacie (ok. 2×1,5 m)
    | Fot. Wikipedia

    Olga Boznańska i pełnia sukcesów

    Pierwsze sukcesy przyszły w 1896 r., w roku przeprowadzki do Paryża.  W tym to roku jury paryskiego Société des Beaux-Arts przyjęło na wystawę jej obraz, który spodobał się mecenasom sztuki, potem szybko zaczęto przyjmować jej prace w Monachium, Warszawie. Berlinie, Wiedniu. Dwa lata później nadeszły dalsze sukcesy.

    Za „Portret malarza Pawła Nauena”, otrzymała z rąk arcyksięcia Karola Ludwika w Wiedniu złoty medal, a w Londynie za „Portret miss Mary Breme” – wyróżnienie. W 1900 na wystawie w New Gallery w Londynie dostała złoty medal. W 1907 r., Carnegie Institute w Pittsburghu przyznał jej srebrny medal. W 1912 na wystawie w Pittsburghu, wraz z Claudem Monetem I Augustem Renairem, reprezentowała Francję. To tylko niektóre nagrody.

    Jej prace można było oglądać na wystawach wielu miast. Była też i w Wilnie. W 1923 r. w pawilonie Ogrodu Bernardyńskiego odbyła się zbiorowa wystawa malarzy polskiej awangardy, w tym Olgi Boznańskiej. [I dopiero w 2015 r. na wystawie pod tytułem „Zawsze młoda Polska sztuka 1900” – w Wileńskiej Galerii Obrazów, ponownie zaprezentowano prace Boznańskiej].

    Jej obrazy można było zobaczyć w wielu miejscach, na wystawach grupowych sztuki polskiej: w Moskwie (1933), Berlinie i Warszawie (1935), Paryżu (1937), w Poznaniu (1938). W 1938 odbyła się w ramach XXI edycji Biennale w Wenecji jej wystawa indywidualna, na której pokazano jej 27 prac. W lipcu 1939 r. attaché kulturalny polskiej ambasady w Paryżu odznaczył ją Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

    Boznańska w muzeach świata

    Wiele jej obrazów znajdziemy w największych muzeach Polski. W Muzeum Narodowym w Warszawie znajduje się zbiór 57 obrazów Olgi Boznańskiej, wśród nich: „W oranżerii”, „Dziewczyna z koszem jarzyn w ogrodzie” czy „Japonka”.

    Muzeum Narodowe w Krakowie ma pokaźną kolekcja jej prac. Wśród nich są dobrze znane dzieła, jak „Dziewczynka z chryzantemami”, „Ze spaceru” czy „Autoportret”.  Tam też jest pokaźny zbiór dziecięcych rysunków prac artystki, które muzeum otrzymało po śmierci Boznańskiej, zgodnie z jej wolą. Wówczas do krakowskiego muzeum przyjechał cały warsztat malarski z Paryża, oprócz tego zdjęcia, korespondencja, ale też i przedmioty użytku codziennego artystki.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jej obrazami szczycą się muzea we Wrocławiu, Lublinie. Poznaniu, Katowicach, Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.

    Nie dziwi też fakt, że znajdziemy je we francuskiej stolicy, w końcu artystka spędziła w Paryżu 40 lat. Dziś jej obrazy jeżdżą po wystawach światowych, ale na co dzień wiszą w paryskim Musée d’Orsay.

    Paryż jest zaledwie jedną z kilkunastu metropolii posiadających obrazy sygnowane nazwiskiem Boznańskiej. Pokaźnych rozmiarów, niemal metrowej wysokości olej „Nieznane dzieci” znajduje się od 1910 r. w Galerii Narodowej Lwowa. Boznańska ma swoje miejsce w Polish Museum of America w Chicago.

    Obrazy Polki zdobią też ściany rezydencji kolekcjonerów w Nowym Jorku, znajdują się w kolekcjach nad Tamizą i w wielu innych majętnych domach. Osiągają niebagatelne ceny na aukcjach. Zaczynają się od kilkuset tysięcy do ponad miliona zł. Według „Forbesa” nabywcy dwóch najdrożej sprzedanych obrazów zapłacili za nie łącznie prawie 3 mln zł – pierwszy rekord padł w 2018 r. („Portret Włoszki” sprzedany za 1,29 mln zł), drugi rok później („Kobieta w białej bluzce”, cena sprzedaży to 1,7 mln zł).

    Olga Boznańska nie doczekała się takiego dobrobytu w swoim życiu. Nie otrzymywała nawet znacznie mniejszych sum, aby żyć w komforcie i bezpieczeństwie finansowym. Pod koniec życia żyła biednie, nie mogła nawet malować, bo traciła wzrok. Zmarła 26 października 1940 r. w Hopital de la Pitie i została pochowana na cmentarzu parafii polskiej Cimetiere des Champeaux w Montmorency, mieście na północ od Paryża.

    Fotografia Awita Szuberta przedstawiająca uczennice Wyższych Kursów dla Kobiet dr. Adriana Baranieckiego w Krakowie, pierwsza od prawej – Olga Boznańska
    | Fot. arch.

    Czytaj więcej: 2025 to czas ważnych rocznic. Oto patroni nowego roku


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 15 (42) 12-18/04/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Boskie Zmartwychwstanie. Najważniejsze wydarzenie katolickiego świata

    Brenda Mazur: Od 2 tys. lat poranek Zmartwychwstania nadaje sens naszemu istnieniu. Dlaczego Święta Wielkiej Nocy mają taką moc i dlaczego są uważane za najważniejsze święto w historii Kościoła? Ks....

    O kobietach, polskich malarkach, które miały odwagę czuć się artystkami 

    I dla mnie, goszczącej wtedy w zimowej stolicy Polski, nadarzyła się wyjątkowa okazja, by zobaczyć dzieła wybitnych polskich malarek i wziąć udział w ciekawym panelu dyskusyjnym, któremu przewodziły pisarka...

    Poezja, w której czuć dotyk historii

    Brenda Mazur: Pani Ireno, proszę przybliżyć, jakim cudem Polka pochodząca ze Słomianki w rejonie wileńskim, absolwentka Wileńskiego Instytutu Pedagogicznego, patriotka polskości, wyjechała na Żmudź, która w tamtych czasach była...